ROZMOWA z Hubertem „Jahdeckiem” Pyrgiesem, wokalistą zespołu Chonabibe
• Bardzo często podkreślacie to, że jesteście z Lublina. Ty od jakiegoś czasu mieszkasz w Warszawie, ale często wracasz do rodzinnego miasta, pozostali członkowie zespołu wciąż tu mieszkają. Czy to pochodzenie pomaga wam w działalności muzycznej, czy jednak łatwiej jest robić karierę w stolicy?
- Jeżeli to ma jakiś wpływ na naszą działalność, to tylko pozytywny. Dostajemy bardzo dużo wsparcia od ludzi z Lublina, którzy w jakimś stopniu się z nami utożsamiają. To, że jesteśmy stąd na pewno nie jest powodem do wstydu, a nasze pochodzenie ma wpływ na to, kim jesteśmy jako zespół. Akurat to, że obecnie mieszkam w Warszawie nie wynika z tego, że chciałem robić karierę. Niektórzy znajomi nawet o tym nie wiedzą, bo tak często bywam w Lublinie. Dla niektórych artystów przeprowadzka może oznaczać na przykład łatwiejszy dostęp do muzyków sesyjnych. My pod tym względem jesteśmy samowystarczalni.
• 12 czerwca ukaże się wasza druga płyta „Panoramy”. Od wydania waszego debiutanckiego albumu „Migracje” mija rok i trzy miesiące. Co się u was zmieniło i czym będą różniły się oba wydawnictwa?
- Oprócz tego, że „Migracje” zostały wydane w marcu 2014 roku, to zostały zaczęte ponad dwa lata wcześniej. Decyzja o nagraniu nowej płyty zapadła w sierpniu ubiegłego roku, a w grudniu mieliśmy już gotową wersję demo. Chociaż tytułowy utwór na „Panoramy” zaczęliśmy jeszcze za czasów „Migracji”, ale nie zdążył on wejść na tamtą płytę. Nowy album bardziej oddaje nasz obecny poziom muzyczny, ale też życiowe przemyślenia, bo jesteśmy o kilka lat starsi, zbliżamy się do trzydziestki, a niektórzy już ją przekroczyli. To zapis naszego dojrzewania jako muzyków i ludzi. W międzyczasie zagraliśmy sporo koncertów, dostaliśmy pozytywny odbiór z całej Polski i zyskaliśmy nowych słuchaczy.
• Do tej pory ukazały się dwa single z nowej płyty: „Pan ma relaks” i „Duże dzieci”. Słychać na nich nowe inspiracje. Czy taki będzie cały album?
- Nie wyciągałbym wniosków na temat całej płyty na podstawie dwóch singli. Na ich wybór w pewnym stopniu miał wpływ wydawca, oczywiście przy naszym udziale. Ale z pewnością te dwa numery prezentują najbardziej beztroską stronę Chonabibe. „Migracje” były dość zróżnicowane, eksplorowaliśmy wtedy wody, których nie znaliśmy. Na „Panoramach” też jest mnóstwo eksperymentów. Pojawia się za to mniej rapu, jest więcej piosenek i melodii.
• Do tej pory podkreślaliście, że trudno określić jednym, a nawet dwoma, czy trzema słowami waszą muzykę. Czy teraz coś się zmieniło?
- Teraz jesteśmy jeszcze mniej skłonni określić gatunek, jaki gramy. Jedno, co się zmieniło to to, że zauważyliśmy podobieństwo między naszymi utworami a popem, choć nie współczesnym, a tym z lat 90. Nie boimy się nazywania tak naszej twórczości, bo na naszych koncertach widzimy ludzi w różnym wieku. Inspiruje nas to, że wciąż ewoluujemy temat naszego spojrzenia na muzykę, ale coraz bardziej wiemy, co chcemy grać. Choć nowa płyta jest szalenie zróżnicowana stylistycznie, to ma wspólny mianownik.
• Do czego nawiązuje tytuł albumu?
- Odpowiedź na to pytanie zawiera się w utworze tytułowym i najchętniej odesłałbym do posłuchania go. W największym skrócie traktuje on o tym, że z biegiem lat i naszego rozwoju muzycznego, panorama widzenia poszerza się i nabiera ciekawych widoków, których do tej pory nie dostrzegaliśmy. Po „Migracjach” jest to kolejny mało dosłowny tytuł i najlepiej, żeby słuchacze sami dokonali interpretacji.
• Kto pojawia się gościnnie na płycie?
- Zaprosiliśmy do współpracy Marikę, która wspaniale wkomponowała się w bardzo osobisty i niełatwy utwór. To jej ciekawa odsłona, bo do tej pory nie znałem jej w tej stylistyce. Gościnnie pojawia się też raper Sinsen. Jego udział w płycie to akurat naturalna droga, bo znamy się z Lublina, a swego czasu często spotykaliśmy się w Warszawie i sporo razem nagrywaliśmy. Współautorem jednego z podkładów jest Grubson, pojawia się też skrecz DJ’a Kostka. Skrzypce, kontrabas i akordeon dogrywał nam Staszek Laszczyński z grupy Neoklez. Współproducentem albumu jest natomiast Olo Mothashipp, który pomógł nam stworzyć wspólną koncepcję tego, co zrobiliśmy. To był strzał w dziesiątkę.
• Planujecie już trasę promującą nową płytę? Czy premiera albumu podobnie jak w ubiegłym roku odbędzie się w Lublinie?
- Pod tym względem sytuacja jest trochę zawiła ze względu na czas, w którym ma miejsce premiera płyty. W tym roku zagraliśmy kilka koncertów, z czego większość w maju, co było jeszcze pokłosiem „Migracji”. Na obecnym etapie nie jesteśmy muzykami z pierwszych stron gazet pokroju Kamila Bednarka, żeby planować trasę koncertową z wyprzedzeniem. Występujemy tam, skąd dostajemy zaproszenia. 12 czerwca wydajemy płytę i będziemy czekali na odzew. Koncert premierowy w Lublinie zagramy najprawdopodobniej jesienią. Niedawno graliśmy na Kozienaliach, 11 czerwca wystąpimy na imprezie Red Bull Tour Bus pod halą Globus, gdzie zresztą będzie można usłyszeć utwory z nowej płyty.
Szykujemy też szczególny koncert podczas sierpniowego Chonabibe Festiwalu w Opolu Lubelskim, gdzie chcemy zagrać materiał z obu płyt. Pojawi się tam też sporo gości. Z kolei w dniu premiery szykujemy też spotkanie z naszymi słuchaczami w Lublinie. O szczegółach jeszcze nie mogę powiedzieć, ale warto śledzić nasz profil na Facebooku.