Kręcone równocześnie dwie nowe części „Matrixa” kosztowały 400 milionów dolarów. Producenci, którzy wyłożyli tyle pieniędzy, liczą, że zwróci im się to z nawiązką. I pewnie wcale ich nie interesuje, czy film się spodoba. Ważne jest, by jak najwięcej ludzi poszło do kina, a potem kupiło DVD z filmem. I dlatego wokół „Matrixa” rozpętano wielką kampanię reklamową.
Przewodnim motywem tej kampanii jest to, że o treści filmu mówi się jak najmniej. Członkowie ekipy filmowej podpisywali klauzulę milczenia, aktorzy dostawali tylko fragmenty scenariusza i nikt nie wiedział, jak cały film ma wyglądać. Nikt, poza braćmi Wachowskimi, reżyserami i Joelem Silverem, głównym producentem. Żeby tajemnica była jeszcze większa, to bracia Wachowscy unikali jakichkolwiek kontaktów z mediami.
– Ten film to po prostu wielki produkt amerykańskiej fabryki snów – mówi Andrzej Sołtysik, prowadzący w TVN program „Multikino”. – Kampania wokół tego filmu jest rozbuchana i naprawdę nieźle zrobiona.
Czy zabraknie biletów?
Kampania promuje nie tylko film, ale i wiele gadżetów związanych z przygodami Neo, Morfeusza i Trinity. Odlotowe, „matrixowe” telefony komórkowe, szpanerskie okulary, nowy samochód.
– Niedawno byłem na spotkaniu, jakie Warner Bros Poland zorganizował na temat product placement (to zakamuflowana reklama, kiedy np. bohaterowie filmu pokazują do kamery, jakie piwo piją, albo z jakiego telefonu korzystają – red.) w filmie. Z nowym „Matrixem” są w tej dziedzinie związane olbrzymie nadzieje – dodaje Andrzej Sołtysik.
Tak było po pierwszej części filmu. Wszyscy chcieli mieć matrixowe okulary i komórkę Nokii, jaką posługiwały się postacie z filmu. Teraz telefony, gadżet w filmie bardzo ważny, dostarcza Samsung. W dniu amerykańskiej premiery filmu w salonach Cadillaca pojawił się nowy model. Ten sam, który bardzo często widać na ekranie. Do sklepów trafi też jedna z droższych gier komputerowych, do której scenariusz napisali sami Wachowscy. Budżet tej gry był większy niż przy niejednym polskim filmie (ponad 3 miliony dolarów).
Jaki jest efekt tej kampanii? O filmie piszą bez mała wszystkie gazety. W jednym z ostatnich numerów „New York Times” tematem głównym był „Matrix”. To samo w polskim „Neewseeku” czy „Przekroju”. Czy widzowie dali się złapać na reklamę?
– Zainteresowanie jest bardzo duże – przyznaje Elżbieta Jaskólska, kierowniczka kina „Kosmos” w Lublinie. – Od kilkunastu dni sukcesywnie sprzedajemy bilety na pierwsze seanse. Spodziewamy się podobnej frekwencji jak na „Władcy Pierścieni”, kiedy na wielu seansach były komplety, a czasami wręcz brakowało biletów.
W szponach Matrixa
Waldemar Niedźwiedź, szef kina „Bajka”, które również startuje dziś z „Matrixem”, ma jednak obawy:
– To na pewno będzie sukces artystyczny. Ale czy komercyjny? Wątpię. Nasze społeczeństwo jest za biedne na chodzenie do kina i na „Matrixie” może nie być takich tłumów, na jakie liczy dystrybutor filmu. Inna sprawa, że kampania reklamowa jest naprawdę dobra. Do naszego kina dociera bardzo dużo materiałów promocyjnych. Sam chcę zobaczyć ten film.
Podobnie jest w Kosmosie.
– Zwiastuny lecą już od początku roku, a to rzadko spotykana rzecz. Mamy siedem rodzajów plakatów, bilboardy i materiały do eksponowania w kinie – dodaje E. Jaskólska.
Ale to nie wszystko. O filmie rozpisują się gazety. „Matrixa” pełno w telewizji – i to nie tylko w programach kulturalnych. „Matrixa” promuje pośrednio wiele firm. W tej chwili Matrix pojawia się w reklamie operatora sieci komórkowej, napojów gazowanych, szamponu przeciwłupieżowego i dezodorantu. To również napędza koniunkturę i sprawia, że „Matrix” jest wszędzie. Aż strach otworzyć lodówkę...
Jak twierdzi E. Jaskólska, rzadko który film miał taką promocję.
– Może tylko „Ogniem i mieczem”. I, choć to nie mój gatunek, sama chcę zobaczyć ten film.
– Od wielu miesięcy czekam na „Matrixa” – przyznaje A. Sołtysik. – I chociaż bardzo rzadko to robię, to akurat w tym wypadku zabiegałem o zaproszenie na premierowy pokaz. I myślę, że to będzie sukces w naszym kraju, bo ostatnio nie było w naszych kinach żadnych spektakularnych wydarzeń. Co prawda film wchodzi w maju, nie najlepszym dla kina okresie, ale 2 miliony widzów to jest realna liczba. Podejrzewam, że będzie leciał przez całe wakacje, a potem dystrybutor znów zacznie podgrzewać atmosferę przed listopadową premiera trzeciej części.
Autostrada Matrixa
Nowe Matrixy to nie tylko tajemnica i wielka kampania reklamowa. To również pieniądze niewiele mniejsze od polskiej dziury budżetowej. Przy filmie pracowało 1500 osób. Keanu Reeves zarobi za „Matrixa” około 40 milionow dolarów. Dla potrzeb filmu wybudowano kilkukilometrowy odcinek autostrady (więcej niż przez cały rok w Polsce...). Dla potrzeb filmu zamknięto całe centrum Oakland. Przy okazji – ekipa filmowa zabrała wszystkim pracownikom biurowca, który stał przy planie filmowym, zdjęcia i aparaty. Tajemnica musi być zachowana.
Co dziś wiadomo o nowym „Matrixie”? Że zawiera ponoć niesamowitą, 15-minutowa sekwencję pościgu na autostradzie. Że jest scena, w której Neo walczy ze stukrotnie powielonym agentem Smithem. Że zacieśniają się uczucia Neo i Trinity. Że są nowi bohaterowie, że...
– Unikam jak ognia wszystkich wiadomości o tym filmie – zastrzega Marcin, fan „Matrixa”, student historii na UMCS. – Pierwszą część oglądałem w kinie 10 razy. Potem kupiłem DVD z dodatkami. Czytałem o „jedynce” wszystko. Teraz chcę najpierw zobaczyć nowy film. Potem będę o nim czytał, zbierał informacje, zdjęcia i ciekawostki. Wszystko przez Internet, oczywiście.
Takich ludzi jest więcej. W sieci można znaleźć setki polskich stron poświęconych „Matrixowi”. Dla jednych to po prostu kultowy film, dla innych coś więcej; to już prawie filozofia życiowa.
– Od tego można się uzależnić – mówi Dariusz Kuncewicz z poradni psychologicznej w Lublinie. – Człowiek traci kontakt z rzeczywistością, z rodziną i znajomymi. Zaczyna żyć w świecie „Matrixa” albo np. całkowicie zatapia się w Internecie. Mieliśmy takie przypadki, że ludzie żyli już właściwie tylko w sieci. Oczywiście, Internet czy „Matrix” to mogą być już wtórne objawy zaburzeń, na które cierpi taka osoba.
„Matrix”: to już rzeczywistość
Dariusz Kuncewicz zwraca uwagę na jeszcze jeden ciekawy przypadek, i to z przełomu lat `70 i `80:
– Przed filmami z serii „Wojny gwiezdne” też były wielkie kampanie reklamowe. Również same filmy biły rekordy popularności i niektórzy wciągali się w to aż nadto. Byli tacy, którzy na co dzień żyli zgodnie z filmowym kodeksem rycerzy Jedi.
Dlaczego tak się dzieje? Bo niektóre filmy zyskują miano kultowych.
– Wykraczają one poza banalność i trywialność produktów masowych. Wyróżniają się nowatorstwem w sensie artystycznym, technicznym a nawet filozoficznym. „Matrix” chyba spełnił wszystkie te kryteria. Jego sukces wynika przede wszystkim stąd, że dotyka on naszych egzystencjalnych lęków, wyrażając nastroje ludzi na przełomie wieków twierdzi dr Mariusz Gwozda, socjolog UMCS. – W „Matrixie” ważna jest też modna, cyberpunkowa formuła, kwestionująca poczucie rzeczywistości. I stąd kultowość tego filmu.