Rozmowa z Leszkiem Dulikiem i Konradem Zielińskim, twórcami albumu "Jerozolima Królestwa Polskiego. Opowieść o żydowskim Lublinie”
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
W Lublinie, nazywanym Polską Jerozolimą, przez 500 lat żyli zgodnie Polacy i Żydzi. Wysoko w górę wystrzeliwały tu wieże starych kościołów, klasztorów i pałaców. U stóp zamkowego wzgórza przycupnęła Wielka Synagoga. Za Bramą Grodzką rozciągało się miasto żydowskie z ulicą Jateczną, Szeroką, Krawiecką i Kowalską. W malowniczych zaułkach kryły się chedery, domy modlitwy i chasydzkie sztiblech. Do tego niezliczone sklepiki i kramy. Niemcy zmietli ten świat z powierzchni ziemi. Po całym mieście pozostała studnia na dworcu PKS.
• Skąd zaczniemy wędrówkę?
Leszek Dulik: Spod studni, stojącej na placu manewrowym dworca PKS. Tu kończyła się ulica Szeroka, najważniejsza ulica miasta żydowskiego. Jakimś cudem ten kawałek ocalał. Sprzedawano tu wodę na wiaderka. Studni było kilka, służyły do spotkań, randek, plotek, politycznych dyskusji. Ze Starego Miasta dochodził dźwięczny i doniosły głos dzwonów i łagodnie nakładał się na harmider miasta żydowskiego.
• Centralnym punktem miasta, którego nie ma, był plac przy późniejszej ulicy Jatecznej?
Konrad Zieliński: W 1567 roku rozpoczęto budowę synagogi zwanej Wielką. Z relacji Majera Bałabana, przebywającego w Lublinie jako referent do spraw wyznania mojżeszowego przy austriackim generał-gubernatorze wiemy, że synagoga mogła pomieścić 5000 pobożnych Żydów.
L.D.: Zgodnie z prawodawstwem sięgającym średniowiecza synagoga nie mogła górować nad dachami świątyń wyznań chrześcijańskich.
• Zamknijmy oczy i podejdźmy do synagogi...
K.Z.: ...stojącej na placu bożniczym przy Jatecznej. Obok niej mieścił się gmach akademii talmudycznej i jedna z pierwszych w Polsce drukarni hebrajskich. W sąsiedztwie Wielkiej Synagogi stał bet-ha-midrasz, gminny dom modlitwy, w którym przechowywano wiele cennych starodruków i manuskryptów.
• Wchodzimy do synagogi.
L.D.: Na środku stoi Bima. W aron-ha-kodesz wmurowanej we wschodnią ścianę bożnicy znajdują się zwoje Tory przesłonięte parochetem z lambrekinami. Według inwentarza sporządzonego w 1924 roku w wyposażeniu synagogi znajdowały się między innymi 32 platerowane i srebrne lichtarze, 25 miedzianych, 2 szklane i 8 brązowych żyrandoli.
• Co się stało z synagogą?
K.Z.: Niemcy wysadzili ją w powietrze. Zachowało się zdjęcie z 1943 roku - żydowskiego miasta już nie ma, synagoga jeszcze stoi.
• Co zostało po synagodze?
L.D.: Unikatowa srebrna chochla do rytualnego obmywania zwłok z 1707 roku znaleziona kilka lat temu na wysypisku śmieci w jednej z przechodnich bram z Krakowskiego Przedmieścia na Zieloną.
• Co byśmy zobaczyli, patrząc na zamek z lotu ptaka?
K.Z.: Na lewo od zamku widać było wciąż osuszane błonia, miejsce, gdzie rozciągały się stawy królewskie; stąd nazwa ulicy Nadstawnej. Okalająca zamek ulica biegnąca do dzisiejszego kościoła św. Wojciecha to Krawiecka. Z tyłu zamku zobaczylibyśmy plac Krawiecki. Ulica Jateczna, przy której stała Wielka Synagoga łączyła się z ulicą Szeroką, dobiegającą do Kowalskiej.
L.D.: Przy ul. Ruskiej zobaczylibyśmy kilka piwiarni i budek z wodą sodową. Ich właściciele z utęsknieniem czekali na niedzielę, licząc na sprzedaż kilku kufli piwa wiernym przybywającym na nabożeństwo do cerkwi.
• Przechodzimy przez przejście na Alejach Tysiąclecia, stajemy przy budynku banku stojącym na skraju placu Zebrań Ludowych postawionego przez PRL na terenie żydowskiego miasta.
K.Z.: I jesteśmy na Szerokiej. Mniej więcej przy domu oznaczonym numerem 28, gdzie mieszkał zmarły w 1815 roku Jakub Icchak Horowitz, zwany Widzącym z Lublina. Dziś do miejsca jego pochówku na kirkucie pielgrzymują wierni z całego świata.
• Cadyk zginął w tajemniczych okolicznościach?
L.D.: Wypadł z okna. Jedni mówią, że wyrzuciły go na bruk demony, bo zbyt natarczywie domagał się przyjścia Mesjasza.
K.Z.: Pobożny cadyk używał do wprowadzenia się w stan ekstazy gorzałki. Ale nie sądzę, żeby od jej nadmiaru wypadł z okna.
• Z Bramy Grodzkiej, zwanej Żydowską, wychodziło się na główne ulice. Kogo byśmy tam spotkali?
K.Z.: Czapników, krawców i stolarzy, śpieszących się do warsztatów. Sprzedawców i handlarzy. Sprzedawców bajgli z wózkami. Pobożnych, udających się na modły.
• A za Bramą Krakowską?
L.D.: Rozciągał się podejrzany dla chrześcijan świat. Przy ulicy Rybnej, Noworybnej, Archidiakońskiej i Jezuickiej mieściły się żydowskie domy uciech.
• Dlaczego podejrzany?
K.Z.: Jak były prostytutki, to i sutenerzy. Czasem można było dostać nożem.
• Jednym z najbardziej malowniczych miejsc była brama zwana mało elegancko "Zasraną”.
K.Z.: Znajdowała się na ulicy Podzamcze. Nad bramą biegła ulica Zamkowa. Na mojej ulubionej fotografii widać piękną żydowską dziewczynę na jej tle. Być może fotograf poprosił ją o pozowanie. Z wdziękiem odgarnia włosy. Na zdjęciu, rozpoczynającym w naszym albumie rozdział "Ludzie”, widać ją jeszcze raz. Minęło kilka miesięcy. Pewnie poszła kominem do nieba.
• Panie Leszku, a pana ważna fotografia?
L.D.: Zamyka album. W Bramie Grodzkiej widać Niemców w hełmach wchodzących na miasto żydowskie. Dalej jeszcze widać budynki i ludzi...
Jerozolima Królestwa Polskiego - konkurs
Koncepcja albumu, dobór zdjęć i redakcja: Leszek Dulik, Waldemar Golec, Wydawnictwo Ad Rem. Teksty: Konrad Zieliński.
Chcesz mieć ten album?
Wystarczy, że prawidłowo odpowiesz na pytanie: Kiedy zlikwidowano getto? Na prawidłowe odpowiedzi czekamy pod adresem e-mailowym:
sulisz@dziennikwschodni.pl