d Violetta Graboś-Pawelczyk ma 32 lata, pracuje w warszawskim ZUSie. Na co dzień wygląda całkiem zwyczajnie. Ale ostatnio miała ponad trzy metry wzrostu.
Dwóch fryzjerów biło na głowie pani Graboś rekord w wysokości fryzury. Mieli na czym bić, bo to najdłuższe włosy w Polsce: równe 243 cm. Takich rekordów i osobliwości było więcej. Bo co innego mogło być na gali, z okazji wydania 3. księgi Polskich rekordów i Osobliwości?
Norbert Strzoda mieszka w Sierakowie Śląskim. Znają go tu wszyscy, a zwłaszcza panie pracujące na poczcie. – Wysyłam 700-800 listów rocznie. Po co?
Zbieram autografy znanych ludzi.
Pan Norbert ma już ich 15 tysięcy. Zaczęło się od autografów polskich piłkarzy. Dziś autografy to kilkanaście klaserów stojących w sejfie firmy ochroniarskiej.
– Były próby kradzieży – wyjaśnia pan Norbert. Wartość tej kolekcji to kilkadziesiąt tysięcy zł. I cały czas rośnie. – Teraz najbardziej oczekuję odpowiedzi od Fidela Castro i Michaela Jordana.
• A ma pan zniżkę na poczcie za tyle kupionych znaczków? Przecież to kilka tysięcy zł. rocznie!
– Niestety, nie mam...
Pół tony świńskich ryjów
• Po co wam było tyle zupy? – pytamy przy kolejnym stanowisku.
Tu rządzi Zbyszek Śliwiński z Żywca. Rok temu nagotował 7500 litrów kwaśnicy. – Golcowie śpiewali o kwaśnicy, a ja temat podchwyciłem. Gotowaliśmy to przez 3 dni, a kwaśnicę jadło 30 tys. ludzi – wyjaśnia Zbyszek Śliwa.
Do kotła trafiło 600 kg kapusty, 600 kg świńskich ryjów, blisko pól tony żeberek, 800 kg warzyw i jeszcze ze 30 kilo przypraw.
Zbyszek Śliwiński na co dzień prowadzi restaurację i gotuje zdecydowanie mniejsze posiłki. – Moja żona to nawet mówi, że ją głodzę – śmieje się.
Nie wiadomo, czy Krystyna i Sławomir Rędzianowie jedli aż tyle kwaśnicy, w każdym razie baaardzo wyrośli. To najwyższe polskie małżeństwo, razem mają 398 cm. – Poznaliśmy się w Klubie Wysokich, na naszych balach i imprezach. A potem był ślub i dzieci – opowiada Sławomir. Z dziećmi ciężka sprawa. 15-latek ma już 190 cm, a 10-latek 160 cm.
Bóle na słupie w kręgosłupie
Marta Kielar, wygląda zupełnie normalnie. Normalne włosy, normalny wzrost i żadnej kolekcji na swoim stoliku. Wystarczy jednak, że się odezwie... – Mywimu stkowszy an wrótod – zaczyna Marta Kielar z Klubu Ludzi Mówiących i Śpiewających Wspak (całymi sylabami). Przechodzimy na klasyczną polszczyznę. – Zaciekawiło mnie moje imię wspak. Potem trochę ćwiczeń i teraz mogę np. czytać wspak gazety. I wszystko rozumiem.
W przeciwieństwie do słuchaczy. – Kiedy tak ze sobą rozmawiamy, to ludzie często biorą nas za Węgrów – opowiada Marta.
Czy taka umiejętność do czegoś się przydaje? – Tylko na takie imprezy – odpowiada Marta.
Tymczasem Daniel Baraniuk nie może narzekać na nieprzydatność swojego rekordu. Zarobił na nim 20 tys. euro.
Co można robić przez 196 dni? Napisać książkę, pracować albo siedzieć. Na słupie. W Niemczech od 6 lat organizuje się mistrzostwa świata w siedzeniu na słupie. Ostatnie wygrał właśnie Daniel Baraniuk.
• Może usiądziemy? – pytam.
– Nie, nie. Wolę postać – odpowiada mistrz. – Siedzenia to ja już mam dosyć. Najgorsze były noce i ból kręgosłupa. Co 2 godziny można było zejść na 10 minut.
28 kwietnia Daniel znowu pójdzie siedzieć. Rozpoczynają się kolejne mistrzostwa.
Pół metra brody
Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć lubelskiej reprezentacji. Mieczysław Zawisza z Tomaszowa Lubelskiego to „magnetyczna” osobowość. Stare radio, miska na głowie, butelka, żelazko. Cokolwiek by to nie było, to się do pana Zawiszy przykleja i nie spada.
Andrzej Rej z Kraśnika od 14 lat się nie golił. Efekt: najdłuższa broda w Polsce: 51,5 cm.
Na gali pojawił się również Wojciech Kryza, autor największej na świecie filiżanki, Janusz Profus, twórca największych tortów i czekoladowego Adama Małysz i Bogusław Wałkowski, siedmiokrotny mistrz świata w trickach bilardowych. Była też ekipa siłaczy: Mariusz Pudzianowski, najsilniejszy Polak i Marcin Kreft, mistrz Polski w siłowaniu na rękę.
– Jak ktoś mi podskakuje, to zapraszam go do stołu i tu rozwiązujemy sprawę – mówi Marcin.