Poproszę „Sexolatki”, „Wampa”, „PeepShow”, „Catsa”. i oczywiście „Playboya” z Martą Kwiecień – takie zakupy w kiosku powodują, że automatycznie odsuwają się od nas pozostali klienci, a przerażone matki zasłaniają swym pociechom oczy.
Kolporterzy przyznają, że sprzedaż tych pism wzrasta w czasie akcji... prowadzonych przeciw takim właśnie pismom. – Te akcje nakręcają koniunkturę – dodaje J. Cholewa.
– U nas najlepiej idzie „Playboy”, ok. 900 egzemplarzy – mówi pracownik Yardpressu. – Jak na rozkładówce jest jakaś aktorka czy piosenkarka, to od razu lepiej się sprzedaje.
Podobny poziom sprzedaży tego pisma odnotowuje „RUCH”. – Teraz jest Marta Kwiecień i mamy sygnały, że ten numer sprzedaje się lepiej niż inne. Słyszeliśmy też o akcji jej zwolenników, którzy masowo kupowali ten numer i rozkładówkę naklejali na plakaty wyborcze – dodaje J. Cholewa.
W Yardpressie w czołówce lokują się jeszcze „Exstazy” i „Cats”. – Idzie mniej więcej po 300 egzemplarzy. Jeszcze słabiej schodzą pisemka dla gejów. Wszystkich tytułów może ze 100 miesięcznie – dodaje pracownik Yardpressu.
Kolporterzy przyznają, że sprzedaż tych pism spadła od momentu kiedy są one foliowane. – Klient obejrzał, zainteresował się i kupił – wyjaśnia pracownik Yardpressu. – A teraz musi brać w ciemno. W ogóle te pisma lepiej sprzedają się w mieście. Na wsi wszyscy się znają i od razu cała wioska by wiedziała, że Stacho to świństwa kupuje.
– Teraz sprzedaż tych pism ustabilizowała się i mimo ogólnego spadku sprzedaży prasy, stoi w miejscu – kończy J. Cholewa.