Upublicznił swój numer telefonu, w posłudze duszpasterskiej i komunikacji z wiernymi chętnie korzysta z mediów społecznościowych. Zachęca do przyjęcia sakramentów w parafii mówiąc o tzw. zerowym cenniku. Rozmowa z ks. Mirosławem Matusznym, proboszczem parafii pw. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
• Na profilu parafii na Facebooku jest zamieszczone ogłoszenie zachęcające do przygotowania do I Komunii Świętej w parafii, którą ksiądz kieruje. Jest opatrzone wpisem o tym, co dzieci otrzymują za darmo, m.in. różańce przywiezione z Ziemi Świętej, srebrne medaliki, książeczki do nabożeństwa. Podobne ogłoszenie dotyczyło już wcześniej ślubów. Skąd pomysł, by w ten sposób zapraszać do kościoła?
– Media elektroniczne są dzisiaj podstawowym środkiem komunikacji, szczególnie z młodym pokoleniem. W przypadku tych ogłoszeń nie mówimy o reklamie, tylko sposobie komunikowania się. Tak samo jak było rzeczywiście w przypadku ogłoszenia o ślubach. To słynne już ogłoszenie, które było cytowane nie tylko przez media lokalne, ale i ogólnopolskie, było zwykłym wpisem na parafialnym fanpage’u. Skierowane było do par zainteresowanych ślubem u nas. Chciałem przekazać dodatkowe informacje, zwłaszcza te wrażliwe, z którymi młodzi ludzie się liczą: chodzi o ofiarę i brak jakiegokolwiek cennika. Dla mnie takie ogłoszenie było naturalne.
• Teraz jest ogłoszenie o przygotowaniu do I Komunii Świętej.
– Na terenie naszej parafii jedyną szkołą podstawową jest szkoła sióstr urszulanek, która sama organizuje I Komunię Świętą, aczkolwiek u nas w kościele ta uroczystość się odbywa. Dzieci, które u nas przyjmują ten sakrament pochodzą z różnych szkół. Do rodziców tych dzieci trudniej jest nam dotrzeć drogą administracyjną, np. poprzez katechetę. A że wiele krąży mitów, niejasności, wręcz miejskich legend dotyczących przygotowania tej uroczystości i jej kosztów, to postanowiłem wyjaśnić pewne sprawy. Tak, by rodzic, który chce posłać dzieci na przygotowanie do I Komunii Świętej do naszej parafii wiedział czego może się spodziewać. W tym przypadku wychodzimy dalej niż w przypadku ślubów, bo są też pamiątki komunijne, które ktoś musi nabyć, ofiarować.
• I zapłacić?
– U nas to wygląda następująco: podczas pielgrzymowania, kiedy byłem w Rzymie i wierni robili zakupy, pamiętam, że tuż przed audiencją u papieża pomyślałem, że dobrze by było, gdyby dzieci pierowszokomunijne, których mamy ok. 30-40 otrzymały coś wyjątkowego. Kupiłem więc większą liczbę różańców i zabrałem je, aby papież je pobłogosławił. To był pierwszy rok. Później była pielgrzymka do Ziemi Świętej, więc pomyślałem, że kolejna grupa może też mieć wyjątkową pamiątkę, różaniec z ziemi Jezusa Chrystusa i jego Matki, a że byliśmy dodatkowo w Rzymie to i je pobłogosławił Ojciec Święty. Wszystko po to, by ten religijny symbol jeszcze bardziej przemawiał. Dlatego też jeśli jest pielgrzymka lub jakiś wyjazd i możemy podarować im takie wyjątkowe pamiątki, to to robimy.
• A książeczki do nabożeństwa i obrazki pierwszokomunijne?
– Wspiera nas Fundacja Pod Damaszkiem, która sam założyłem. Jej celem statutowym jest pomoc parafii pw. Nawrócenia św. Pawła. Na drobne koszta możemy sobie pozwolić. Od samego początku, od kiedy jestem proboszczem, moim celem i marzeniem jest aby funkcjonowanie parafii było przejrzyste. Parafia jako taka ma się zajmować tym, do czego została powołana: działalnością duszpasterską. Działalnością, która ma przynosić jakiś komercyjny zysk dla parafii zajmuje się Centrum Pracy i Miłosierdzia, zarządzające naszym parafialnym parkingiem. Natomiast działalnością społeczną, dobroczynną i wizerunkową będzie się zajmować Fundacja Pod Damaszkiem. Dzięki temu wiadomo kto czym się zajmuje, na jakiej zasadzie zatrudnia ludzi i z czego finansuje działania parafialne.
• Czy rodzice wierzą, że to nic nie kosztuje?
– Bardzo często są zaskoczeni. Zastanawiają się, gdzie jest „haczyk” i kiedy będę mówić o składkach. A nie mówię. Dla mnie istotne jest to, że nie muszę tego robić, bo przekazujemy dzieciom pamiątki nieodpłatnie. Dziecko dostając taki dar jest też niejako zobowiązane do daru miłości, w postaci modlitwy, za chrześcijan, pielgrzymów, parafię. Może przeżywać to, co jest tego dnia najważniejsze: przyjęcie Jezusa Chrystusa. W przypadku daru ołtarza ofiara jest absolutnie dobrowolna, kto chce to składa, kto nie chce to nie składa. W przypadku oprawy medialnej czy strojów pierwszokomunijnych wykonawcę w formie przetargu wybierają rodzice. Firmy mogą się zgłaszać do końca października.
• Czy takim ogłoszeniem nie narobi sobie ksiądz wrogów wśród innych kapłanów w parafiach, gdzie opłaty są?
– Zawsze mogę powiedzieć, że jeśli to tak dobrze się sprawdza to proszę, róbcie to samo. Najprostsza odpowiedź.
• Ale są jakieś komentarze?
– Nie słyszałem, aby były. Że to jest jakaś konkurencja. Jeśli jakieś pytania padają, to o to, skąd na to biorę pieniądze, jak parafia sobie radzi? Bardziej są to słowa troski. My nie jesteśmy dla siebie konkurencją. Wszyscy w archidiecezji mamy misje zleconą przez tego samego księdza arcybiskupa, a nawet jak są parafie z zakonem, to przez tego samego Pana Jezusa, który nas prowadzi.
• Czy jest cennik w Kościele, bo niektórzy księża denerwują się jeśli używa się takiego określenia?
– Jeśli mówimy o cenniku w Kościele, to znajdę ich kilka: PGE, PGNIG czy MPWiK, czyli w firmach, które wystawiają nam rachunki za prąd, gaz i wodę. I my te rachunki musimy zapłacić. Natomiast ja osobiście mam bardzo głębokie przekonanie, że jako Kościół utrzymujemy się z ofiar i jakakolwiek forma jawnego czy ukrytego opodatkowania, czy to robi Kościół czy państwo, musi być absolutną ostatecznością. Ja nie mam możliwości opodatkowania wiernych. Niektórzy czasem idą na skróty. Myślą, że jak podpowiedzą ludziom jakąś kwotę, to to przyniesie lepsze skutki. Ja mam inne spojrzenie na to. To jest ludzka jałmużna i czy to będzie wdowi grosz, czy pokaźna suma to niech taką pozostanie. Pan Bóg nie da nam zginąć.
• Jest ksiądz też chyba jednym z nielicznych proboszczów, do których numer telefonu komórkowego jest podany na stronie internetowej parafii i do którego na spowiedź można umówić się wysyłając e-mail.
– To jedna z form komunikacji. A nauczyłem się tego od śp. ojca Jana Góry. Byłem u niego na rekolekcjach. To jest uwidocznione na filmie, gdzie ojciec Góra non stop odbiera telefon. Ja kiedyś o to zapytałem ojca. Wtedy mi odpowiedział: Mój telefon jest jawny, więc ludzie dzwonią. Bycie dla innych wymaga też pewnego uporządkowania, czasem odmówienia komuś, bo np. dzisiaj już się umówiłem z kimś na spotkanie, bo ma pogrzeb, idę do szkoły. Ja się tego nie boję. Poświęcając swoje życie Bogu, człowiek rezygnuje z pewnego komfortu. Rezygnuje z dużej dozy własnej prywatności.
• Jest ksiądz „zasypywany” telefonami?
– Wszyscy w parafii mamy co robić. Są trzej księża wikariusze i księża rezydenci. Na mszy świętej z okazji rozpoczęcia roku szkolnego powiedziałem, że cieszę się i dziękuję Panu Bogu, bo mam prawdopodobnie najlepszych kapłanów w archidiecezji, jako współpracowników. I księża wikariusze wcale nie pracują mniej ode mnie. Na pewno grzechem pychy byłoby przyswajanie sobie jakiejś chwały. Chwała jest należna tylko Panu Bogu.
• Jakie działania planują księża w najbliższym czasie?
– 31 października organizujemy Marsz Wszystkich Świętych. Październik jest też miesiącem modlitwy różańcowej i już dziś zapraszam wszystkie dzieci, bo po każdym różańcu wystawiany dużą figurkę osiołka obwieszonego cukierkami i każde dziecko ma prawo podejść i wziąć sobie tyle cukierków ile osób przyprowadziło na różaniec. W grudniu planujemy też kilkudniowe, prawdopodobnie 7-dniowe rekolekcje w Ziemi Świętej. Robimy to wspólnie z biurem pielgrzymkowym, z którym współpracujemy Wylot będzie z naszego lotniska w Świdniku. Będziemy rozdawać też poświęcone wino z Kany Galilejskiej. Będzie to podczas mszy świętej 27 grudnia, w dniu świętego Jana.