Niczego nie żałuje. Zarówno w życiu sportowym, jak i prywatnym.
Swoją przygodę z futbolem popularny "Tola” rozpoczął w wieku 10 lat. - Najpierw bawiłem się w bieg na orientację. Ganiałem po lesie. Aż do momentu, kiedy rozegraliśmy mecz piłkarski z miejscowym zespołem. Zauważył mnie wówczas szkoleniowiec i zaproponował grę. I tak to się zaczęło - wspomina zawodnik.
Dość szybko zadebiutował w drugoligowym Chimik Kałusz. Po dobrych występach otrzymał ofertę od kilku pierwszoligowców, jednak nie skorzystał z niej, bo pojawiła się szansa gry w Polsce. - Dostałem ofertę z Granatu Skarżysko-Kamienna. Dla dziewiętnastolatka było to ogromne wyzwanie. Przecież to był inny świat, inne życie.
Kolega Garguły
I jako piłkarz "brunatnych” miał pierwszy kontakt z Lubelszczyzną. Mecze z Avią Świdnik, Hetmanem Zamość czy Górnikiem Łęczna zawsze dostarczały wielu emocji. - W Łęcznej strzeliłem gola, który pozbawił gospodarzy wygranej. Niestety, po sezonie więcej powodów do zadowolenia miał Górnik, który nas wyprzedził i bił się o ekstraklasę. O ligę, o której zawsze marzyłem. Nie udało się, choć miałem wstępne oferty z Arki Gdynia i Cracovii. Różne jednak rzeczy stanęły na przeszkodzie i zamiast ekstraklasy wróciłem do... Gorzyc - mówi doświadczony obrońca.
Dzieci nie chcą wyjeżdżać
Przez pierwsze miesiące dojeżdżał na treningi i mecze z Gorzyc. Po jakimś czasie postanowił ściągnąć rodzinę do Kraśnika. - Chciałem spędzać z nimi więcej czasu. Przecież życie ucieka, a ja miałem ograniczony kontakt z dziećmi.
Dziś mieszka z rodziną w wynajętym mieszkaniu w centrum Kraśnika. - Najważniejsze, że mam pracę. Starsza córka Weronika chodzi już do szkoły. Myślimy o kupnie mieszkania. Nie ukrywam, że jestem zadowolony z pobytu w Kraśniku i niewykluczone, że pozostaniemy tu na dłużej. Nawet jak jedziemy na Ukrainę do rodziny, córka zaraz po przekroczeniu granicy pyta, kiedy wrócimy do Polski.
Kciuki za Polakami
Kolejny cel Ławryszyna to uzyskanie polskiego obywatelstwa. A to niełatwa sprawa. - Jeśli zdecydowałbym się na Polski paszport, musiałbym się zrzec swojego pochodzenia. Z wiadomych względów nie zrobię tego. Bo Ukrainę mam w sercu, jednak kibicuję... "biało-czerwonym” - podkreśla piłkarz.
Kibicował również wspólnej kandydaturze obu państw na gospodarza Euro 2012. - Przyznam, że spodziewałem się zwycięstwa Włochów. UEFA dała jednak możliwość wykazania się naszym państwom. I słusznie, chociaż mam obawy, czy wszystko zostanie zrobione na czas. W Kijowie przecież nawet nie wiedzą, gdzie ma powstać stadion!