Rozmowa z Jackiem Szastem, psychoterapeutą z Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Lublinie.
- Warto wiedzieć, że jest pewien poziom stresu, który jest nieszkodliwy, bywa motywujący i mobilizujący do różnego rodzaju wysiłku i zadań. Natomiast nadmierny poziom stresu, z którym nie potrafimy sobie poradzić, jest dla nas zabójczy.
• Dlaczego?
- Bo wiele chorób ma podłoże psychosomatyczne. Ich przyczyną jest to, że nie radzimy sobie ze stresem. Choroby krążenia, wrzody żołądka, zawały w młodym wieku, niektóre nowotwory. To się wiąże z brakiem umiejętności rozładowywania napięcia i gromadzeniem pokładów stresu, którego nie potrafimy uwalniać.
• Co wtedy się dzieje?
- W naszym ciele powstają napięcia i blokady. Wtedy zaczyna ono nieprawidłowo funkcjonować.
• Czy można żyć w nadmiernym stresie i o tym nie wiedzieć?
- Tak. Bardzo często osoby, które są podatne na choroby psychosomatyczne, mają mały wgląd w siebie. Rzadko kiedy zadają sobie pytanie: Co czuję, czego doświadczam? Najczęściej codzienną aktywność lokalizują w głowie. Ich świat opiera się na operacjach myślowych. Świat emocjonalny zostaje wyparty. Do tego stopnia, że się od niego odcinają. Zaciskają pięści i ruszają do biegu. Dopiero jak padną, stracą przytomność, potem ją odzyskają - dowiadują się, że coś jest nie tak.
• Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek pędzimy. Rano do pracy, wieczorem nie chce się oglądać telewizora, pilot wypada z ręki…
- Bardzo często słyszę, że nie ma czasu żyć. Jest jedynie czas na pracę. Najważniejsza sprawa, żeby zadać sobie pytanie: Po co? Po co tak pędzę? Po co to robię?
• Bo mam kredyt do spłacenia?
- Przy takim podejściu tak już musi zostać. Jest tyle argumentów za pędem, żadnego przeciw. Trzeba dobrze ubezpieczyć kredyt, tak, żeby po śmierci ubezpieczyciel go spłacił.
• Brutalna prawda.
- Jeśli człowiek nie uświadomi sobie, po co to robi i czy rzeczywiście musi tak robić, to nie ma co zaczynać walki ze stresem.
• Czemu stajemy się pracoholikami?
- Bardzo często ucieczka w pracę jest uciekaniem od czegoś. Od siebie samego, od nieudanego związku, od trudnej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Zaharowywanie konfliktu czy kłopotu, z którym sobie nie radzimy.
• Dlaczego tak się dzieje?
- Bo pędzimy od rana do wieczora. Z dyskietką wsadzoną w tyłek. W pewnym momencie zaczynamy czuć dolegliwości. Dopiero, kiedy ciało odmawia posłuszeństwa, szukamy rozwiązania. Próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego tak się stało i dokąd mnie to doprowadzi.
• Jeśli wyciągniemy dyskietkę pędu, zastanowimy się nad naszym zapędzeniem, wstaniem rano i będziemy mieli kolejne dwanaście godzin, to jak złapać oddech?
- Nic się nie da zrobić doraźnie. Bo nagle zaczniemy szukać rozpaczliwych sposobów na odpoczynek, załatwimy ten odpoczynek i znów będziemy pędzić. Ja jestem zwolennikiem dużej uważności. Bo jedynie z dużej uważności jest w stanie coś konstruktywnego i trwałego wyniknąć.
• O jaką uważność chodzi?
- Zaczynam być uważny. Zaczynam jeść świadomie. Pić herbatę świadomie. Siedzieć świadomie. Mówić świadomie. Czyli zaczynam koncentrować się i być w tym, co robię. Zaczynam być tu i teraz. Nie wcześniej, nie potem. W tym miejscu, w którym jestem. Jestem w tym, co robię. Jestem tym, co robię. To jest grunt przygotowujący nas do reformy w naszym życiu. Bardzo ważne jest, żeby na ten swój pęd popatrzeć z szacunkiem i zrozumieniem. Nie może tak być, że zaczynam to w czambuł potępiać. Ale patrzę z uważnością.
• Dlaczego?
- Żeby to poznać i zrozumieć. Być może to załatwiało coś bardzo ważnego w moim życiu. Więc nie mogę nie mieć szacunku do tego, co robiłem. Jeśli zaczynam z szacunkiem na siebie patrzeć, to tworzę grunt pod nowe podejście do życia. Jesteś człowiekiem, który zasługuje na różne fajne rzeczy. A tylko taki może je sobie sprawiać.
• Wczoraj próbowałem. Wiedziałem, że będę pracował do wieczora. Zaplanowałem, żeby wyskoczyć na miasto na kawę, odsapnąć. Powiedziałem: Zrobię sobie przerwę. Nie wyszło. Wygrało zapędzenie.
- No to musisz się zastanowić, czy ty siebie lubisz? Jeśli tak, to taki człowiek, co się go lubi, zasługuje na coś dobrego.
• Jak nauczyć się uważności w praktyce?
- Medytacja uczy uważności. Nie wszyscy wiedzą, że można medytować najróżniejsze rzeczy. Możemy medytować jedzenie, a nawet zmywanie naczyń. Ma to polegać na wyłączeniu wszelkich bodźców zewnętrznych i koncentracji na wybranej czynności.
• Jak można medytować podczas zmywania, które jest okropne?
- Właśnie. Trzeba pozbyć się wszelkich emocji i skoncentrować na samej czynności. Bez ocenianiania sytuacji.
• Jestem w pracy. Mija jedenasta, zrobię sobie dobrej herbaty. Jak zrobić ją uważnie?
- Zabieram filiżankę do łazienki, nie zabieram komórki. Koncentruję się na filiżance. Na jej kształcie i barwie. Widzę ją, dotykam, czuję ciepło wody. Zaparzam herbatę, patrzę jak naciąga. Wypijam pierwszy łyk. Czuję smak, zapach, aromat. Koncentruję się na tym, jak przenika do mojego ciała.
• To mi się podoba. Jak nauczyć się zostawiać pracę za progiem domu?
- Zadać pytanie: Co zrobić, żeby ten dom, który mam i tworzę, był taki, że kiedy do niego przychodzę, zapominam o pracy.
• Popatrzeć z tej perspektywy?
- Tak jest. Co mogę zrobić, żeby ten dom zorganizować w taki sposób, że kiedy do niego wchodzę, to mi się robi ciepło na sercu. Radośnie.
• Zaczyna się weekend. Jak to, co mówisz, wprowadzić w praktyce?
- Jeśli mamy zamiar zacząć dbać o siebie, dobrze siebie traktować, to nie ma mowy o braniu jakiejkolwiek pracy do domu. Bo czas szybko leci. Dzisiaj przeżyłem taki moment, który niemalże mną wstrząsnął. Siedziałem z moją córką i synami. Ona siedziała u mnie na kolanach. Ma siedem lat, oni starsi. Jeden dorosły, drugi dorastający. Oglądała bajkę, ja coś mówiłem, położyła mi dłoń na ustach. I nagle doznałem takiego olśnienia: Boże, jakie to przyjemne. Jakie to jest cudowne. I jak to krótko trwa. Pamiętam dotyk dłoni najstarszego syna, potem trochę młodszego. Wydaje się, że to było tak niedawno. A tam siedzą dorośli mężczyźni. Mają wielkie łapska i nigdy już nie dotkną mnie taką maleńką dłonią. Pomysłem, jak dużo bym dał, żeby chwilę z dłonią córki na ustach zatrzymać. Jakie to ważne, żebyśmy mogli jak najświadomiej spędzać każdą chwilę. I cieszyć się tą chwilą, jak najdłużej można. O to w życiu chodzi.
• Powtórz, o co?
- Każdy z nas ma w życiu takie sytuacje, takie czynności, takie działania, które lubi, które dają mu odprężenie, relaks, przyjemność. Które pozwalają zbliżyć się do siebie samych, a jednocześnie być w zgodzie z otoczeniem. Nie wiem, czy to w waszym przypadku jest słuchanie muzyki, czy to sprzątanie, czy to czytanie książki, czy spacer. Nie wiem. Ale wiem, że trzeba być w tym do końca, czuć na 200 procent. I być w harmonii ze światem. A w momencie, kiedy jesteśmy w tej harmonii, nie ma mowy o żadnym stresie.