– A kiedy będziesz moją żoną,
to bramy raju ci otworzę
– bogaty amant głuszył dziewczę,
po czym zaciągnął głupią w zboże.
Zielone zboże falowało...
I falowały piersi młode,
ucho łowiło każde słowo,
kiedy wychwalał jej urodę.
– Wezmę cię w podróż na Kanary,
a mercedesa dam ci zaraz
po naszym ślubie lub podróży;
warunek: dzisiaj się postarasz.
Więc się starała naiwniaczka,
skuszona słodką wizją żony,
amant z rozkoszy tylko mruczał
– cały był rozanielony.
2.
A kiedy zboże już dojrzało
i wjechał kombajn w złote pole,
nieszczęsne dziewczę zapłakało:
– Takich amantów ja... nie lubię!
Czemu ja taka byłam głupia,
i nastawiałam chętnie ucha?...
Amant mnie rzucił, mam za swoje,
bom się mamusi nie chciała słuchać.
Ni mercedesa, ni Kanarów,
o których bzdury plótł radośnie,
nigdy nie ujrzą moje oczy...
Za to mi brzuszek ciągle rośnie...
3.
– A kiedy wreszcie będziecie w unii,
to nie zabraknie wam nawet miodu,
dadzą wam wszystko, czego pragniecie
– kusił Polaka diabeł z Zachodu.
– Robotę dadzą? – Polak nie wierzył. –
Choć sezonową, przynajmniej w lecie?
– Każdą – zapewnił wysłannik piekieł –
i w każdym czasie, i jaką chcecie.
Warunek jeden: unia pomoże,
ale dziś musi być znacznie gorzej,
by do każdego głupka, pajaca
dotarło: z unią to się opłaca!
Gdy zauważy różnicę znaczną,
unię w kosmosie wnet wielbić zaczną.
4.
Gdy referendum rozstrzygnięte,
gdy nas już prawie w garści mają,
ton nagle inny, bardziej szorstki,
już nas po kątach rozstawiają.
– Nie będzie Polak pasł nam krów,
budował domów, czesał przędzy –
mówią otwarcie, jak jeden mąż
Austriacy, Niemcy, Holendrzy.
5.
Czy jednak warto dziś się oburzać,
przeklinać albo zalewać łzami?
Lepiej upojne chwile wspominać:
– Dobrze się żyło ... złudzeniami.