Na ich palcach nie widnieje złoty krążek. Nie martwią się, że w domu płacze dziecko. Są młodzi, piękni, wykształceni i "do wzięcia”. Kandydaci na mężów i żony. Każdy z nich ma ponad dwadzieścia kilka lat. Dla tradycjonalistów to już stare panny i starzy kawalerowie.
Dla innych to ludzie, którym zazdrości się tego, co osiągnęli
Martę Hałas znają wszyscy, którzy oglądają pogodę w Telewizji Lublin. Trafiła tam dzięki wyborom Miss Lubelszczyzny w 1999 roku. Teraz jest w trakcie nagrywania serialu, w którym gra jedną z głównych ról.
O Izabeli Mice zrobiło się głośno po programie "Kawaler do wzięcia”. Dla głównego bohatera programu, przez długi czas była dobrą partią na żonę. Przez to dotarła aż do finału. Ale kawaler wybrał inną. Dzięki temu Iza wróciła do Lublina, by tu zawracać w głowach miejscowym kawalerom. Oprócz tego studiuje psychologię w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Lublinie, jest instruktorem w szkole tańca.
Robert Gogola kawalerem jest od 31 lat, zaś rzecznikiem prasowym Straży Miejskiej od kilku tygodni. Jednocześnie kieruje referatem ruchu drogowego, choć chciał walczyć w oddziale antyterrorystycznym.
Dla każdego dobra partia to indywidualny wybór. Można jednak wyodrębnić kilka kluczowych cech, bez których dobra partia nie byłaby już dobra.
Miła dla oka i słodka dla duszy
Wszyscy zgodnie podkreślają, że najważniejsze jest wnętrze człowieka. A jednak... - Powinien być wysoki, postawny i troszkę przystojny - wymienia Marta Hałas. W towarzystwie mało atrakcyjnego pana kawę wypiłaby dość szybko. - Może byłby miły, mądry i dobry. Ale w ciągu kilku minut tego nie dałoby się stwierdzić. Najpierw zawsze się ogląda - dodaje Marta.
W związku chciałaby jednocześnie trzymać mężczyznę w garści i być przez niego trzymana. Jednak zdaje sobie sprawę, że taki układ trzeba umiejętnie wypracować. Więcej radości sprawia jej kwiatek za złotówkę niż drogie futro. Mężczyzna, który na nią krzyknie, może spodziewać się potoku łez. Nie lubi tego, ale nie zawsze umie się powstrzymać. Nie znosi kłamstwa.
Iza Mika nie lubi wulgarnych podrywaczy, imprezowiczów i facetów bez ambicji. - Mój wybranek musi umieć charakter, osobowość i cel - inny niż piątkowa impreza - wyjaśnia.
Panowie także bardziej zwracają uwagę na charakter. Tłumaczą to tym, że w ich wieku panowie mądrzeją. - Moje serce może podbić nawet najmniej atrakcyjna kobieta - mówi Robert Gogola. - Pod warunkiem że będzie wartościowym rozmówcą.
Dla Dominika Smagi każde pytanie wywołuje dłuższą pauzę i kolejny łyk kawy. Jak mówi o wiele lepiej czuje się jako pytający, a nie przepytywany. Ale odpowiada. - Są dziewczęta, które przyciągają wzrok. Jednak rozmawiać z nimi ciężko. Mówi, że jego kobieta powinna posiadać zwiększoną dawkę genu cierpliwości. - Robią na mnie wrażenie kobiety, które można przyrównać do książki. Tak wciągają w lekturę swojego życia, że chce się czytać, czytać i czytać - mówi. Wie jednak, że nie wytrzymałby w domu z dziennikarką. - Rozmowy o pracy byłyby rano i wieczorem. A jeśli przysłuchiwałoby się temu nasze dziecko, na pewno zostałoby dziennikarzem.
Z mądrością życiową
Tuż za warunkiem posiadania odpowiedniego wyglądu i charakteru, pojawia się mądrość życiowa. Na niektórych forach internetowych pojawia się to nawet na pierwszym miejscu. Liczy się doświadczenie z płcią przeciwną. Ważne jest także wyciąganie wniosków z porażek i niepopełnianie wcześniejszych błędów.
Iza miała dwa poważne związki. Jej pierwszą miłością był Kamil. Rywalizował jednak z jej życiową pasją - tańcem. Jej kolejny związek trwał ponad trzy lata. Razem mieszkali, gotowali, sprzątali. Z okazji kolejnych rocznic bycia ze sobą robili sobie tatuaże. Kochali się i kłócili. Dla niego przestała tańczyć. Teraz wie, że nie można rezygnować z własnego życia dla drugiej osoby.
Panowie o tej sferze mówią niepewnie i nieśmiało. Robert wspomina, że przeżywał już w swoim życiu uniesienia. Jego związek trwał osiem lat. - Ani ja nie umiałem ustąpić, ani druga strona. A dla mnie najważniejsza jest wyrozumiałość - stara się wytłumaczyć. Dominik był z kimś przez rok. - Widocznie nie był to poważny związek, skoro już nie trwa - wyjaśnia. Dla Marty ważne jest to, by ludzie umieli rozstać się kulturalnie.
Chętna do ślubowania
Idealny partner powinien powiedzieć sakramentalne "tak”. Później na świecie powinno pojawić się potomstwo.
- Stwierdziłem, że to chyba już czas na dziecko. Zwłaszcza, gdy widzę uśmiechniętych tatusiów pchających wózek - mówi Dominik. Jednak obrączkę włoży dopiero wtedy, gdy znajdzie odpowiednią kobietę. Pod pantofel nie da się zapędzić. Ale kasę powierzy żonie.
Według Marty błędem jest branie ślubu, na etapie totalnego zakochania. - Zauroczenie przemija, a niezgodności wychodzą na światło dzienne. Wtedy może przeszkadzać nawet sposób picia herbaty - mówi Marta. Nie ma nic przeciwko życiu z kimś bez zobowiązującego papierka. Ale sama chciałaby wystąpić w pięknej białej sukni. - W takiej innej od wszystkich - rozmarza się.
Seksowne dopasowanie
- Seks po ślubie tylko u zakonnic się preferuje - żartuje Iza. - Ludzie powinni się dopasować pod każdym względem - dodaje. Za mąż nie wyjdzie dopóki nie poczuje, że to ten jedyny. A po ślubie nie chce stać się zrzędliwą, nie dbającą o siebie babą. - Żony wychodzą z założenia, że mężczyzna jest już ich własnością. Nic mylnego - mówi Iza.
Robert żartuje, że każdy mężczyzna ma w zanadrzu jakąś kandydatkę na żonę. Uważa, że legalizacja związku stanowczo ułatwia życie. - To nawet nie kwestia papierka. Zawsze można się rozwieść i ten dokument przestaje mieć znaczenie. To chyba bardziej dla zaspokojenia potrzeby innych. A zwłaszcza dziecka - tłumaczy. Nieśmiało mówi, że podział ról domowych na kobiece i męskie był w pewnym sensie dobry. - Ale to nie te czasy - dodaje po chwili. •