Rzecz się ma następująco: dziewczyna znajduje zakurzony pamiętnik praprababki. I odkrywa, że nobliwa staruszka na wyblakłej fotografii nie była w młodości taka święta. Praprababka opisuje swoje romanse w Hrubieszowie i w Paryżu, gdzie interesował się nią Henri de Toulouse-Lautrec. – Ale młyn – wzdycha nastolatka.
Listopad średnio nadaje się na imprezowanie, ale właśnie w tym paskudnym miesiącu przyjdzie im świętować dwulecie działalności. – Za Adamem 10 lat chodził taki pomysł, w końcu zaczął się z nami spotykać – opowiadają "młynarze”.
– Czy włożysz w ten pomysł serce? – pytał Adam Szabat, bo o nim mowa, poeta, wokalista zespołu Kramm.
Organista z urzędniczką
Pytał każdego z osobna: Magdę Sielicką, instruktorkę Hrubieszowskiego Domu Kultury, Maćka Łyko, szefa portalu LubieHrubie, organistę Andrzeja Pakułę i urzędniczkę Katarzynę Sowierszenko. Nie zapomniał o Tomku "Bruno” Brudnowskim, liderze grupy Bruno, który szefuje też agencji artystyczno-weselnej pod tą samą nazwą. Znał ich dobrze wszystkich. Z wszystkimi razem spotkał się na koniec.
– Adam z potrzeby serca chciał realizować teatralno-poetycko-muzyczne pomysły – wnioskuje Magda Sielicka, do której jak ćma do światła lgnie hrubieszowska młodzież.
Wkrótce do Teatru Piosenki Młyn, jak nazwali swoją grupę, trafiły gimnazjalistka Anna Fietko oraz licealistki: Kamila Wróbel, jak również obdarzone świetnym wokalem siostry Małgorzata i Barbara Bieleckie.
– I to jest w tym wszystkim najciekawsze, że my 30-, 40-latkowie potrafimy na próbach i podczas występów dogadać się z młodzieżówką – dodaje Maciej Łyko.
– Adam to jądro, wokół którego wszystko się kręci – podkreśla Andrzej Pakuła.
Młyn na scenie
– Założenia były proste: bazujemy albo na własnych tekstach, albo twórczości ludzi związanych z naszym regionem – wspomina Maciek. – Teksty piszą Adam, Andrzej i ja, aranżacje muzyczne są dziełem Adama, Andrzeja i Tomka.
Maciek jest krakowianinem, tam udzielał się m.in. w dwóch kapelach rockowych, nieobca mu była również poezja śpiewana; na Festiwalu Piosenki Studenckiej z zespołem Bo To Nie To zajął drugie miejsce. Ostatnio wydał płytę "Młody Bóg”. Do Hrubieszowa ściągnął kilka lat temu za żoną.
– Ale napisz, że przyjechałem, bo tu jest fajnie – proponuje. – Tak brzmi o wiele lepiej.
Pomysł na program musi być zaakceptowany przez wszystkich. Nazwę grupie wymyślił jednak Adam. Dlaczego Młyn? – Może dlatego, że Adam mieszka blisko młyna? – domyśla się Magda. – Ale tak naprawdę chodzi o to, że przerabiamy swoje teksty jak we młynie.
– Każdy z nas operuje inną poetyką, w związku z tym jest to eklektyczne stylistycznie, a przez to ciekawsze i nie za nudne – dorzuca Maciek.
Ich pierwszy program to sztuka "Miłość pomiędzy wierszami”. – Mówiliśmy śpiewająco o różnych aspektach miłości: do ojczyzny, pieniędzy, do drugiej osoby oraz do siebie – wylicza Andrzej.
Z poezją jest trudno
Wszystko odbywa się na żywo. Maciek gra na gitarze, a za fortepianem lub pianinem siedzi "Bruno”. Albo Andrzej. – Z poezją jest trudno, jak ze wszystkim, co zmusza do myślenia – twierdzi ten ostatni. Już samo słowo działa odstraszająco.
– Poezja to poezja, ale to, co w poezji jest niemodne zupełnie nieźle wychodzi w piosence poetyckiej – dodaje Maciek. – Robimy proste piosenki w stylu Wysockiego, Brela, Brasensa, Młynarskiego, a nawet Elektrycznych Gitar, nieobca jest nam satyra i groteska. Niektórzy porównują nas do Kabaretu Starszych Panów. Jest jakaś historia do opowiedzenia. Piszemy do tego piosenki, a na koniec powstaje scenariusz, który łączy historię z piosenkami. Uprawiamy sztukę dla przyjemności. Od początku traktujemy to jako hobby i oderwanie od rzeczywistości.
A najwięcej czasu na rozmyślania ma Adam. Bo jest listonoszem.