Sklepy z substancjami psychoaktywnymi to w ostatnim czasie chyba najczęściej kontrolowane placówki handlowe w naszym regionie. Inspektorzy z sanepidu niemal mijają się w drzwiach z kontrolerami ze skarbówki czy inspekcji handlowej albo pracy. Ale – na razie – niewiele z tego wynika
– Sprawdzamy, czy ewidencja obrotów na kasach fiskalnych jest prawidłowa. Przeprowadzamy też inwentaryzację towarów. To pozwoli nam ustalić, czy właściciele rzetelnie wywiązują się z obowiązków podatkowych wobec urzędów skarbowych. Sprawdzimy też legalność pochodzenia sprzedawanych towarów – wylicza Marek Kostyła, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Lublinie.
– To podobna kontrola, jak w każdej innej placówce handlowej – dodaje Marta Szpakowska, rzecznik Izby Skarbowej w Lublinie.
Skarbówka nie odpuszcza dopalaczom, mimo że po poprzedniej, czerwcowej, kontroli żaden z właścicieli sklepów z dopalaczami nie zapłacił kary. Czyżby więc wszystko było w porządku? – Tego nie mogę ujawnić, to tajemnica skarbowa – ucina Kostyła.
Wycofujemy ze sprzedaży
Haka na dopalacze od ponad roku szuka dyrektor lubelskiego sanepidu. Upodobał on sobie sklep przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Kilkanaście kontroli (włącznie z czasowym zamykaniem sklepu) nie przyniosło jednak oczekiwanych efektów.
Handel dopalaczami kwitł w najlepsze. W ostatnie wakacje sanepid skontrolował sklep kilka razy. I tym razem, coś drgnęło. W czerwcu urzędnicy wydali decyzję o czasowym wstrzymaniu obrotu 8 produktami, później doszły jeszcze kolejne 3. W sumie, ze sprzedaży wycofano 11 specyfików, m.in. Madmax, H2 czy Lucyfer. Jak się to udało? – Te produkty są suplementami diety, dlatego muszą być zarejestrowane przez Główny Inspektorat Sanitarny – tłumaczy Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Kiedy kolejny nalot?
To z pewnością nie koniec aktywności lubelskiego sanepidu. – Kiedy kolejny nalot? – spytaliśmy w minioną środę dyrektora Policzkiewicza. – Nie uprzedzamy o kontrolach, bo nie przyniosłyby spodziewanych rezultatów – uciął.
Bardzo możliwe, że dziś w sklepie na Krakowskim Przedmieściu trwa właśnie kolejna kontrola sanepidu.
Co na to właściciele sklepów z dopalaczami? – A co możemy zrobić? Przyjmujemy kontrolę i już – mówi Grażyna Kowalska, współwłaścicielka sklepu przy Krakowskim Przedmieściu. I zrezygnowana wylicza: Na początku wakacji była u nas skarbówka, potem dwa razy sanepid i jeszcze inspekcja pracy.
Z bhp na bakier
Inspektorzy pracy odwiedzili sklepy z dopalaczami na fali wakacyjnych doniesień o nalotach innych instytucji na te placówki. Inspektorzy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie sprawdzili w sierpniu osiem sklepów: w Lublinie, Białej Podlaskiej, Chełmie i Puławach. – Skontrolowaliśmy, jak przestrzegane są przepisy prawa pracy i bhp – informuje Krzysztof Sudoł, z-ca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Lista nieprawidłowości jest naprawdę długa. Stwierdzono je we wszystkich sklepach. Są wśród nich brak odpowiedniego zaplecza higienicznego dla pracowników (np. umywalek), brak badań lekarskich, brak ewidencji czasu pracy, praca po godzinach i brak zapłaty za nadgodziny. Ale nikt nie został ukarany mandatem, skończyło się na „zarządzeniach nakazowych” i „wnioskach w wystąpieniach”. Tylko w jednym przypadku skierowano wniosek do sądu o ukaranie.
– Skala nieprawidłowości nie odbiega od wyników kontroli w innych małych placówkach handlowych – stwierdza Sudoł.
Gonić króliczka
Dopalacze ma też na oku inspekcja handlowa. Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Lublinie incognito obserwują sklepy. Ostatnio przeprowadzili też oficjalne kontrole w trzech punktach.
– Sprawdzamy legalność działania tych placówek i zgodność z prawem oznaczeń na etykietach produktów – wyjaśnia Leszek Wójcik, dyrektor WIIH w Lublinie. I podkreśla: To nic nie daje, bo musimy uprzedzić o takiej kontroli. To przypomina gonienie króliczka. Potrzebna jest zmiana prawa.
Nad tym pracuje już Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort przygotowuje nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chce zakazać m.in. ich reklamy. – Projekt ustawy w najbliższym czasie będzie przedmiotem obrad Rady Ministrów – zapowiada Joanna Dębek, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości.
Tymczasem, w sierpniu do szpitala im. Jana Bożego w Lublinie trafił mężczyzna po zatruciu dopalaczami. Był w śpiączce. W ubiegłym roku 40-letni mężczyzna po spożyciu dopalaczy dostał odmy płucnej. Do dziś jest pod opieką lekarzy. (aa)