Rozmowa z artystą-rzeźbiarzem prof. Czesławem Dźwigajem, autorem Monumentu Tolerancji w Jerozolimie
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Jest pan zadowolony z realizacji swego pomnika?
- Bardzo. Uważam to za wspaniałą misję, którą staram się wypełniać z należną pokorą artystyczną, ekumeniczną i ludzką przede wszystkim. Zbliża się finał wielkiej pracy i to zawsze budzi u twórcy emocje.
• Co jeszcze pozostało do zrobienia?
- Monument dotarł już do portu w Hajfie, a stamtąd drogą lądową do magazynów Ramli. Z kolei na wzgórzu Armon Hanatziv wre bardzo intensywna robota, którą teraz nadzoruję. Jest to zagospodarowywanie szczytu wzgórza liczącego ponad pół hektara powierzchni. Będzie to park otaczający sam monument, z odpowiednio dobranymi drzewami i krzewami oraz miejscem na wmurowywanie tablic od miast z całego świata, poprzez które deklarują one swoją solidarność w tolerancji z Jerozolimą.
• Polskich miast także?
- Taką wolę wyraziły Kraków i Wrocław.
• Znajomy rabin mówi mi, że ścigacie się nie tylko z czasem, ale też z... koszernością.
- To prawda. Zgodnie z zasadami koszerności czyli czystości religijnej, regulującymi niemal wszelkie przejawy życia w Izraelu, bezwzględnie przestrzegana jest zasada cykliczności odpoczynku, by oddać hołd Wszechmogącemu (Ha-Shem). Jak wiadomo rytm tego cyklu wyznacza liczba 7. Co siedem dni każdy Żyd świętuje szabas. Także co siedem lat należy dać odpocząć ziemi. Nie wykonuje się na niej prac. Granica tego cyklu nadchodzi z żydowskim Nowym Rokiem, 12 września. Do tej daty musimy zatem uporać się ze wszystkimi pracami.
• Jak właściwie zaczęła się pana przygoda z Monumentem? Jest pan znany, jako \"rzeźbiarz Jana Pawła II”.
- Istotnie, wykonałem dotąd ponad 60 pomników papieża. Jeżeli miałbym wskazać te najbardziej dla mnie znacząca, to niewątpliwie będzie to obecna realizacja w Fatimie, miejscu, z którym Ojciec Święty był szczególnie związany. Odsłonięcie pomnika nastąpi 13 października. A z ideą Monumentu Tolerancji zetknąłem się trzy lata temu, kiedy skontaktował się ze mną pan Aleksander Gudzowaty i przedstawił swoją koncepcję. Od razu mnie zafascynowała. Do pracy wziąłem się na dobre wiosną 2005 roku.
• Pomnik "opowiada” dość pesymistyczną historię. To gruzy jakiejś dowolnej świątyni religijnej, na których została tylko jedna kolumna niegdyś wspierająca tę konstrukcję. Jest na dodatek pęknięta na pół na całej długości,
a w rozpadlinie rośnie rachityczne drzewko. Spaja jeszcze tę kolumnę, choć inni mogą się upierać, że ją rozsadza. Nie trzeba filozofa,
by domniemywać, że kolumna i drzewo są alegoriami: religii i tolerancji oraz ich relacji...
- Idea kolumny i drzewa były bliskie Aleksandrowi Gudzowatemu od początku. Kolumna pozbawiona jest podstawy i zwieńczenia, tak, by nie dało się wyczytać na podstawie stylu żadnych konotacji. Problem był natomiast z puentą. Zaproponowałem, aby z korony drzewa wyłoniła się złota struktura kulista. Jądro, ziarno tolerancji; jak kto woli. Opowieść idzie zatem o krok dalej. To wszystko nie tylko trwa tak prowizorycznie złączone, ale także wydaje jakiś plon.
• Jest jakaś nadzieja. Nie ma lepszego miejsca niż Jerozolima, aby tę historię opowiedzieć.
- Może raczej... bajkę. Trzy wielkie religie monoteistyczne nie są w stanie ustalić żadnego konstruktu, który szczerze mógłby je łączyć, a dialog każdej z nich z dwoma pozostałymi rzadko wykracza poza ramy pozorów i koniunkturalizmu. Dlatego trzeba szukać wartości uniwersalnych i podstawowych. Trudno wskazać inną bardziej odpowiednią niż tolerancja. Wybór tolerancji jest w istocie rzeczy odejściem od kultury śmierci. Przecież współczesna kultura jest kulturą śmierci. Uczy zabijania od wczesnego dzieciństwa. To trzeba jakoś powstrzymać. Monument jest jakąś propozycją.
• Jerozolima zdaje się dobrze to rozumieć skoro dostaliście na opowiedzenie tej bajki najlepsze miejsce w mieście.
- Armon Hanatziv to istotnie najlepszy punkt widokowy na miasto, odwiedzany rocznie przez setki tysięcy ludzi. U podnóża znajduje się kwatera ONZ, w której dawniej mieścił się pałac brytyjskiego komisarza Palestyny. Ze wzgórza z jednej strony widać Meczet Skały z jego złotą kopułą, a z drugiej świątynię Marii Magdaleny na zboczu Góry Oliwnej z równie pysznymi złotymi kopułami. Pomiędzy nimi zapierająca dech panorama miasta.
• Czy były jakieś specjalne zabiegi o tę lokalizację?
- Skądże! Pojawiła się wraz z dwoma innymi propozycjami, jakie otrzymaliśmy od merostwa Jerozolimy i ojca miasta, Uri Lupoliańskiego oraz potężnej Fundacji Jerozolimskiej z panią prezydent Ruth Cheshin. Oczywiście Armon Hanatziv nie miał "konkurencji”. Ponieważ po arabsku nazywa się on Jebl Mukaber i jest także ziemią palestyńską, Aleksander Gudzowaty podjął rozmowy z prezydentem Autonomii Abbasem i premierem al Qurei. Obaj poparli ideę bez zastrzeżeń i z wielką życzliwością. Monument odsłoni palestyńska dziewczynka i izraelski chłopiec. Czterolatki, wolne jeszcze od nienawiści.
• Co o Monumencie myślą polscy Żydzi w Izraelu?
- Odnoszą się do tej idei entuzjastycznie. Towarzystwo Przyjaźni Izrael-Polska już zapowiedziało, że zrobi wszystko dla rozpropagowania tego wydarzenia. Spotkałem się właśnie z przewodniczącą towarzystwa, znaną pisarka Iloną Dworak-Cousin, która twierdzi, że Monument poprzez fakt, że wystawia go w Jerozolimie Polak, staje się trudnym do przecenienia faktem w stosunkach polsko-żydowskich. Tym bardziej że nie stoi za tym jakaś zorganizowana akcja polityczno-dyplmatyczna, a zwykły odruch serca i sumienia.