Mini ZOO, którego właścicielami są Renata i Mariusz Siejkowie, znajduje się w Niemcach koło Lublina. Na ogrodzonym kawałku ziemi człapią strusie. Nie wszystkie. Część skryła się pod dachem, choć jak mówi pan Mariusz – z powodzeniem wytrzymują w naszym klimacie nawet minus 25 st. C.
Mimo, że w tym roku w kwietniu śnieg spadł raptem na pola, wiosna biologiczna nadeszła i strusie już jakiś czas temu zaczęły taniec godowy. Samce wtedy nie znoszą intruzów. A człowiek jest wtedy dla nich intruzem.
– Zawsze w stadzie jest przywódca, który walczy z innymi samcami – mówi Mariusz Siejko. – Ten, który wygrywa, ma stadko samic. Przegrany siada na znak poddania się. W tym momencie już mu nic nie grozi.
Ale, jak ostrzega pan Mariusz, struś jednym kopnięciem potężnej nogi może zabić człowieka. Tym bardziej, że ma palec uzbrojony pazurem, którym, jak maczetą, potrafi rozszarpać bok lwu. W dodatku kolano zgina mu się do przodu. Trzeba pamiętać, żeby nigdy nie stanąć przed strusiem. Każde wejście do dorosłych ptaków to ryzyko.
Właśnie jedna z samic złożyła jaja. Stadko jest podniecone i nieufne, a jeden z samców szczególnie. W specjalnym pomieszczeniu, na sianie, leżą cztery jaja, nad którymi, jakby w zdziwieniu, kiwają się głowy ptaków. Szare samice, jak stare ciotki, drepczą wokół jajek i spoglądają oczami ocienionymi długimi rzęsami.
– Wysiadywane są przez 42 dni, a później młodymi opiekują się samce. My jednak zabierzemy jaja do inkubatorów, inaczej nie byłoby szansy na potomstwo.
Pan Mariusz mówi, że musi przy tym zachować szczególną ostrożność. Daje się ptakom „nacieszyć”, pochodzić dookoła gniazda. Dopiero później, pomalutku i bardzo spokojnie, jajka zabiera. To środki ostrożności – te ptaki zdecydowanie bronią swoich gniazd, a samiec jest groźny.
Bywa tak, że pani strusiowa zgubi sobie jajko w drodze do gniazda. Jednak skorupa o grubości 2mm nie rozbije się. Ba, jajko wytrzymuje nacisk 150 kg wagi dorosłego strusia.
– W strusim jajku mieści się ok. 30 jaj kurzych – informuje pani Renata. – Gotuje się 1,5 godz. na twardo, ok. 45 min, na miękko. Tylko trudno się dostać do niego.
Jak instruuje pani Renata, jeśli chce się usmażyć jajecznicę, trzeba wywiercić jeden otwór. Najlepiej wiertarką. Ugotowane na twardo trudno jest przeciąć zwykłą piłą. Lepiej użyć tzw. gumówki. Zwykłym brzeszczotem tnie się ok. półtorej godziny.