ROZMOWA z Grzegorzem Muszyńskim, nowym prezesem spółki Port Lotniczy Lublin w Świdniku
- Komisja ma rzeczywiście 5 lat, ale decyzja może zapaść w każdej chwili. Z informacji, które ostatnio otrzymałem wynika, że lista polskich obszarów chronionych wpisanych do programu Natura 2000 zostanie zatwierdzona jeszcze w tym roku. To na razie informacje nieoficjalne, ale myślę, że lada moment się potwierdzą. Nasz przypadek to jeden z wielu podobnych w Polsce. Jeśli Unia będzie zwlekała z wpisaniem nas do programu, to mnóstwo inwestycji infrastrukturalnych stanie pod znakiem zapytania. To byłaby katastrofa.
• Niewielkie to dla nas pocieszenie, że nie jesteśmy sami.
- Zgadza się, ale ponieważ sprawa ma charakter globalny, rosną tym samym szanse na jej szybsze załatwienie. Problem polega na tym, że nie mamy doświadczeń z Naturą 2000. Wszystko, co robimy w tej chwili, to rozpoznanie bojem. Przecieramy szlaki. Na pewno będziemy chcieli spotkać się z Komisją Europejską. Dotrzemy do urzędników z Brukseli, żeby ich przekonać, jak ważna dla naszego regionu jest inwestycja budowy lotniska w Świdniku. Będziemy dobrze przygotowani do tego spotkania, zaprezentujemy kompleksową strategię ekologiczną. Kompletujemy już niezbędne ekspertyzy i opinie pokazujące, że lotnisko w żaden sposób nie zagrozi populacji susła perełkowanego.
• Zakładając scenariusz optymistyczny - uporanie się z formalnościami unijnymi do końca roku - jaki przewiduje pan termin powstania lotniska?
- Mój plan to dwa plus dwa. Dwa lata na projektowanie inwestycji i załatwianie formalności, kolejne dwa lata na budowę.
• To znaczy, że w 2011 roku odlecimy ze Świdnika. Czym i dokąd?
- Na pewno boeingiem 737 i airbusem 320. Bez tanich linii lotniczych nie wyobrażam sobie lotniska w Świdniku. To będzie port lotniczy dla wszystkich; od lotów pasażerskich, przez biznesowe, po cargo. Będą stąd odlatywać samoloty kurierskie i śmigłowce. Cała Europa będzie w naszym zasięgu; Frankfurt, Amsterdam, Londyn, Rzym. Będziemy wzorować się na łódzkim Lublinku.
• Biznesmeni pytają, czy prywatne samoloty też będą lądować w Świdniku?
- Tak. To lotnisko będzie żyło z obsługi połączeń lotniczych dlatego będzie dostępne dla każdego. Gdyby chodziło o lotnisko dla awionetek, to nigdy bym się nie podjął prowadzenia spółki, która ma je wybudować.
• A dlaczego się pan podjął?
- Dla mnie to sprawa idei. Taki prywatny wkład w nasze województwo.
• Kwestia ambicji?
- Ambicji mam wystarczająco do tego wyzwania.
• W czym jest pan lepszy od swoich poprzedników?
- Nie wiem, w czym jestem lepszy, ale wiem, w jakich warunkach działam, a te są dużo bardziej sprzyjające. Prezes Karol Ścibior miał jedynie połowiczne wsparcie swoich działań; właściciele spółki byli oczywiście za lotniskiem w Świdniku, ale zarząd województwa optował za inną lokalizacją portu regionalnego. Spółka nie miała pieniędzy. Można powiedzieć, że poprzedni prezes zarządzał spółką warunkach kryzysowych. To, że mimo wszystko idea świdnickiego lotniska przetrwała, to w dużej mierze jego zasługa. Ja funkcjonuję już w zupełnie innych, bardziej komfortowych okolicznościach. I Lublin i Warszawa są za nami.
• Jakie ma pan doświadczenie w biznesie?
- Stworzyłem grupę kapitałową Karya działającą od 1993 roku w branży infrastrukturalnej. Budujemy i remontujemy mosty, wiadukty np. wiadukt w Świdniku. Ale większość zleceń realizowaliśmy poza Lubelszczyzną, obroty w naszym regionie to jedynie 7 proc.
• Dlaczego tak mało?
- U nas niewiele inwestowało się w infrastrukturę. Dlatego tym bardziej potrzebujemy lotniska.
• Będą je budowały lubelskie firmy?
- Chciałbym, żeby pieniądze na tę inwestycję zostały w lubelskich spółkach, ale to będzie przetarg publiczny, rządzący się określonymi regułami, w których nie ma miejsca na lokalne preferencje. Mam jednak nadzieję, że nawet gdy generalnym wykonawcą będzie firma spoza regionu, to podwykonawcami będą rodzime przedsiębiorstwa.
• Czy pana działalność biznesowa nie kłóci się z funkcją prezesa Portu Lotniczego Lublin?
- W tej chwili 90 proc. swojego czasu przeznaczam na lotnisko. Spółkę Karya zostawiłem w dobrych rękach, zresztą już od dłuższego czasu zajmowałem się wyłącznie strategią, a nie prowadzeniem bieżących spraw. Teraz najważniejszy jest port lotniczy.
• Czy może pan zapewnić, że w 2011 roku Świdnik wystartuje
- Możliwe, że za kilkanaście dni będę bardziej rozmowny i skłonny do deklaracji, ale w tej chwili wolę mniej mówić, a więcej robić. Zdradzenie pewnych pomysłów związanych z lotniskiem może im dzisiaj tylko zaszkodzić.
Rozmawiała Magdalena Bożko