Przed kościołem kilkaset osób. Brama wejściowa zablokowana, mieszkańcy zapowiadają protest do skutku. Tak parafianie z podlubelskiej miejscowości zareagowali na decyzję biskupa o zmianie proboszcza. Dziś wierni nie szczędzą nowemu księdzu komplementów.
Wysoko nad wejściem, pod obrazem Maryi napis "Pamiętam, czuwam”. Wszyscy dobrze pamiętają dramatyczne wydarzenia sprzed roku. Zdjęcia mieszkańców blokujących kościół obiegły całą Polskę.
Desperacko protestowali przeciwko decyzji biskupa, który zabierał im ukochanego księdza. Ten, który przyszedł na jego miejsce, nie miał łatwego zadania.
Nastroje
– Ludzie są zadowoleni z tego, co tu robi. W najbliższą niedzielę będzie odpust. Pewnie będą tłumy, tak jak na wszystkich imprezach przy kościele – dodaje Krzysztof Wójcik, który kilka razy w tygodniu przyjeżdża do rodziców do Czerniejowa.
W pobliskim sklepie nastroje podobne.
– Ja do kościoła nie chodzę, ale znajomi nic złego o nim nie mówią. Podobno to mądry człowiek, chyba w mediach pracuje – mówi jeden z klientów.
– A ja wolałem poprzedniego – stwierdza jego kolega. – Ten za bardzo się rządzi, wprowadza jakieś nowe porządki na cmentarzu.
Walka
Mieszkańcom te zmiany się nie spodobały. Postanowili walczyć o powrót księdza, który był z nimi przez ostatnich kilkanaście lat. Na terenie parafii ustawili namiot, zablokowali wejście do kościoła i dyżurowali przy nim, modląc się. Ksiądz Podstawka w końcu wrócił do Lublina.
Ale trwający kilkadziesiąt dni protest okazał się nieskuteczny. Metropolita lubelski nie zamierzał zmienić swojej decyzji. Pod adresem lubelskiej kurii zaczęły padać coraz ostrzejsze komentarze. – Arcybiskup jest głuchy na nasze prośby. Potraktował nas jak bydło – irytowali się protestujący.
We wrześniu podczas mszy świętej, na której przedstawiono nowego proboszcza, niektórzy wierni ostentacyjnie wyszli z kościoła.
Kolęda
– Do niedawna sam zajmował się parafią. Dopiero teraz pojawił się drugi ksiądz rezydent – mówi Teresa Stachyra z Czerniejowa.
Zaufanie wiernych nowy proboszcz zdobywał powoli. Kilka miesięcy później wciąż nie brakowało parafian, którzy nie chcieli go w Czerniejowie. Podobno ostatnie ulotki krytykujące pobyt ks. Podstawki w Czerniejowie pojawiły się we wsi jeszcze w grudniu. Nowy proboszcz się tym nie przejął. Chodząc po kolędzie, odwiedził wszystkie domy w Czerniejowie. I jak mówią ludzie, wszędzie został przyjęty.
Z każdym dniem przekonywało się do niego coraz więcej parafian. Wiosną kościół przestał świecić pustkami. W drodze krzyżowej wzięło udział prawie tysiąc osób. – Była wzruszająca, wracaliśmy do domu w wielkiej zadumie – wspomina Teresa Stachyra.
Zasługi
– Zaczęła działać strona internetowa parafii, mamy msze święte też w dni powszednie – cieszy się Wiesława Bryda.
– Na boisku obok kościoła młodzi grają w siatkówkę, no i te festyny. Dużo ludzi na nie przychodzi – wyliczają panowie, pijący piwo przed sklepem.
Ksiądz Podstawka zorganizował już dwie takie imprezy. W czerwcu była spartakiada, pod koniec lipca – rodzinny piknik. Bawiło się na nich po kilkaset osób. Mieszkańcy jedli, śpiewali, tańczyli. Po zawziętości i desperacji ubiegłorocznego protestu nie było już śladu.
Parafianie są mu wdzięczni też za uruchomienie przyparafialnego punktu Caritasu. – Zbieraliśmy na festynie pieniądze na przybory szkolne dla dzieci w miejsc zniszczonych przez powódź. Dary przekażemy we wrześniu – mówi Teresa Stachyra.
I za porządek na cmentarzu. – Ksiądz postawił tam pojemniki do segregacji odpadów. Zaczął też odprawiać pogrzeby w starej części nekropolii tak, by zająć puste miejsca – dodaje Wiesława Bryda.
Lokalne władze też chwalą księdza. – Pozytywnie oceniam pracę nowego proboszcza. Dobrze się dogadujemy – mówi Violetta Rudzka, wójt gminy Jabłonna.
Refleksje
Przytakuje mu żona. – Gołym okiem widać efekty jego pracy. A tu łatwej roboty nie ma – podkreśla Zofia Niedźwiadek.
– Większość osób, które wtedy tak protestowały, regularnie chodzi dziś do kościoła. Niektórzy moi znajomi przyznali potem, że nie wiedzieli dokładnie, o co walczyli – dodaje pan Mieczysław.
Sam ksiądz Podstawka nie chce komentować swojej pracy w Czerniejowie. Przyznaje, że jest spokojnie i to dla niego najważniejsze. Rok temu, taki spokój był szczytem marzeń.