Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

31 października 2008 r.
9:42
Edytuj ten wpis

Kto zabił księdza Popiełuszkę?

0 0 A A

24 lata temu, 30 października, wyłowiono z Wisły zwłoki księdza Jerzego Popiełuszki.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Rozmowa z prokuratorem Andrzejem Witkowskim

Śledztwo w tej sprawie powierzono jednemu z najbardziej skutecznych lubelskich prokuratorów Andrzejowi Witkowskiemu. I dwukrotnie go od tego śledztwa odsuwano. Ustalenia jego zespołu wskazujące prawdziwych mocodawców zabójstwa, były nie tylko szokujące dla opinii publicznej, ale też niewygodne dla wielu osób. Prokuratorowi zabroniono rozmawiać o tej sprawie z mediami. Potrzeba było lat, by dowody zgromadzone przez niego ujrzały światło dzienne. A sam prokurator - dzięki obecnemu ministrowi sprawiedliwości - mógł zacząć o niej mówić
- To pan pierwszy podważył oficjalną wersję z procesu toruńskiego, która mówiła,
że ks. Popiełuszko zginął 19 października. To pan nie chciał poprzestać na ukaraniu płotek, ale szukał wysoko postawionych mocodawców tego zabójstwa. Co pan dziś czuje, gdy po latach te tezy poznaje opinia publiczna?

- Namiastkę satysfakcji, bo prawda o tej zbrodni powoli przebija się na światło dzienne. Już nie są w stanie przesłonić jej niedorzeczne wypowiedzi gloryfikujące wersję skonstruowaną przez gen. Kiszczaka i sztab jego oficerów. Publiczna debata na temat śmierci ks. Popiełuszki osiąga bardziej merytoryczny poziom, oparty na ustaleniach śledztwa IPN z lat 2002-2004.

• Ale to pana śledztwo z ‘91 diametralnie zmieniło spojrzenie na śmierć księdza. Ustalił pan, że ks. Popiełuszko nie zginął 19 października, ale mógł być więziony i torturowany aż do 25 października.

- Esbecka wersja, według której księdza zamordowano 19.10 nie wytrzymuje krytyki. Zgodnie z ustalonymi faktami, zwłoki księdza wrzucono do Wisły w dniu 25 października. Wraz z grupą policyjną nie zdążyliśmy ustalić, co działo się z księdzem od dnia uprowadzenia, do dnia, w którym pozbyto się jego zwłok, to jest między 19 a 25 października. Są podawane na ten temat różne hipotezy przez dziennikarzy. Prokurator nie ma jeszcze podstaw do ich analizowania i oceny wiarygodności.

• Kolejna sprawa: wyłowienie zwłok. Dotarł pan do świadków, którzy 30 października widzieli na tamie na Wiśle pod Włocławkiem gen. Czesława Kiszczaka. Miał on wydać polecenie: "On tu dzisiaj musi się znaleźć”.

- Życzenie gen. Kiszczaka musiało zostać spełnione, co nie było wcale takie trudne. Istotnym problemem była kwestia: co dalej?

• Postać gen. Kiszczaka była kluczowa w pana śledztwie?

- Gen. Kiszczak był szefem resortu, który realizował wobec księdza Jerzego dyrektywy kierownictwa PZPR. To on otrzymał zadanie rozwiązania "problemu ks. Popiełuszki”. Istotny sygnał w tym kierunku stanowiła publikacja z września ‘84 w centralnej prasie sowieckiej, której zasadnicze tezy powtórzono kilka dni później w "Pro Memoria”, skierowanym przez Urząd do Spraw Wyznań do Episkopatu Polski. Kierowany przez gen. Kiszczaka resort miał definitywnie spowodować, że ksiądz "zamilknie”. Nawiasem mówiąc, na kolejną urzędową rozmowę z gen. Kiszczakiem oczekuję od listopada 1991 roku.

• Dlaczego?

- Przesłuchanie generała w Departamencie Prokuratury w połowie ‘91, które przeprowadziłem osobiście, miało wstępny charakter, podobnie jak dwukrotne przesłuchania gen. Jaruzelskiego. Czynności te trwały po ok. 10 godzin. Świadkowie ci przekazali prokuratorowi istotne informacje, które pomogły ukierunkować dalsze śledztwo. Zdało się to wszystko na nic, gdyż 3 grudnia ‘91 odsunięto mnie od prowadzenia sprawy. Prokuratorzy, którzy przejęli po mnie śledztwo, nie rozwijali już tego wątku.

• Powód?

- Otwarcie zaprotestowałem przeciwko kierowaniu aktu oskarżenia jedynie wobec generałów Ciastonia i Płatka. Alarmowałem, że decyzja ta zakończy się kompromitacją prokuratury. Argumentowałem, że ława oskarżonych ma być tym razem pełna. Muszą na niej zasiąść wszystkie osoby mające związek z zabójstwem księdza. Przemawiały za tym istotne względy natury dowodowej. W przeciwnym razie fiasko oskarżenia Ciastonia i Płatka zamknie drogę do postawienia w stan oskarżenia innych. Czas, niestety, potwierdził te negatywne prognozy.

• Kogo jeszcze chciał pan objąć aktem oskarżenia?

- Odpowiedź na to pytanie mogło dać tylko dalsze śledztwo. Powiem tylko, że już w ‘91 udowodniono, że w resorcie spraw wewnętrznych PRL funkcjonowała zorganizowana grupa przestępcza, której działalność była wymierzona przeciwko działaczom opozycji politycznej i wobec księży. Dodam, że uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego było skoordynowaną, szeroko zakrojoną, akcją służb podległych ministrowi spraw wewnętrznych.

• Odsunięcie od śledztwa stało się początkiem publicznego szkalowania pana osoby i deprecjonowania kwalifikacji zawodowych. Wszystko po to, by pana słowa nie były traktowane poważnie.

- Owym nieszczęsnym oponentom w sposób zupełnie naturalny brakowało argumentów merytorycznych. Jedni sięgali po retorykę prasy bulwarowej, inni czynili to w sposób pozornie subtelny, jak wilki w owczych skórach. Tak jest zresztą do dzisiaj. Z drugiej strony, znajduję pełne wsparcie wśród prokuratorów znających specyfikę złożonych śledztw w sprawach o zabójstwa.

• Co pan wtedy robił zawodowo?

- Jako prokurator w Ministerstwie Sprawiedliwości, 3 grudnia 1991 r. zostałem oddelegowany do pełnienia obowiązków w Prokuraturze Wojewódzkiej w Lublinie. Zostałem później powołany przez prokuratora generalnego do pełnienia funkcji konsultanta do spraw zabójstw. W latach 90. prowadziłem najcięższe śledztwa kryminalne. Wspomnę o znanej sprawie zorganizowanej, międzynarodowej grupy przestępczej Roberta K., ps. "Ciolo”. W stosunku do sprawców zabójstw i napadów rabunkowych zapadły wieloletnie kary pozbawienia wolności. Wobec Roberta K. orzeczono pięciokrotnie karę dożywotniego pozbawienia wolności.

• Czyli znowu okazał się pan skutecznym prokuratorem. A co w tym czasie działo się ze śledztwem, które panu odebrano?

- Po wyłączeniu wspomnianego wątku generałów Ciastonia i Płatka, pozostałe materiały - tzw. sprawę matkę - przekazano z departamentu do ówczesnej Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie, jak zapowiadano, celem kontynuowania śledztwa wobec pozostałych osób. Tam materiały śledztwa rozbito na kilkanaście odrębnych wątków, tworząc w ten sposób "nowe” sprawy, po czym każdą z nich umorzono. Dorobek półtorarocznej pracy całego zespołu śledczego - prokuratorów, policjantów i funkcjonariuszy UOP - zmarnotrawiono.

• A jednak śledztwo do pana wróciło.- W końcu lat 90., kiedy powstawała ustawa o IPN, prof. Witold Kulesza zaproponował mi przejście z Prokuratury Apelacyjnej do pionu śledczego instytutu i ponowne zajęcie się sprawą ks. Popiełuszki. Tak też się stało. W międzyczasie powołano mnie na stanowisko naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie. 5 lutego 2002 r., po zgromadzeniu dostępnych materiałów z 1991 roku, wszczęto w lubelskiej Komisji IPN, nowe śledztwo dotyczące "funkcjonowania związku przestępczego w resorcie spraw wewnętrznych PRL, w tym kierowania wykonaniem zabójstwa ks. Popiełuszki przez osoby, które w hierarchii partyjno-państwowej zajmowały stanowiska wyższe od gen. Ciastonia i Płatka”.

• Konsekwentnie szukał pan mocodawców zabójstwa?

- Nie tyle ich szukano, co zaczęto od początku, w sposób usystematyzowany, gromadzić dowody w stosunku do nich. Wspaniałą pracę wykonali w tej sprawie dwaj lubelscy policjanci, tworzący grupę powołaną do tego śledztwa przez komendanta głównego policji. Na jej efekty nie trzeba było długo czekać. Odnalezieni zostali świadkowie, którzy widzieli, jak zwłoki księdza wrzucano do Wisły nie 19 października, lecz sześć dni później. Prowadzono niezwykle intensywne czynności procesowe, które wprowadziły do postępowania nowe, nieznane dotąd wątki.

• W tym samym czasie próbowano pana "zniechęcić”. Były próby zastraszania: krzyż przed drzwiami, atrapa granatu w oknie...

- Strzał z wiatrówki w tylną szybę mojego samochodu na ulicy ks. Popiełuszki i kilka innych tym podobnych drobiazgów. Prokuratura nawet prowadziła śledztwo w sprawie jednego z tych zdarzeń. Nie ma o czym mówić.

• Nie bał się pan?

- W pracy prokuratora tego typu sytuacje są wkalkulowane w decyzję o wykonywaniu tego zawodu. Każda sprawa jest inna. Ta, o której rozmawiamy, nie przestała mobilizować pewnych kręgów środowiskowych. Brak odporności na owe "niuanse” eliminuje z mojego zawodu. Drżenie za biurkiem to strata czasu własnego i tych, którym ma się służyć swoją powinnością.

• Ale cios przyszedł z nieoczekiwanej strony: w październiku 2004 prof. Kulesza odebrał śledztwo.

- Tak, historia lubi się powtarzać. Okazało się, jak powiedział wówczas dyrektor pionu śledczego IPN, prof. Kulesza w jednym z wywiadów, prowadziłem śledztwo "niejako od dołu, a nie od góry”. To znaczy, że zajmowałem się "rybakami na tamie” a nie tymi, którzy pełnili funkcje kierownicze w resorcie spraw wewnętrznych PRL. Tyle że aby "dotrzeć” do tych z kierownictwa resortu i zarzucić im kierowanie zabójstwem, trzeba najpierw wiedzieć, kiedy i w jaki sposób zabójstwa dokonano. A więc czym, tak naprawdę, kierowali. Tu natomiast powstały, jak wiemy, zupełnie nowe ustalenia, które dopiero wytyczyły dalsze czynności procesowe prowadzące do poznania pełnej prawdy. Zaniechanie śledztwa w tym kierunku poprzez kolejne odsunięcie mojej osoby, sprawiło więc, że owi domniemani sprawcy kierowniczy mogą już całkowicie swobodnie odetchnąć.

• Chciał pan postawić zarzuty wysoko postawionym mocodawcom tego zabójstwa?

- W lipcu 2004 roku przedstawiłem moim przełożonym plan podjęcia kluczowych decyzji dla dalszego biegu postępowania w tej sprawie. Miały one zapaść na przełomie września i października 2004. Tylko tyle mogę teraz powiedzieć na ten temat. Akta sprawy zabrano z Lublina do Komisji IPN w Katowicach 19 października 2004. Po upływie około półtora roku, dalszym etapem ich wędrówki okazała się Komisja IPN w Warszawie. Tutaj śledztwo wciąż się toczy.

• Przez te kilka lat od momentu odebrania śledztwa pana zwierzchnicy zabronili panu wypowiadać się w tej sprawie dla mediów.

- Od 2004 roku obowiązywał mnie zakaz publicznego wypowiadania się w tej sprawie, sformułowany później na piśmie. Minister Zbigniew Ćwiąkalski przywrócił w tej mierze, w sposób bardzo elegancki, normalny stan rzeczy. Mam więc przyjemność z panią rozmawiać. To prawda, czułem, że włożony mi w usta knebel redukował obywatelskie prawo do publicznej wypowiedzi, która przecież w żadnych okolicznościach nie może naruszać porządku prawnego. Czy zakładano, że mówiąc o tej sprawie mogę komuś lub czemuś zaszkodzić? Nie wiem. Dzięki decyzji ministra Ćwiąkalskiego, czuję się w pewien sposób zrehabilitowany, zwłaszcza że, jak mówiłem, debata publiczna w tej sprawie została uporządkowana i zyskała wyższy, merytoryczny pułap. Tak jak wszyscy, oczekuję na wyniki dalszej pracy prokuratorów, obecnie zajmujących się śledztwem.

• Gdyby pan dalej prowadził to śledztwo to...

- Sprawa byłaby już w sądzie z aktem oskarżenia. Naprawdę, tyle lat upłynęło, nawet od 2004 roku!

• Ci, którzy stoją za tą zbrodnią, żyją i mają się dobrze?
- Tym, którzy żyją, życzę jak najlepiej. Nie wiem, jak się "mają” ze swoją przeszłością. To sprawa ich sumienia. Myślę, że spotkanie z prokuratorem wiele pomogłoby im w tych rozrachunkach.

Pozostałe informacje

Razem dla Europy, Razem dla Nauki - wielkie świętowanie 20-lecia Polski w UE
KONKURS

Razem dla Europy, Razem dla Nauki - wielkie świętowanie 20-lecia Polski w UE

Katolicki Uniwersytet Lubelski zaprasza na konferencję dotyczącą jubileuszu 20-lecia Polski w Unii Europejskiej. Wieczorem zaplanowany jest koncert Michała Szczygła. Dla naszych Czytelników mamy konkurs, w którym do wygrania są wejściówki.

Jechał wężykiem po zakupy

Jechał wężykiem po zakupy

44- latek jechał po zakupy kompletnie pijany. W organizmie miał 2 promile alkoholu. W jego zatrzymaniu pomógł sygnał od świadka.

Stypendia ACSS dla lubelskich sportowców
galeria

Stypendia ACSS dla lubelskich sportowców

39 utalentowanych sportowców odebrało powołania do programu Akademickiego Centrum Szkolenia Sportowego w Lublinie na rok 2025.

Giganci opery w Filharmonii Lubelskiej
koncert
29 listopada 2024, 19:00

Giganci opery w Filharmonii Lubelskiej

Już w najbliższy piątek prawdziwa uczta dla miłośników opery i symfonicznej potęgi. W ramach cyklu koncertowego „Klasycznie co piątek” odbędzie się koncert pt. „Wielkie uwertury XIX w. W 100 rocznicę śmierci Giacomo Pucciniego”.

Bombowa komedia
teatr
29 listopada 2024, 18:00

Bombowa komedia

„La Bombe” to naprawdę bombowa komedia: gwiazdorska obsada, zmysłowa sceneria i kostiumy, a do tego francuska muzyka oraz sceny, które bawią do łez! Spektakl będzie wystawiony w najbliższy piątek (29 listopada) w lubelskim Centrum Kongresowym UP.

Najlepsi nagrodzeni. Gala Rolnik Roku 2024
rolnik roku 2024
galeria

Najlepsi nagrodzeni. Gala Rolnik Roku 2024

Ponad 100 osób wzięło udział w uroczystej gali naszego plebiscytu „Rolnik Roku 2024”, która odbyła się w Sali Kolumnowej Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Peja & Slums Attack: 30 lat na scenie. Koncert w Zgrzycie
JUBILEUSZ
29 listopada 2024, 18:00

Peja & Slums Attack: 30 lat na scenie. Koncert w Zgrzycie

To już 30 lat, odkąd Ryszard „Peja” działa na polskiej scenie pod szyldem Slums Attack. Jubileuszowy koncert odbędzie się już w najbliższy piątek (29 listopada) w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt. Gościnnie z Rychem na scenie m.in: Dj. Decks, Gandi Ganda, Iceman, Glaca, Dvj. Rink.

Beata Stepaniuk-Kuśmierzak: Ciepło w sercu, siła w działaniu
film

Beata Stepaniuk-Kuśmierzak: Ciepło w sercu, siła w działaniu

W dzisiejszym Dziennikowym Lustrze gościć będziemy wyjątkową kobietę, która z sukcesem łączy życie zawodowe z prywatnym. Pani Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, mama, żona, kobieta pracująca, a także zastępczyni prezydenta Lublina ds. kultury, sportu i partycypacji. Choć lista jej obowiązków i inicjatyw jest imponująca, to serca młodych i starszych Lublinian skradła dzięki pracy nad projektem dzięki którymu Lublin zyskał tytuł Europejskiej Stolicy Młodzieży 2023 oraz tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029. Jak wyglądała życiowa droga Pani Beaty? Jakie były jej marzenia z dzieciństwa? Czy była zbuntowaną nastolatką? Jak godzi życie zawodowe z rodziną? Jakie wartości wyznaje w życiu? Na te i inne pytania odpowie w rozmowie z Katarzyną Nastaj.

Lubelski dworzec doceniony przez jury na festiwalu filmowym
film

Lubelski dworzec doceniony przez jury na festiwalu filmowym

Podczas 32. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ENERGACamerimage w Toruniu, Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w Lublinie otrzymał nagrodę specjalną w kategorii spotów reklamowych trwających do 3 minut. W wyróżnionym filmie królował nowy budynek dworca w Lublinie.

Chełm z rekordowym budżetem. Prawie pół miliarda na inwestycje
Chełm

Chełm z rekordowym budżetem. Prawie pół miliarda na inwestycje

Takiego budżetu miasto i powiat Chełm jeszcze nie miało. Na same tylko inwestycje w 2025 chełmski Ratusz chce przeznaczyć 466 mln zł, a wszystkie wydatki otrą się o miliard. W noworocznych planach nie zabraknie nowych dróg, remontów ulic, wymiany lamp, czy zakupu wodorowych autobusów. Chełmian czeka więc pracowity rok.

Julia Szeremeta nie powalczy o złoty medal mistrzostw Polski

Julia Szeremeta nie wystąpi na mistrzostwach Polski w boksie. „Powody zdrowotne”

W dniach 1-7 grudnia Wałbrzych będzie gospodarzem mistrzostw Polski w boksie. Wydawało się, że właśnie tam po raz pierwszy od występu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w ringu pojawi się Julia Szeremeta. Zawodniczka Paco Lublin poinformowała jednak, że musi zrezygnować ze startu.

25 ognisk wścieklizny w województwie lubelskim. Będzie prowadzony odstrzał sanitarny
galeria

25 ognisk wścieklizny w województwie lubelskim. Będzie prowadzony odstrzał sanitarny

Łącznie w województwie lubelskim wykryto już 25 ognisk wścieklizny. Nie są to już tylko lisy i jenoty, ale także sarna, krowa, czy psy. Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny zapowiada wprowadzenie odstrzału sanitarnego.

Wyrok za reklamę alkoholu. Duża grzywna dla Janusza Palikota

Wyrok za reklamę alkoholu. Duża grzywna dla Janusza Palikota

Janusz Palikot został skazany za reklamowanie alkoholu w internecie. Ma zapłacić grzywnę w wysokości 450 tysięcy złotych. Ale to nie koniec jego kłopotów.

Jednym z obiektów należących do OSiR jest m.in. Kryta Pływalnia na os. Zamoyskiego. Tutaj, podobnie jak np. przy wejściu na siłownię czy lodowisko można liczyć na zniżki

Komu i ile taniej? Zrobili porządek w regulaminie obiektów OSiR

Zniżki były i pozostaną, często na niezmienionym lub porównywalnym poziomie. Ale wcześniej część z nich zapisywano tylko w cennikach, teraz są uporządkowane i uwzględnione w regulaminie dotyczącym funkcjonowania i udostępniania obiektów Ośrodka Sportu i Rekreacji w Zamościu.

Kiedy zatrudnić firmę sprzątającą do biura

Kiedy zatrudnić firmę sprzątającą do biura

trzymanie czystości w biurze to nie tylko kwestia estetyki, ale także kluczowy element wpływający na komfort pracy, zdrowie pracowników i wizerunek firmy. W dynamicznie rozwijających się przedsiębiorstwach, gdzie czas i efektywność odgrywają kluczową rolę, samodzielne organizowanie sprzątania może okazać się niewystarczające.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!