Niektórzy pod wpływem alkoholu zmieniają się w głodomory. Tak jak pewien 25-latek z Biłgoraja.
2 promile.
Inny amator lodów był bardziej ambitny. Namierzyli go policjanci patrolujący nocą ulice Kodnia, którzy zauważyli, że w oknie lodziarni jest wybita szyba. Zadzwonili po właścicielkę lokalu. Kobieta dokładnie wszystko obejrzała i stwierdziła, że nic nie zginęło. A potem zdębiała ze zdziwienia, bo okazało się, że ktoś wsypał proszek do maszyny służącej do produkcji lodów. Policjanci przeszukali pomieszczenia.
Amatora lodów znaleźli w toalecie. Pijany 22- latek oświadczył, że chciał sam sobie zrobić loda. Po sprawdzeniu kartoteki okazało się, że już wcześniej był karany za kradzieże z włamaniem. Wynik: 1,3 promila.
Wpadł na policję
Malucha dopadli pod jednym ze sklepów. Kompletnie pijany mężczyzna z rozbrajającą szczerością tłumaczył, ze chciał tylko kupić piwo, bo domowy zapas już mu się skończył. Żeby było ciekawiej, kierowca był już wcześniej karany za jazdę po pijaku.
Miłośnika piwa podkablowała żona. Inny... sam zgłosił się na policję. Niechcący, ale z wielkim hukiem. Ten huk usłyszeli policjanci z radiowozu, który w kwietniową noc stał przy ul. Cichej w Rejowcu Fabrycznym.
Ni stąd, ni zowąd za głowami policjantów rozległ się brzęk tłuczonego szkła. A przez tylną szybę poloneza na tylne siedzenie wpadł młody mężczyzna. W alkomat wydmuchał 2,6 promila alkoholu. A jak to wyglądało z drugiej strony?
29-latek nie dość miał alkoholu i postanowił wybrać się rowerem na zakupy. Nie musiał się przemęczać - miał z górki. Nieźle się rozpędził, gdy nagle na swej drodze ujrzał radiowóz. A wtedy pośpiesznie zaczął się zastanawiać, jak z tej sytuacji wybrnąć. Zastanawiał się tak długo, że w końcu wyrżnął w tył radiowozu, przeleciał przez kierownicę i wpadł do wnętrza pojazdu. Skończyło się na poharatanej twarzy.
Drabina sypialna
Przynajmniej tak mu się wydawało. Obudził go łoskot przejeżdżającego pociągu. Przejeżdżającego... tuż nad nim. Drabina okazała się torami. Mężczyzna miał tyle szczęścia, że na swojej "sypialnej drabinie” ułożył się wzdłuż, między szynami.
Prosto z torów 48-latek trafił do zamojskiego szpitala. Okazało się, że ma tylko złamany obojczyk i kilka niegroźnych obrażeń. Policjanci mieli ubaw, słuchając wyznań o drabinie. Do śmiechu nie było za to maszyniście pociągu. Niestety, nie wiemy, czy imprezowicz odważył się z nim później porozmawiać.
Nie zdążył, bo zasnął
A było tak: rodzina z Siedlec wypoczywała nad jeziorem. Swojego hyundaia turyści zaparkowali na terenie ośrodka. Wieczorem upewnili się, czy auto jest zamknięte i poszli spać.
Rano ich czternastoletni syn poszedł do samochodu po jakiś drobiazg. Nie doszedł, bo zauważył, że szyba w drzwiach po stronie kierowcy jest wybita, a za kierownicą chyba siedzi ktoś obcy. Przerażony chłopak pobiegł po rodziców, którzy zbudzili śpiącego i wezwali policję.
Złodziej był kompletnie zaskoczony taką pobudką. Na przesłuchaniu nie owijał w bawełnę i przyznał się, ze chciał ukraść samochód, ale nie zdążył, bo zasnął. Rano miał jeszcze 0,8 promila.
Biba Bimbaja
Zapewniają, że samochód jechał sam. Policjanci wierzyć nie chcieli, więc dwaj panowie postanowili ostro wytłumaczyć "je...m” mundurowym, że to jednak, "k...a”, możliwe. Wszyscy czterej trafili na dołek. A tam w końcu okazało się, że busem kierował 39-latek o wdzięcznej ksywie Bimbaj.
Mówią, że nazwisko (w tym przypadku pseudonim) zobowiązuje, a Bimbaj tej tradycji był wierny, bo już wcześniej miał orzeczonych 16 (słownie: szesnaście) zakazów prowadzenia pojazdów. Oczywiście, wszystkie za jazdę po pijaku. Do kolekcji dostał siedemnasty zakaz, który skończy się dopiero w 2011 roku.