– Pacjentki lub pary, które zgłaszają się do nas w tak trudnej sytuacji, potrzebują przede wszystkim kogoś zaufanego, kto będzie dla nich wsparciem, pomoże im przez to przejść i poprowadzi za rękę w tym ekstremalnie trudnym momencie – mówi dr n.med. Aneta Libera, psycholog i koordynator działań psychologicznych Wschodniego Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej, które pracuje w Klinice Położnictwa i Perinatologii SPSK 4 w Lublinie.
- Jak poważny jest obecnie problem depresji poporodowej?
– Depresja poporodowa to zaburzenie, które dotyka 10-25 proc. kobiet po urodzeniu dziecka. W czasie pandemii SARS-CoV-2 obserwujemy, że niestety nasilenie tego zjawiska wśród kobiet po porodzie wzrasta nawet do 40 proc. Jeszcze wyższe wskaźniki dotyczą kobiet doświadczających traumy związanej z powikłaniem lub niepowodzeniem położniczym. Mówimy o sytuacjach, w których nienarodzone dziecko ma stwierdzone ciężkie wady wrodzone letalne, czyli prowadzące do śmierci, bądź wady uleczalne, oznaczające jednak pewien stopień niepełnosprawności. W takich przypadkach ryzyko depresji poporodowej wzrasta nawet dwukrotnie.
W związku z tym potrzeba profilaktyki, psychoedukacji, a także leczenia jest coraz większa. Wschodnie Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej SPSK4 jest odpowiedzią na te potrzeby społeczne. Wiele kobiet nie zdaje sobie nawet sprawy, czym jest depresja poporodowa i jakie są jej objawy. Często nie mają świadomości, że mają jej początki. Dlatego szkolimy też położne, żeby podczas wizyt patronażowych u pacjentek potrafiły rozpoznać niepokojące objawy i skierowały takie kobiety na konsultacje psychologiczne.
- Jakie pacjentki trafiają do państwa ośrodka? Czy jest ich więcej po zaostrzeniu prawa aborcyjnego, które wykluczyło przerwanie ciąży z powodu ciężkich nieodwracalnych wad płodu?
– Obserwujemy i potwierdzają to najnowsze badania kanadyjskie, że wzrasta liczba pacjentek, które potrzebują specjalistycznej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Jednym z powodów jest pandemia i to, jak stresujący wpływ miała na psychikę kobiet w ciąży, w kontekście między innymi ograniczonego dostępu do lekarzy, braku możliwości odwiedzin w szpitalu, kontaktu z bliskimi czy wstrzymania porodów rodzinnych. Kolejny powód to wzrost liczby ciąż ze stwierdzonymi wadami płodu – zarówno uleczalnymi jak i śmiertelnymi. Nie wiem, czy jest to związane ze zmianami w prawie aborcyjnym. Na pewno wyższe ryzyko depresji u tych kobiet wiąże się po prostu z ogromnym stresem jaki przeżywają w tak dramatycznej sytuacji diagnozy ciężkich wad wrodzonych – np. Zespołu Pataua, Edwardsa czy Zespołu Downa. Pod względem psychologicznym utrata dziecka – w czasie ciąży lub tuż po narodzinach – to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu, która dla rodziców oznacza całkowite zaburzenie porządku świata i bardzo silny stres, co znacząco podwyższa ryzyko depresji.
- Jak pomaga pani takim kobietom?
– Pacjentki lub pary, które zgłaszają się do nas w tak trudnej sytuacji, potrzebują przede wszystkim kogoś zaufanego, kto będzie dla nich wsparciem, pomoże im przez przejść i poprowadzi za rękę w tym ekstremalnie trudnym momencie. To są sytuacje, w których trudno normalnie funkcjonować, którym towarzyszy ogromny lęk, zagubienie, niepokój, ale też rozpacz, żal, smutek. Otaczając opieką rodziców, przede wszystkim informuję o działaniach, jakie możemy im zaproponować: opiekę medyczną specjalistów w czasie ciąży, którzy znają takie schorzenia. Omawiam z nimi jak będzie wyglądał poród, sprawdzając też, jakie są ich potrzeby i staram się je zapewniać. Rodzice obawiają się, czy będą mogli być przy dziecku, czy będą mogli towarzyszyć mu w chwili zgonu, kto im pomoże, jeżeli dziecko będzie żyło dłużej. Współpracujemy z Lubelskim Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia, współtworząc hospicjum perinatalne, zapewniające opiekę dziecku i rodzicom po zakończeniu hospitalizacji.
Omawiamy też, jak wygląda zalecana w sytuacji wad letalnych dziecka procedura paliatywna. To jeden z najtrudniejszych tematów, zwłaszcza dla kobiety, która jest w ciąży. Jeszcze nie urodziła, a już musi myśleć o śmierci dziecka. Oczywistym jest, że każdy rodzic intuicyjnie walczy o ratunek dla dziecka, jeśli jest ono zagrożone. Moją rolą jest pomoc w całkowitej zmianie takiego podejścia. Tłumaczę im, dlaczego w takich przypadkach podejmowanie jakichkolwiek czynności ratujących życie przynosi wręcz odwrotny skutek i dlaczego powinni pozwolić dziecku spokojnie odejść. Oczywiście: z troską o maksymalny komfort noworodka, np. zapewnienia tlenu czy leków przeciwbólowych. W momencie, kiedy dziecko umiera – tuż po porodzie w szpitalu lub w hospicjum, rodzice mogą się z nim pożegnać i większość tego chce. To jeden z najtrudniejszych emocjonalnie momentów. W czasie, kiedy obostrzenia związane z pandemią były zaostrzone, było to jeszcze trudniejsze. Ojcowie nie mogli być przy porodzie, więc żeby mogli towarzyszyć mamie w czasie porodu i pożegnać się z dzieckiem łączyliśmy się z nimi online.
- Jak pacjentki radzą sobie z taką traumą?
– Dwa najtrudniejsze momenty to diagnoza, która jest pierwszym szokiem dla rodziców, a potem konfrontacja z rzeczywistością, po porodzie. W czasie ciąży mimo stresu, ogromnego napięcia psychicznego i lęku, wiele osób żyje nadzieją, liczy na cud. Niestety, kiedy po porodzie okazuje się, że diagnoza się potwierdza i wtedy rodzice przeżywają kolejny wstrząs. A potem żałobę, która też ma swoje fazy – od szoku, niedowierzania i gniewu po rezygnację, smutek, żal.
Każdy przeżywa to inaczej. Taki kryzys w życiu może też w różny sposób wpłynąć na relacje w związku. Niektórzy nie będą w stanie go przetrwać i się rozstaną, a inni wręcz przeciwnie, zbliżają się do siebie, wspierając się w trudnych chwilach. Jedna z moich pacjentek powiedziała mi niedawno, że to właśnie ta ekstremalnie ciężka sytuacja, związana z chorobą dziecka, sprawiła, że stali się sobie z mężem tak bliscy, jak jeszcze nigdy nie byli.
- Jak rozpoznać depresję poporodową?
– To zjawisko bardzo złożone, a jego objawy są różnorodne i dodatkowo występują w różnych konfiguracjach. Depresję rozpoznaje się na podstawie dwóch kryteriów: występowania objawów oraz czasu ich trwania. Jeśli objawy depresyjne utrzymują się ponad dwa tygodnie i występują codziennie (choć niekoniecznie cały czas) powinna zapalić się czerwona lampka i najlepiej już wtedy zgłosić się do psychologa. To może być początek depresji. Pamiętajmy, że chociaż ryzyko wystąpienia depresji jest największe w ciągu pierwszych 4-6 tygodni po porodzie, to może ona uaktywnić się także w drugim półroczu, nawet do roku, a szczyt nasilenia objawów depresyjnych występuje 3-6 miesięcy po porodzie.
- Jakie to objawy?
– Możemy mówić o zaburzeniach w pewnych sferach. W przypadku sfery poznawczej kobieta ma myśli o charakterze depresyjnym: że jest beznadziejnie, że nikt jej nie pomoże, że nic nie ma sensu, że jest złą matką. Do tego dochodzi sfera emocjonalna czyli smutek, przygnębienie, poczucie bezsilności, bezradność, poczucie winy. Mogą to być również zaburzenia behawioralne, np. brak motywacji do działania, problem z podjęciem decyzji, rozdrażnienie, czy tez objawy somatyczne: zaburzenia snu, jedzenia, trudności z koncentracją, uczucie ciężkości w klatce piersiowej, objawy bólowe.
Stereotypowy pacjent z depresją to człowiek leżący w łóżku bez motywacji i chęci do życia. Niestety: bardzo często to może być kobieta, która po porodzie pozornie normalnie funkcjonuje, ale na poziomie myśli i emocji dzieją się bardzo trudne rzeczy, których nie ujawnia. Wiele osób to bagatelizuje, uważają, że samodzielnie poradzą sobie z problemem albo są pod presją rodziny, która tego problemu nie widzi. Nieleczona depresja może się nasilać i mieć bardzo negatywne skutki nie tylko dla matki, ale też dla dziecka. Pierwsze lata życia mają kluczowy wpływ na jego rozwój. Jeśli matka jest niedostępna emocjonalnie i nie nawiązuje z nim relacji, bo sama zmaga się z problemami, może to w przyszłości skutkować zaburzeniami w rozwoju dziecka. Chodzi np. o poczucie braku akceptacji, lęk przed odrzuceniem czy opuszczeniem, a także problemy z nawiązywaniem relacji w dorosłym życiu. Nieleczona depresja poporodowa może też przybrać bardziej drastyczną formę psychozy, a wtedy konieczna jest pomoc psychiatry. Ważne, żeby mieć świadomość występowania depresji, bo ten problem nie wybiera – dotyka prawie dwa miliony Polaków.
Wschodnie Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej
Powstało w 2019 roku w wyniku konkursu Ministerstwa Zdrowia i jeden z czterech ośrodków w kraju zajmuje się kompleksowo problemem depresji poporodowej. – W ubiegłym roku ze względu na epidemię nasze działania były znacznie ograniczone, ale teraz już działamy „pełną parą” – udzielamy konsultacji pacjentkom na bieżąco, działamy bardzo szybko. Konsultacja jest możliwa nawet tego samego dnia – zaznacza dr n.med. Aneta Libera, psycholog i koordynator działań psychologicznych w Wschodnim Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej. Dodaje: – Zachęcamy wszystkie mamy nawet do roku po porodzie do kontaktu poprzez stronę www.przystanek-mama.spsk4.lublin.pl. Odpowiemy na każde zgłoszenie, udzielimy konkretnej pomocy i wsparcia. Mamy zespół specjalistów psychologów, którzy w ramach projektu udzielają bezpłatnej pomocy psychologicznej.
Głównym celem programu jest wzrost wykrywalności depresji poporodowej, dlatego Centrum stawia na psychoedukację, zwiększenie świadomości społecznej na temat zaburzeń depresyjnych w grupie o podwyższonym ryzyku zachorowania, czyli u kobiet w ciąży i w okresie poporodowym. – Dedykujemy pomoc kobietom po porodzie, ale współpracujemy też z Fundacją Twarze Depresji, wzmacniając się w działaniach zwiększenia świadomości społecznej i walcząc ze stereotypami, stygmatyzacją i poczuciem wstydu towarzyszącym depresji – zaznacza dr Libera.