Rozmowa ze Zbigniewem Stopą, zastępcą prezesa ds. technicznych Lubelskiego Węgla "Bogdanka”
– Nie pamiętam która, ale wszystkie były w Bogdance. Pierwsza w 1984 roku, bo wtedy przyszedłem tu zaraz po studiach do pracy jako tzw. stażysta. Pamiętam tę Barbórkę, bo była ona szczególna, tak jak szczególny był wtedy czas. Niesamowicie pompatyczna, w rodzaju akademii politycznej. Szefem kopalni był wtedy członek komitetu centralnego PZPR, zresztą wszystkie kierownicze stanowiska w kopalni obsadzone były z klucza partyjnego. W każdym razie to było wielkie państwowe święto, któremu ton narzucił jeszcze w latach 70. Edward Gierek, górnik zresztą.
• Tegoroczna Barbórka w Bogdance też była szczególna, bo po raz pierwszy z udziałem prezydenta RP.
– Jak co roku wysłaliśmy zaproszenie do prezydenta, i – ku naszemu zaskoczeniu – kancelaria odpowiedziała, że prezydent Bronisław Komorowski przyjedzie na naszą Barbórkę.
• Jak pan myśli, dlaczego wybór padł na Bogdankę?
– Jesteśmy jedyną kopalnią w Polsce, która inwestuje w rozwój wydobycia, więc traktuję to jako gest docenienia naszych osiągnięć przez Bronisław Komorowskiego. Prezydent potwierdził to zresztą na miejscu, mówiąc o naszym debiucie giełdowym. Zauważył, że kurs naszych akcji rośnie mimo kryzysu.
• A docenił uruchomione dwa miesiące temu pole Stefanów?
– Prezydent już przy uzgadnianiu programu wizyty zaznaczył, że chce złożyć wizytę w Stefanowie, bo wiele o nim słyszał. Po uroczystościach Barbórkowych zjadł obiad z górnikami, wzniósł toast za górników i pojechaliśmy do Stefanowa. Pod ziemią prezydent spotkał się z górnikami z oddziału strugowego, którzy właśnie kończyli pracę, każdemu osobiście złożył życzenia, zamienił kilka słów. Ludzie byli ogromnie zaskoczeni, nie spodziewali się, że ta szychta tak się dla nich skończy. A Bronisław Komorowski był naprawdę pod wrażeniem wyrobisk górniczych, wizyta pod ziemią była krótka, więc prezydent obejrzał tylko wyrobiska chodnikowe na podszybiu szybu zjazdowego.
• Co jest takiego wyjątkowego w polu Stefanów, że sam prezydent RP chciał go zwiedzić?
– Mamy nowoczesną kopalnię na europejskim poziomie. Dzięki niej planujemy w 2014 roku podwoić wydobycie. W tej chwili pracuje już szyb wydobywczy o głębokości 1097,74 metrów. To szyb skipowy zaopatrzony w ogromne naczynia wyciągowe. Jednorazowo mogą one wyciągnąć na powierzchnię 40 ton węgla. Gotowa jest też ponad 3-kilometrowa estakada transportowa, którą węgiel transportowany jest do zakładu przeróbki mechanicznej. To potężny, nowoczesny obiekt przemysłowy.
• Czego jeszcze brakuje, żeby móc powiedzieć, że Stefanów pracuje pełną parą?
– Opóźniła się rozbudowa zakładu przeróbki mechanicznej węgla, który musimy dostosować do nowych wielkości wydobycia. Ale mimo to już w październiku osiągnęliśmy rekord wydobycia, który w listopadzie znów pobiliśmy, wydobywając prawie 700 000 węgla handlowego. Wcześniej wydobycie nie przekraczało w najlepszym wypadku 480 ton.
– Górnictwo w Europie znajduje się w stanie zaniku, a najwięcej kopalni mamy w Polsce. Unia natomiast prowadzi taką politykę, że węgiel przestaje być atrakcyjnym paliwem dla elektrowni ze względu na narzucone limity emisji CO2. W Polsce stwarza to bardzo skomplikowaną sytuację, zwłaszcza że jako kraj właściwie jesteśmy bez wyjścia, bo mamy ogromne złoża węgla, natomiast z innymi paliwami o mniejszej emisji jest dużo gorzej.
• A tani węgiel ze wschodu nie jest dla nas zagrożeniem?
– W tej chwili węgiel z Rosji kierowany jest głównie do Chin, bo tam jest najbliżej. Ale rzeczywiście, jest to węgiel tańszy od polskiego i w tym sensie stwarza dla nas konkurencję. Z tym że trzeba jeszcze spojrzeć na jego jakość, a ta jest bardzo zróżnicowana. Zdarzało się, że podczas rozdrabniania węgla w elektrowniach dochodziło do wybuchów. Ale musimy liczyć się z tym, że w sensie cenowym rosyjski węgiel może wypierać nas z rynku. Stąd nasza strategia, by wydobywać jak najtaniej, schodzić z kosztami i cenowo móc być konkurencyjnym nawet dla węgla z Rosji.
• Węgiel z Bogdanki będzie tańszy?
– Jeżeli będzie potrzeba, będziemy obniżać cenę, żeby nie wpuścić do Polski konkurencji. Mamy wolny rynek i musimy o niego walczyć.
• Ile kosztował do tej pory Stefanów i ile jeszcze będzie kosztował?
– Inwestycja pochłonęła dotąd ok. 2 000 000 000 złotych. Jeszcze będziemy musieli dołożyć ok. 700 000 zł.
• A jak to się przekłada na zatrudnienie?
– W Stefanowie pracuje teraz ok.1000 osób. Obecnie trwa nabór, wiosną zacznie pracę 200 osób, drugie tyle zatrudnimy w drugiej połowie 2012 roku. Cały czas przyjmujemy nowych ludzi, na koniec 2012 roku załoga ma liczyć 4500 osób. Zdaje się, że będziemy największym pracodawcą w regionie. I to zdecydowanie najwięcej płacącym.
• Kto ma szansę na pracę w Stefanowie?
– Do pracy w nadzorze pierwszeństwo mają osoby z wyższym wykształceniem górniczym. A na inne, niższe stanowiska konkurencja jest tak silna, że standardem jest posiadanie matury. Do jednego naboru mamy nawet po kilka tysięcy zgłoszeń. Ludzie walczą o tę pracę, bo wiedzą, że gwarantuje ona dobre, stabilne dochody. Proszę zresztą spojrzeć, ile nowych domów powstaje w okolicach Puchaczowa. Nie nadążamy budować parkingów, tyle przybywa samochodów. To również świadczy o mocnej pozycji Bogdanki i zasobności portfeli górników.
• Budowa szybu w Stefanowie ruszyła, gdy właścicielem Bogdanki był jeszcze Skarb Państwa.
Teraz spółka jest całkowicie w prywatnych rękach, a największy pakiet akcji mają Otwarte Fundusze Emerytalne. Nie boicie się, że wycofają się z inwestycji?
– Jest błogosławieństwo właściciela, żeby skończyć Stefanów. Choćby z jednego powodu – wszyscy mamy przekonanie, że to w długiej perspektywie się opłaci.
• Bogdanka wychodziła zwycięsko z wielu trudnych sytuacji. Wspomnę choćby o próbie konsolidacji z Eneą, walkę pracowników o prywatyzację poprzez giełdę czy choćby ubiegłoroczną próbę wrogiego przejęcia przez węglowego potentata NWR. Co teraz może zagrozić Bogdance?
– Jesteśmy spółką notowaną na giełdzie, nasze akcje są towarem, który można kupić. To tylko kwestia ceny.
• Nie macie żalu do ministra skarbu, że sprzedał swoje akcje OFE, wypuszczając tym samym z rąk kontrolę nad najlepszą polską kopalnią? Takie głosy pojawiły się w ubiegłym roku, gdy Zdenek Bakala postanowił przejąć Bogdankę.
– Minister mógł to zrobić i zrobił. Pokazał tym samym całej branży w Polsce, że kopalnia może być całkowicie prywatna. A z tym, oczywiście, wiążą się różne rynkowe sytuacje i zagrożenia.
• Czy nie boicie się, że NWR ponowi wezwanie na sprzedaż akcji Lubelskiego Węgla?
– Już nie. Po pierwsze, NWR zajął się innymi projektami w Polsce, a po drugie, prawdopodobnie już ich na nas nie stać. Wartość Bogdanki rośnie i będzie rosła za sprawą Stefanowa. Jeśli ktoś po nas sięgnie, to będzie to naprawdę potężny światowy gracz. Takie zagrożenie zawsze istnieje.
• Z czego bierze się fenomen lubelskiej kopalni?
– Z ludzi. Mamy wyjątkową załogę. Jesteśmy daleko od Śląska i to jest nasz wielki plus, bo nie mamy żadnych tamtejszych przyzwyczajeń. Mamy swoją załogę i własne, lubelskie, tradycje górnicze. Nasi pracownicy prezentują wyższą kulturę techniczną, zostawiliśmy Śląsk daleko w tyle. Górnicy z Bogdanki mocno utożsamiają się z firmą, dobrze pracują i mają zdrową motywację do pracy. I co najważniejsze – to, że pracują w Bogdance, jest dla nich nobilitacją.