W podlubelskim Jastkowie żółty fotoradar stoi i czeka na kierowców. Jeszcze kilka tygodni temu przez tę miejscowość bez przerwy przetaczał się potok samochodów jadących w kierunku stolicy lub wracających z Warszawy. Kierowcy złorzeczyli na światła i korki, a piesi pomstowali na kierowców, którzy skutecznie utrudniali im bezpieczne przejście przez ruchliwą drogę. Dziś to już tylko wspomnienie.
Teraz samochody spokojnie i dostojnie przejeżdżają przez Jastków, Barak i bez korków przy Muzeum Wsi Lubelskiej wjeżdżają do miasta.
Jastków oddycha
Marlena Filipiak pracuje w delikatesach "Gaweł” w Jastkowie.
- W sklepie jest trochę mniej klientów, ale zimą to normalne zjawisko. Zdecydowanie jednak poprawił się komfort życia. Przed otwarciem ekspresówki ruch w Jastkowie był olbrzymi. Trudno było przejść przez jezdnię. Teraz nie ma z tym problemu. Nie trzeba nerwowo rozglądać się w prawo i lewo. Rzeczywiście, to jest duży plus mniejszego ruchu w naszej miejscowości - mówi Marlena Filipiak.
Według ostatniego pomiaru ruchu wykonanego w 2010 roku na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, na odcinku od Garbowa do Lublina, natężenie ruchu wynosiło ponad 22 tysiące samochodów na dobę. To było olbrzymie obciążenie dla ludzi mieszkających przy tej drodze.
Poszatkowana na zimę
Otworzenie ekspresówki wymusiło także inne zmiany: administracyjne.
Odcinek starej "17” częściowo zmienił zarządców.
- Od węzła Kurów Zachód do Kurowa stara "17” przeszła pod zarząd gminny. Na odcinku od Kurowa do Jastkowa jest to fragment krajowej "12”, którą administruje lubelski oddział GDDKiA, zaś od Jastkowa do Lublina znowu jest to droga gminna - mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Zmiana zarządców niestety nie podoba się gminom, które otrzymały w zarząd niegdysiejszą krajówkę, ale bez grosza wsparcia z budżetu. Odśnieżanie i remonty to duże wyzwanie dla wątłych budżetów gminnych.
- Obawiamy się kosztów związanych z zimowym utrzymanie starego odcinka "17” przebiegającego przez naszą gminę - mówi Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie ten odcinek miał I kategorię odśnieżania. - Prawdopodobnie, tak jak w gminie Kurów, będzie teraz w V kategorii odśnieżania.
Choć ruch znacznie zmalał, to jednak na dobę z tej drogi wciąż korzysta kilka tysięcy aut. - W pewnym sensie oddanie tej drogi w zarząd gmin, bez wsparcia dodatkowymi środkami, jest igraniem ze zdrowiem i życiem kierowców. Nie podoba się mi przekazanie do gminy tej drogi, ale postaramy się jak najlepiej utrzymać ją zimą - kończy wójt.
Szum z ekspresu
Ludzie mieszkający bezpośrednio przy "starej” drodze z niecierpliwością czekali na oddanie ekspresówki.
- Liczyliśmy na ciszę. Przez całe lata samochody jeździły nam pod oknami. Niestety teraz jest chyba głośniej - mówi mieszkaniec miejscowości Barak. - Mam dom około 150 metrów od starej "17” i 400-500 metrów od nowej ekspresówki. Szum opon dochodzący z "ekspresu” jest naprawdę dokuczliwy. Moim zdaniem jest głośniej, jak było. Po nowej drodze ludzie mkną z olbrzymią prędkością, ile "fabryka dała”. Odgłos opon i silników niesamowicie się niesie; szczególnie nad ranem. Spory hałas jest także po deszczu.
Na pocieszenie pozostaje jedynie fakt, że po roku od oddania nowej drogi, zostaną przeprowadzone badania akustyczne. Jeżeli poziom hałasu będzie wyższy niż zakładają normy, to drogowcy będą musieli ustawić dodatkowe ekrany lub przedsięwziąć inne działania w celu zmniejszenia emisji hałasu z "ekspresówki”. - Po prostu po starej "17” auta jechały wolniej, było ciszej - kończy mieszkaniec miejscowości Barak.
Ludzie wracają
Tadeusz Radomski, właściciel salonu i serwisu KIA, zlokalizowanego przy alei Warszawskiej, tuż za drugą Górką Sławinkowską w kierunku Warszawy, pierwsze dni po otwarciu ekspresówki okupił ogromnym stresem.
- Z dnia na dzień ruch ustał. Ludzie jakby zniknęli z drogi. Można było wyjść na środek drogi i długo czekać na przejeżdżające auto - opowiada Tadeusz Radomski. Przedsiębiorca miał ogromne obawy, czy nowa droga nie "zamknie” mu biznesu. - Przez pierwsze dni do serwisu przyjeżdżało mało aut. Po kilku dniach wszystko zaczęło wracać do normy. Serwis zaczął odżywać.
Paradoksalnie teraz klienci chwalą sobie mniejszy ruch. - Po prostu jest łatwiej włączyć się do ruchu. Po starej "17” już nie przetaczają się setki aut. I to jest największy plus tej zmiany - dodaje Radomski.
Deweloperzy już zaczęli poszukiwania.
Nowymi terenami żywo zaczęli interesować się deweloperzy.
- Mam sporą działkę przy alei Warszawskiej. W ostatnich dniach odebrałem kilka telefonów od deweloperów zainteresowanych kupnem tej nieruchomości. Gdy auta odjechały, te tereny stały się atrakcyjne. Łatwy dojazd do centrum, bliskość lasu i cisza, to główne atuty - mówi nasz rozmówca.
Być może niebawem przy alei Warszawskiej, za drugą Górką Sławinkowską w kierunku Warszawy, wyrosną nowe bloki.