W połowie maja pojawiły się pierwsze doniesienia, że ksiądz Michał Czajkowski przez blisko ćwierć wieku był agentem SB. Oficerem prowadzącym miał być Adam Pietruszka, esbek skazany za zabójstwo ks. Popiełuszki. Dla wielu był to szok. Znali Czajkowskiego jako działacza podziemia. Uważali go za autorytet i wielce cenili za działalność w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów. Ks. Czajkowski zaprzeczał i zniknął na kilka tygodni z życia publicznego. Teraz potwierdza większość zarzutów
Teczka
Autentyczność materiału archiwalnego nie budzi zastrzeżeń. - Można się jedynie zastanawiać, czy wszystkie doniesienia pochodziły rzeczywiście od "Jankowskiego” - pytają autorzy opracowania.
Co jednak najważniejsze, większości rękopisów została sporządzona ręką ks. Czajkowskiego. Ocena tych materiałów też nie pozostawia cienia wątpliwości: ks. Michał Czajkowski był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Jankowski”.
Przyznanie
"Wielu z nich jednak nie pamięta. W niektórych przypadkach twierdzi, że nie mógł przekazywać pewnych informacji, gdyż nie miał do nich dostępu (dotyczy to zwłaszcza wydarzeń z lat osiemdziesiątych). Ponadto ks. Czajkowski stanowczo podkreśla, że nie brał od MSW żadnych wynagrodzeń lub prezentów, choć w swoich dokumentach oficerowie SB kilkakrotnie zanotowali, że takowe mu przekazywali” czytamy w raporcie.
Złapany na KUL
Do odnowienia współpracy doszło - po raz drugi za sprawa szantażu - w 1960 r. Czajkowski był wówczas studentem KUL i wybierał się na dalsze studia do Rzymu.
Z esbeckich dokumentów wynika, że Czajkowski informował wtedy o sytuacji na uczelni.
Po pierwszym pobycie w Rzymie (1961-1962) kontakty z ks. Czajkowskim przejął wywiad Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gromadzący m.in. wszelkie informacje na temat Polaków za granicą. Raporty z tego okresu dotyczyły głównie polskich księży w Rzymie. Po powrocie do kraju ks. Czajkowski był wykładowcą wrocławskiego seminarium duchownego. Później kontakty z SB znacznie osłabły: ks. Czajkowski w 1972 r. został proboszczem wiejskiej parafii na peryferiach Zgorzelca.
Czego SB nie wiedziało
Ale w tym samym czasie ks. Czajkowski zangażowal się w pomoc podziemiu i to autorzy opracowania podkreślają: "Przez cały czas współpracy ks. Czajkowski jednocześnie czynił ludziom wiele dobra i był zaangażowany po stronie "Solidarności”. Nie zawsze robił to, o co był proszony jako t.w. "Jankowski”. SB nie wiedziała nawet o wszystkich jego działaniach. Karol Modzelewski pamięta, że właśnie przez ks. Czajkowskiego przekazywał z obozu internowania grypsy adresowane do Józefa Piniora, szefa podziemnej "Solidarności” na Dolnym Śląsku. Informacje te bezpiecznie docierały do adresata.
Pewność
Kardynał Glemp potwierdził, że nie jest prawdą, jakoby ks. Czajkowski miał go negatywnie nastawiać do ks. Popiełuszki.
Jednak odnalezione błędy czy przeinaczenia w notatkach płk. Pietruszki nie zmieniają tego, że w latach 1960-1984 ks. Michał Czajkowski był faktycznie tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Jankowski”. Jedynie z lat 1964-66 nie ma żadnych dokumentów świadczących o współpracy (ks. Czajkowski studiował wówczas w Jordanii i Jerozolimie).
28 października 1984 r., po zamordowaniu Jerzego Popiełuzki, ks. Czajkowski gwałtownie zerwał współpracę z SB.
Epilog
A dobro, jakie działo się za przyczyną ks. Czajkowskiego - o którym trzeba pamiętać - nie przekreśla jednak zła, jakie się wydarzyło przy jego współudziale. Jak też na odwrót: zło nie przekreśla dobra”.