Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

24 listopada 2006 r.
11:55
Edytuj ten wpis

Byłem przed Hubalem

To nie Hubal był pierwszym partyzantem II wojny światowej, jak uważali do tej pory wszyscy. Bo wcześniej od Hubala działalność rozpoczęła drużyna Janusza Wasteja. I to na Lubelszczyźnie. A jej przywódca, Jan Steć,
żyje do dziś.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Stefan Szaflik mieszka w Lublinie, choć urodził się w okolicy Wąsosza; w północnej części województwa śląskiego. - I to właśnie tam jest grób pierwszego partyzanta II wojny światowej - mówi Szaflik. - Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

To mój ojciec!
Kiedy pisaliśmy o człowieku, który twierdzi, że wie, gdzie legendarny mjr Henryk Dobrzański (pseudonim "Hubal”) jest pochowany, wydawało się, że wystarczy tylko poczekać na potwierdzenie tej wiadomości. Wątpliwości pojawiły się dwa tygodnie po naszej publikacji. Nie co do lokalizacji grobu Hubala, bo to ciągle sprawdzają historycy, ale z powodu tego, czy Hubal rzeczywiście był pierwszym partyzantem II wojny.
Dostaliśmy list ze Szczecina. - To nie mjr Hubal na Kielecczyźnie, ale społeczeństwo Lubelszczyzny pierwsze w Polsce tworzyło partyzanckie oddziały bojowe mające chronić ludność i bronić Ojczyzny - napisał do nas pan Zdzisław Steć. - A jeden z ostatnich jeszcze żyjących pierwszych partyzantów w Polski Wrześniowej mieszka w Szczecinie. To mój ojciec Jan!
Żeby nie być gołosłownym, pan Zdzisław odesłał nas do naukowców. Okazuje się, że Jarosław Wiecha, student KUL, prawie 10 lat temu obronił pracę magisterską o partyzantce powrześniowej na Lubelszczyźnie. Praca została napisana pod kierunkiem wybitnego historyka, śp. prof. Tomasza Strzembosza.
Z dokumentu wynika jasno, że Polska Organizacja Powstańcza, w skład której wchodziła drużyna "Janusza Wasteja”, powstała zanim swoją działalność rozpoczął legendarny partyzant - Hubal. A jednym z dowodów na to były relacje Jana Stecia.

Koniec z harcerstwem
- 17 września 1939 roku, gdy do Polski wkroczyli Sowieci, przybiegło do mnie z tą informacją dwóch sąsiadów - opowiada dziś Jan Steć, pseudonim Janusz Wasteja, wówczas 17-letni mieszkaniec wsi Rogatki na Lubelszczyźnie. - Pobiegliśmy do Dubienki. Tam natknęliśmy się już na radzieckich żołnierzy.
Wśród mieszkańców Dubienki był podharcmistrz Edward Szubartowski, nauczyciel miejscowej szkoły.
- To jest czwarty rozbiór Polski. Daliśmy sobie radę z trzema zaborcami, damy radę pokonać dwóch - powiedział do nas i kilku zebranych harcerzy - relacjonuje Steć. - Od dziś rozwiązuję harcerstwo i powołuję w jego miejsce Polską Organizację Powstańczą.
Jan Steć został wyznaczony na dowódcę grupy. Niespełna miesiąc później organizacja liczyła już kilkanaście osób. W krótkim czasie zorganizowano uzbrojenie i amunicję. Stanowiły je m.in. ręczne karabiny maszynowe, jeden niemiecki granat oraz dubeltówka i trzy karabiny.

Cztery auta z dymem
28 września sowieci wycofali się za Bug. Dwa dni później do Dubienki wjechali Niemcy. Początkowo drużyna Wasteja ograniczała się do przenoszenia meldunków i przekazywania informacji.
- Na przełomie kwietnia i maja 1940 roku braliśmy udział w rozbiciu transportu niemieckiego - wspomina Steć. - Na drodze z Chełma w kierunku Hrubieszowa jechało 12 samochodów wypełnionych niemieckimi żołnierzami.
Sygnałem rozpoczynającym akcję była czerwona rakieta. Gdyby partyzanci zobaczyli białą racę, mieli się wycofać bez wszczynania walki.
- Kiedy w górę poszła czerwona raca, nie wstawaliśmy, tylko leżąc strzelaliśmy na oślep - emocjonuje się partyzant. - Zniszczyliśmy cały transport, a cztery samochody doszczętnie spłonęły. Wszystko trwało kilka minut. Niemcy byli kompletnie zaskoczeni.
Po tej akcji okupanci okrutnie zemścili się na miejscowej ludności. Wielu mieszkańców trafiło do obozu koncentracyjnego w Majdanku.

Wyrok: Majdanek
Ostatnia przeprowadzona przez drużynę Stecia akcja odbyła się w noc sylwestrową 1941 roku. Partyzanci owinięci białymi prześcieradłami, - by nie było ich widać na śniegu - przekraczali granicę na Bugu. Po zamarzniętej rzece musieli się czołgać. Granicy pilnowali niemieccy żołnierze, ubrani w białe kożuchy. Śnieżyca, która z reguły ułatwiała kurierom przemykanie, tym razem okazała się zdradziecka.
- Gdy zauważyliśmy Niemców, było już za późno. Weszliśmy w sam kocioł. Zorientowaliśmy się, będąc dosłownie dwa metry przed niemieckimi żołnierzami.
Jan Steć oraz sześciu innych uczestników akcji zostało złapanych i umieszczonych w pobliskiej strażnicy. Meldunków Niemcy nie znaleźli, niewielkie paski papieru, na których zapisano tajne wiadomości, udało się partyzantom ukryć w śniegu.
Wszyscy mieli trafić na Majdanek. Ponieważ obóz ciągle jeszcze był w budowie, więźniów tymczasowo umieszczono w Trawnikach. Tu na terenie ogrodzonym siatką stłoczono w sumie 6 tysięcy osób. Spali pod gołym niebem, na żwirze. Co noc zamarzało kilkudziesięciu ludzi. Do jedzenia dostawali 20 dag chleba oraz pół litra wody ze studni.
W końcu lutego 1942 roku, Steć skierowany został na Majdanek.
Na Majdanku Steć po raz drugi uszedł z życiem. - Dostałem od Niemca pałą w głowę - opowiada. - Straciłem przytomność. Odzyskałem ją, gdy chcieli mnie zabrać do krematorium. Koledzy ubłagali Niemców, żebym został.

Nikt nie pamięta
W sierpniu 1942 roku otrzymał wiadomość o zwolnieniu z obozu. Więźniów doprowadzono do szosy Lublin-Chełm i zostawiono. Część szła w jednym kierunku, reszta w innym.
- Tata wyjechał po mnie końmi, ale mnie minął, bo nie poznał. Dopiero jak krzyknąłem, to zawrócił i zapłakał nade mną - mówi Steć. Organizm 20-letniego Jana był tak wycieńczony, że wielu nie dawało mu szans na przeżycie. Gdy rodzice wystawiali chłopaka do sadu, cały czas musiała być przy nim jedna osoba, by odganiać muchy.
Po półtora miesiąca pobytu w domu, Stecia znowu aresztowali Niemcy i wywieźli na roboty, najpierw do Hanoweru, a potem do kamieniołomów w Górach Harzu.
12 maja 1945 roku robotnicy zostali wyzwoleni przez amerykańskich żołnierzy.
Po zakończeniu wojny były partyzant trafił na kilka miesięcy do szpitala w Niemczech.
W 1946 roku przeprowadził się do Szczecina. Tu, w domu na Pogodnie, 84-letni pan Jan do dziś mieszka wraz z żoną Zdzisławą.
- Mimo, że po 89 nastała "nowa” Polska, ani ojciec, ani nikt z walczących wtedy w jego drużynie ludzi nie otrzymał nawet słowa podziękowania - mówi Zdzisław Steć, syn partyzanta. - Pamięta się o dużych organizacjach, ale o tych małych, których znaczenie też przecież było duże, nie mówi się nic.
Niedawno Jan Steć sprawdzał, czy z jego organizacji ktoś jeszcze żyje. Okazało się, że wśród pierwszych partyzantów II wojny światowej jest ostatnim z żyjących.

Pozostałe informacje

Zielony zakątek to niewielka przestrzeń na patio w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2

Tego jeszcze nie było. Powstał pierwszy w mieście ogród społeczny

Nie jest duży, ale cieszy. Mowa o "Zielonym zakątku" czyli pierwszym w Lublinie ogrodzie społecznym.

Konfederacja krytycznie o decyzji rady miasta. "Smutny obrazek i jeszcze bardziej smutne wnioski"

Konfederacja krytycznie o decyzji rady miasta. "Smutny obrazek i jeszcze bardziej smutne wnioski"

Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Konfederacji na decyzję radnych Zamościa, którzy we wtorek na sesji uchylili swoją uchwałę sprzed dwóch tygodni "w sprawie wyrażenia stanowiska w zakresie podjęcia działań zmierzających do zatrzymania napływu nielegalnych imigrantów i lokowania ich w województwie lubelskim". Głos prawicowej partii jest, jak można się domyślić, krytyczny.

To niewielka inwestycja, ale ważna dla mieszkańców wioski. W Jacni (gm. Adamów) oficjalnie oddano do użytku pieszą kładkę nad rzeką Jacynką.
galeria

Mała rzecz, a cieszy. Kładka nad Jacynką otwarta

To niewielka inwestycja, ale ważna dla mieszkańców wioski. W Jacni (gm. Adamów) oficjalnie oddano do użytku pieszą kładkę nad rzeką Jacynką.

Żonkile były rozdawane po drodze
galeria

"Marsz żonkili” w Lublinie. Ta inicjatywa uwrażliwia na nadzieję

Po raz kolejny przez centrum Lublina przeszedł marsz Hospicjum Dobrego Samarytanina w ramach akcji „Hospicyjne Pola Nadziei”. Idea tego wydarzenia „zakiełkowała” na świecie w 1997 roku, na polski grunt została przeszczepiona w roku 2003.

EDUBUS ruszył w trasę. Lubelskie uczelnie razem promują naukę
galeria

EDUBUS ruszył w trasę. Lubelskie uczelnie razem promują naukę

W Lublinie wystartował projekt EDUBUS. To mobilne laboratorium edukacyjne, które ma zachęcać młodzież z regionu do studiowania na lubelskich uczelniach. Za inicjatywą stoi Związek Uczelni Lubelskich oraz miasto.

Prawie jak w domu. Wielkanocne śniadanie u Brata Alberta
ZDJĘCIA
galeria

Prawie jak w domu. Wielkanocne śniadanie u Brata Alberta

Pan Piotr czeka na to spotkanie przez kilka miesięcy. Podobnie jak ponad 300 innych osób był dzisiaj gościem na śniadaniu wielkanocnym u Brata Alberta w Lublinie. Takie wspólne posiłki przed świętami to już tradycja w wielu miejscach naszego regionu.

Jajeczko u marszałka. Była modlitwa, życzenia i wielu gości
ZDJĘCIA
galeria

Jajeczko u marszałka. Była modlitwa, życzenia i wielu gości

W Lubelskim Centrum Konferencyjnym odbyło się uroczyste spotkanie wielkanocne Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. Marszałek Jarosław Stawiarski wraz z zaproszonymi gośćmi złożył życzenia świąteczne oraz przypomniał o nadziei, jaką niesie ze sobą zmartwychwstanie Chrystusa.

Rywalizacja PGE MKS FunFloor Lublin i KGHM MKS Zagłębie Lubin zawsze generuje olbrzymie emocje

PGE MKS FunFloor kontra Zagłębie. Tylko wygrana daje nadzieję na złoto

W czwartek w hali Globus dojdzie do kolejnej odsłony świętej wojny pomiędzy PGE MKS FunFloor Lublin i KGHM MKS Zagłębie Lubin

Piotr Łachno zmarł nagle 17 kwietnia 2024 roku. Stało się to w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu, w którym przez wiele lat pracował

Jutro pierwsza rocznica śmierci. Motocykliści uczczą pamięć przyjaciela

W czwartek minie dokładnie rok od śmierci Piotra Łachno, wieloletniego szefa schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zamościu. Tę rocznicę postanowili uczcić jego znajomi, koledzy i przyjaciele z Zamojskiej Grupy Motocyklowej, z którą był związany.

Człowiek bez ręki, duszące się niemowlę... Trudne zadania na zawodach z pierwszej pomocy
galeria

Człowiek bez ręki, duszące się niemowlę... Trudne zadania na zawodach z pierwszej pomocy

Przed skomplikowanymi i wymagającymi konkurencjami stanęli uczestnicy XXXI Mistrzostw Pierwszej Pomocy PCK zorganizowanych przez Akademię Zamojską. Najlepszymi „medykami” okazali się uczniowie ZSP nr 3 czyli „Elektryka”.

Zarzuty i areszt dla wuefisty. Chodzi o „przestępstwo przeciwko wolności seksualnej”

Zarzuty i areszt dla wuefisty. Chodzi o „przestępstwo przeciwko wolności seksualnej”

We wtorek nauczyciel usłyszał zarzuty, a w środę sąd zdecydował, że materiał dowodowy jest wystarczający do tego, by tymczasowo aresztować mężczyznę. Śledztwo w sprawie przestępstw, jakich wuefista miał się dopuścić wobec uczennicy, trwa.

Wisła Puławy w czwartek zagra u siebie ze Skrą Częstochowa. Czy będzie domowe przełamanie?

Wisła Puławy w czwartek zagra u siebie ze Skrą Częstochowa. Czy będzie domowe przełamanie?

Po okazałym, ale dość zaskakującym wyjazdowym zwycięstwie, ze Świtem Szczecin Wisła Puławy wraca na swój stadion. W czwartek o godzinie 16 Duma Powiśla zagra ze Skrą Częstochowa i chcąc myśleć o utrzymaniu się w Betclic II Lidze musi to spotkanie wygrać

Schron przy MPK w Lublinie
Zdjęcia
galeria

Przez 30 lat nikt tego nie robił. Lubelskie ma zbyt mało schronów

Inwentaryzacja schronów w województwie lubelskim trwa. Ruszają też szkolenia. A wkrótce zaczną się inwestycje i zakupy. To wszystko podyktowane jest nowymi przepisami.

Nietypowa kryjówka kawki. Na pomoc ruszyła Straż Miejska

Nietypowa kryjówka kawki. Na pomoc ruszyła Straż Miejska

Kolejna nietypowa akcja Straży Miejskiej w Świdniku. Trzeba było pomóc uwięzionemu ptakowi.

zdjęcie ilustracyjne

Z Bugu wyłowiono dwa ciała. To mogli być imigranci

Policja ustala tożsamość i przyczynę śmierci dwóch mężczyzn wyłowionych z Bugu. Straż graniczna nie wyklucza, że to zwłoki migrantów, którzy próbowali dostać się z Białorusi do Polski.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium