Przed rokiem przygotował się do zdawania rozszerzonego egzaminu maturalnego z języka polskiego. Wydawało się, że nic nie stanie mu na przeszkodzie.
Gdzie moje ręce?
Nagle, niedaleko Parczewa, zajechał nam drogę ciągnik, który bez kierunkowskazu skręcał w lewo.
- Uderzyliśmy w maszyny ciągnięte przez traktor - wspomina Barbara, mama Pawła. - Nam, pasażerom nic się nie stało; byliśmy w pasach. Pawła uderzyła jedna z maszyn, która przebiła szybę. Krzyczał wtedy "Gdzie moje ręce!?”.
W ciągu kilku minut przyjechała karetka. Helikopter zawiózł Pawła na operację w Lublinie.
Diagnoza: złamanie kręgosłupa, choć lekarze mówili, że rdzeń kręgowy nie jest uszkodzony.
Barbara Małochwiejczyk poświęciła się opiece nad chłopcem. Wzięła urlop by czuwać przy synu.
Trafiła też na wielu dobrych ludzi, którzy pospieszyli z pomocą.
- W pierwszej chwili sytuacja nas przerosła. Ale wiele osób wspierało nas modlitwą, dobrą radą, wyszukiwaniem ośrodków rehabilitacyjnych i pieniędzmi. Rodzina, wielu radnych, znajomych, Ania Kondraciuk - wylicza wzruszona mama.
Paweł - leczony w kilku szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych - nie mógł jednak przystąpić do matury.
Nadzieja
Także rodzinie, która wciąż przy nim czuwa. Ktoś musi Pawła umyć, ubrać i przenieść z łóżka na wózek. Pomagać mu ćwiczyć na rotorze i w pionizatorze.
- Łzy? Ja nigdy łez nie widziałam w oczach Pawła. Sama nieraz płaczę i się zastanawiam jak on daję radę - mówi z dumą Barbara. - W jego oczach jest zawziętość i upór. I wiara, że kiedyś może skończy się gehenna i coś osiągnie w swoim życiu. Ja marzę, że kiedyś normalnie wstanie na nogi.
A jednak egzamin
Z polskiego i angielskiego otrzymał po 19 na możliwych 20 punktów.
- Paweł jako pierwszy w historii tej szkoły zdawał maturę u siebie w domu - mówi Krzysztof Adamowicz, p.o. dyrektora LO w Międzyrzecu Podlaskim.
Trzyosobowa komisja meldowała się w domu w Witorożu z arkuszami maturalnymi. Podczas prac pisemnych nauczyciel wspomagający notował odpowiedzi maturzysty. Cały przebieg egzaminu był nagrywany na kasetę magnetofonową. Zamknięte w specjalne koperty dokumenty trafiły do sprawdzania.
Anna Kamińska, wicedyrektor międzyrzeckiego LO. - Cieszymy się, że Paweł przystąpił do matury Wcześniej miał chwile załamania, ale udało mu się przygotować. Akurat temat z języka polskiego był dla Pawła przygotowany: o izolacji społecznej, o tym jak ludzie się śpieszą.
Czas na ten nietypowy egzamin był ledwie 30 minut dłuższy niż w szkole.
Jakoś dałem sobie radę...
Sam maturzysta chce teraz trochę odpocząć i wziąć się za rehabilitację. Musi jeszcze tylko, jak każdy maturzysta, poczekać na wyniki pisemnych egzaminów.
- To głównie pan Adamowicz nakłonił mnie do zdawania - wspomina Paweł. - Obawiałem się, że będzie bardziej stresująca matura. Jakoś dałem sobie radę. Angielski poszedł bez problemu, trochę gorzej było z pisemnym polskim. Moje plany się pozmieniały. Wcześniej miałem zdawać na AWF. Teraz trzeba robić co innego.
Co? Wszystko zależy od wyników dalszej rehabilitacji. - Po wypadku mam złamany piąty krąg szyjny i uszkodzony rdzeń kręgowy. Na dzień dzisiejszy praktycznie nie jest to uleczalne. Liczę jednak na rozwój medycyny. Mam nadzieję, że w przyszłości wrócę do zdrowia. Wiele osób mnie w tym upewnia...