Rozmowa z prof. Janem Tomaszem Grossem z Princeton University
- Ja Polakiem jestem, czy się to komuś podoba, czy nie. Jestem - także nie ma kwestii - Amerykaninem. Mam oczywiście świadomość tego, że moi przodkowie byli Żydami, ale tak naprawdę nie mam żydowskich związków kulturowych. Mam natomiast poczucie związku ze wszystkimi prześladowanymi na świecie.
- Myślę, że proces historycznej konfrontacji, o jakiej mówi Wiesel, już się dzieje i jest nie do powstrzymania. Zaczęło się od "Sąsiadów”, którzy przełamali pewne tabu, otwierając umysły i sumienia na fakt, że polscy sąsiedzi mogli mordować swoich żydowskich sąsiadów, a ten, co to mówi, nie jest jakimś wariatem. Poza tym, nastąpiła eksplozja badań naukowych, dotyczących stosunków polsko-żydowskich prowadzonych przez pokolenie młodych historyków, nieposiadających jakichkolwiek uprzedzeń i tabu. Oczywiście, społeczne echo nie jest zbyt wielkie, bo adresatami jest wąskie grono, ale poziom tych prac jest zaskakująco wysoki i wystawiający autorom jak najlepsze świadectwo.
- Bo tak jest. Z jednej strony sam fakt antysemityzmu tuż po Holokauście jest pewnym szczytem, ale jest to także szczyt w sensie badań. Przecież można sobie wyobrazić, jakiej determinacji wymaga od młodych historyków zajęcie się problematyką rodzimego antysemityzmu w tym okresie. Jeżeli decydują się, w oparciu o metodologię i aparat historyczny, na pokazywanie faktów, to chcąc nie chcąc pokazują też, jak potworną trucizną zbiorowej polskiej duszy było antysemickie widzenia świata. Jak czyniło ludzi bezbronnymi wobec diabelskiej pokusy danej światu przez Hitlera. Ja przed tymi naukowcami po prostu chylę czoło.
- Nie. Wyobrażam to sobie za jakieś nieporozumienie. Nie wykluczam, że ktoś mógł metropolicie krakowskiemu takie rozwiązanie podpowiedzieć. Pisanie prawdy, a szczególnie prawdy historycznej, uważam za wyzwalające, a nie na odwrót.
- Pogrom kielecki był wydarzeniem na niesłychaną skalę i praktycznie nie do ukrycia. Władze komunistyczne usiłowały go jakoś zdyskontować politycznie i propagandowo, eksponując nieszczęście i zło, jakie się dokonało. Szybko się okazało, że to "nie działa”. Nie ma masowego oburzenia społeczeństwa i potępienia zbrodni, więc nie ma czym grać.
- Eksodus Żydów był jakimś efektem pogromu, ale nie ma dowodów, by było to z góry zaplanowane, celowe działanie. To jedna z teorii spiskowych, jakie powstały wokół pogromu kieleckiego. Zapewne w celu usprawiedliwienia ogólnego nastroju społecznego towarzyszącego temu wydarzeniu.
- Jan Karski mówił i pisał o tym, co spotyka Żydów z rąk niemieckich, ale także i polskich. Był człowiekiem szalenie przejętym losem Żydów. Zrobił dla ich ratowania więcej, niż było można. Do historii weszły relacje z jego spotkań z sędzią Sądu Najwyższego USA Felixem Frankfurterem i prezydentem Rooseveltem. Pierwszy otwarcie powiedział, że nie jest w stanie uwierzyć w relację polskiego kuriera na temat niemieckiej zbrodni. Drugi wykazał zainteresowanie losem Żydów bardzo umiarkowane. Zdumionego polskiego emisariusza pytał natomiast o los koni w okupowanej Polsce. Oddaje to pewien ogólny klimat, jaki dla sprawy żydowskiej wówczas dominował.
- Mam takie najgłębsze przekonanie. Podstawą budowania wszelkich pozytywnych relacji winna być prawda. Jeżeli się ją pozna, można się do niej normalnie odnieść, niezależnie od tego, jak koszmarna by była. To, o czym piszę w "Strachu”, dotyczy wydarzeń sprzed wielu dziesiątków lat. One ilustrują pewną ogólną ludzką skłonność do czynienia zła, właściwą wszystkim, a nie tylko Polakom, co mi się próbuje wmawiać. Ta zdolność nie jest żadną niespodzianką i dobrze o niej wiemy. Manifestuje się w bardzo wielu różnych społeczeństwach i miejscach świata. Jeżeli się o tym mówi normalnie, to sprawa normalnieje. Zaczyna się zacierać jej metafizyczny wymiar i różnice dwóch pamięci historycznych tamtego czasu dźwiganych przez Polaków i Żydów. Jeżeli obie strony zdołają zgodzić się, że po wojnie działy się na tej ziemi i w tym społeczeństwie rzeczy straszne, to... problem niknie, a powietrze uchodzi z tego rozdętego pond wszelką miarę balona emocji.
Rozmawiał Waldemar Piasecki