„Nie dla grabieży gminy Chełm”, „Gmina to nasz dom. Nie oddamy go”, „Ludzie nie zwierzęta mają prawo wyboru”, „Panie premierze, pana wysłannik Banaszek nie działa w dobrej wierze!”, „Grzecznie i miło już było. Teraz jest wojna!” – takie hasła wiszą na ogrodzeniach domów w miejscowościach wokół Chełma. Mieszkańcy ośmiu sołectw protestują przeciwko planom ich włączenia do miasta.
– Pojawiały się też znacznie ostrzejsze hasła, ale już zniknęły. Ludzie doszli do wniosku, że trzeba zdjąć te, które mogą kogoś obrażać. Na początku nie wyczuli, że piszą zbyt ostro. Ale to wszystko przez emocje – mówi Jan Krzysztof Klajnert ze Srebrzyszcz.
Wspólnie z sąsiadami pracował w środę przy wjeździe do swojej posesji. Właśnie położono nowy asfalt na głównej drodze i na drogach dojazdowych, dlatego chciał uporządkować podjazd. O planach przyłączenia okolicznych sołectw do Chełma chętnie jednak porozmawia. Przecież ludzie od kilku dni i tak nie mówią tu o niczym innym.
Plakaty
O tym, że taki plan jest ludzie dowiedzieli się tydzień temu. Ale tak naprawdę już pod koniec wakacji Jakub Banaszek, prezydent Chełma, wystąpił do wojewody o rozpoczęcie procedury poszerzającej granice miasta i przyłączenie sąsiadujących z miastem sołectw:
• Koza-Gotówka
• Nowiny
• Okszów
• Okszów-Kolonia
• Pokrówka
• Srebrzyszcze
• Żółtańce-Kolonia oraz części Weremowic, Żółtańców i Depułtycz Królewskich.
Dwa tygodnie później wojewoda zaopiniował pomysł i złożył stosowny wniosek do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. To właśnie z korespondencji MSWiA o planach dowiedzieli się lokalni samorządowcy. Informację przekazywano sobie po wsiach z ust do ust. Wiele osób nie chciało w to wierzyć. Gdy potwierdzili informację, zapadła decyzja o rozpoczęciu protestu. Pierwsze hasła wywiesili mieszkańcy Srebrzyszcz. Bardzo szybko przyłączyli się do nich mieszkańcy pozostałych sołectw, którym grozi wchłonienie do miasta. Ale plakaty wieszają też mieszkańcy innych sołectw. W ten sposób wyrażają swoją solidarność z gminą.
Do kołchozu nie wróci
– No nie! Zdecydowanie jestem przeciw. Wszyscy moi sąsiedzi mają takie samo zdanie. Nastroje są takie żeby zostać w gminie – mówi pani Krystyna z Okszowa. – Wcześniej miasto się nami nie interesowało. Czerwony autobus zabrali nam już ze dwa lata temu, bo nie było pieniędzy. Teraz, jak zobaczyli, że mogą od nas ciągnąć podatki to rękę wyciągają.
My tego nie chcemy. Dla nas to bardzo ważna sprawa, żeby w gminie zostać. Myślę, że się uda. Walczymy cały czas.
– Podpiszę się pod petycją, że do miasta nie chcę – zapowiada pani Janina z Okszowa. – Na terenie gminy jest nam dobrze. To jest po prostu inne życie. Uciekłam z miasta w 1993 roku. Nie mam zamiaru z powrotem do tego kołchozu wracać.
O tym, że dla mieszkańców jest to dziś priorytetowa sprawa najlepiej świadczy to, że wszyscy chcą na ten temat rozmawiać z dziennikarzami. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się, żeby prosząc ludzi o wypowiedź, nie spotkać się przynajmniej z kilkoma odmowami. Ktoś się spieszy, inny nie ma czasu. W okolicach Chełma mówić chcą jednak wszyscy. Widząc samochód Dziennika Wschodniego sami podchodzą żeby podzielić się swoją opinią. Z pozytywnymi opiniami na temat włączenia do miasta nie spotykam się. Niezdecydowany jest jeden.
Brak informacji
Pan Mariusz z Okszowa pozwolił swoim sąsiadom powiesić na ogrodzeniu swojej posesji plakat wyrażający sprzeciw.
– Ale do końca nie wiem co mam myśleć – podkreśla. – Przed takimi zmianami powinna być akcja reklamowa i powinno się nam opowiedzieć, jak to ma wszystko być. A tak to ludzie nic nie wiedzą. Nie ma żadnych wiadomości z pierwszej ręki. Dlatego ja nie mówię, że to jest złe czy dobre, bo nikt mi tego nie wytłumaczył.
W sondażu w internetowym serwisie okszow.info.pl przeciwko planom przyłączenia miejscowości do miasta opowiedziało się blisko 75 procent ankietowanych.
– Nie znam nikogo, kto jest za – przyznaje pani Janina, sprzedawczyni w sklepie w Okszowie. Podkreśla, że teraz tematów innych w sklepie nie ma. Ludzie mówią tylko o tym. – Wszyscy jesteśmy zbulwersowani. To zagraża naszemu dalszemu normalnemu funkcjonowaniu. Wiemy z czym to się wiąże: będą wyższe podatki oraz droższa woda i śmieci. Wszystko pójdzie w górę. To dla nas finansowo będzie bardzo duży wydatek.
– Ale miasto zapowiedziało już, że wyższych podatków nie będzie – oponuję.
– Na początku może i nie będzie, ale później je wprowadzą. Nie mamy żadnej wątpliwości, że tak będzie – odpowiada kobieta. – Mamy właśnie takie odczucie, że chodzi o to żeby z tych naszych miejscowości pieniążków jak najwięcej wpłynęło do Chełma. A my mamy piękne okolice, piękne drogi, dojazdy, świetlicę, szkołę. Mamy naprawdę bardzo zadbane miejscowości gminne. Pan wójt tyle wysiłku dał w to wszystko, a teraz ktoś chce nam to zabrać: Srebrzyszcze piękne. Nowiny z tamtejszym domem pomocy. Okszów, który się pięknie rozbudował i lotnisko w Deputyczach. Sama śmietanka.
Nic dziwnego, że jak ludzie rozmawiają w sklepie to wszyscy są za tym żeby, żadnego przyłączenia nie było. Bo dużo zabiorą, a nic nie dadzą w zamian.
Wójt
W bardzo wielu rozmowach przewija się temat wójta gminy Chełm, Wiesława Kociuby. Ludzie chwalą go za to, jak stara się żeby mieszkańcom żyło się jak najwygodniej.
– W Chełmie się nic nie dzieje, a gmina o nas dba. Mamy wykoszone. Mamy odśnieżone. Są szkoły i bus, który dzieci do szkoły zabiera i odwozi – wylicza pan Sławomir z miejscowości Koza Gotówka. – Ten odcinek drogi, przy którym mieszkam to jest droga powiatowa którejś tam kolejności odśnieżania. Zanim dojadą u nas z pracami, to nam tę drogę odśnieża gmina, bo nie moglibyśmy wyjechać z domów. To wójt robi dobrą robotę, bo jak odświeża swoje drogi to i nam ten kawałek odśnieży żeby przejechać można było.
– Ja jestem bezpartyjny, ale zawsze będę za dobrym gospodarzem, a wójt to dobry gospodarz – podkreśla Jan Krzysztof Klajnert. – Mamy świetlice, plac zabaw, boisko. Teraz nam kładą, jak pani widzi, nowy asfalt. Jakoś sobie radzimy. A jak przejdziemy pod zarząd miasta, to oni przestaną tutaj cokolwiek robić, tylko będą nas doić. Tu jest i zawsze była wieś. W Chełmie zrobią nam miejskie podatki, miejskie porządki, nikt nie wyjedzie traktorem. Nie daj boże żeby krowa wyszła na asfalt. Jak chcą nam teraz nowego gospodarza ustawiać na siłę to się nie damy.
Biurokracja
Klajnert podkreśla też, że życie w gminie jest łatwiejsze ze względów biurokratycznych. W urzędzie większość spraw można załatwić od ręki. – A w mieście i w starostwie się czeka. Wiem o czym mówię, bo mówię z doświadczenia. Nam miasta tutaj nie potrzeba. Tu sobie fajnie i spokojnie żyjemy.
– U nas w wydziale komunikacji zachodzi się i za godzinę odbiera się dowód. W wydziale komunikacji w Chełmie to trzeba się umówić, zanieść dokumenty, czekać aż wydadzą termin i znów trzeba jechać i odbierać. Zresztą tak samo jak przeliczenie hektarów było nam potrzebne. W gminie dostaliśmy je od ręki, a tam trzeba zanieść podanie do zdawczego biura, tydzień czekać, dopiero potem jechać na odbiór – wspomina pan Skrzypa z miejscowości Koza Gotówka. – Żeby coś załatwić w mieście to się szybko nie da. Ciężki żywot będziemy mieli, jakby nas faktycznie włączyli.
Będą walczyć
A co jeśli miasto nie wycofa się z pomysłu przyłączenia do swoich terenów okolicznych sołectw? Nasi rozmówcy nie biorą tego w ogóle pod uwagę.
– Będziemy protestować do końca. Jak trzeba będzie, to będziemy jechać blokować miasto. Wszyscy są zdesperowani – przyznaje pan Sławomir. – Nie dość, że mamy tu ścianę wschodnią i biedne tereny, to jeszcze chcą nas teraz podłączyć pod Chełm, obciążyć podatkami i dodatkowymi kosztami. A co my zyskamy? Ja nie wyjdę z domu za rok i nie będę miał pod oknami deptaka. Jak byłem na tej wsi to na niej będę, tylko w dowodzie będzie inna nazwa zamieszkania. Będą minusy. Plusów nie będzie.
– To przyłączenie to się nie uda – uważa pan Klajnert. – Mówią, że potrzebują terenów inwestycyjnych, ale tu ich nie znajdą. Za carskiej Rosji chłop był przypisany do ziemi, a teraz jest jej właścicielem. Jakie tereny inwestycyjne chce tu mieć prezydent Banaszek? U nas to nie ma nawet 10 arów żeby wydzierżawić. Zresztą tu jest 3-4 klasa ziemi. Tu nie wolno nic budować. Nie słyszałem, żeby prawo się zmieniło i raptem jakieś inwestycje można było tu ściągać.
Chłopska ziemia
– Co on chce przyłączać? – pyta retorycznie pan Skrzypa i od razu prowadzi mnie do drogi. – Ja pani pokażę. Przed nami jakieś pół kilometra stąd za tymi dwoma słupami ma być obwodnica S12. Tam nic nie wybudują. Z tyłu, za tymi krzakami za moim domem, to już jest rezerwat i tam też nic być nie może, a do krzaków się orze i tego nikt nie sprzeda. Tu wszystko jest chłopskie. Tu nic nie dostaną.
Skrzypa podkreśla za to, że w okolicy mieszka wielu przedsiębiorców. Meble, tiry, usługi... Każdy ma coś swojego.
– Dlaczego nie zabiorą do Chełma ziemi od strony Lublina, gdzie się cała śmietanka pobudowała? Sięgają ręce za to, co zadbane, gdzie ludzie mają firmy i płacą podatki. To wcale nie o ziemię chodzi. Oni chcą z nas po prostu mieć korzyść. A co dadzą w zamian? Nic. Widzimy jakie są porządku w Chełmie. Mam działkę jak się wyjeżdża z Chełma. Siły tam nie ma, światła nie ma. Ludzie sami dziury łatają. Jak był remont Rejowieckiej to mieli stamtąd przywieźć kruszywo i wysypać, a naprawdę to tylko kilka dołków połatali. U nas też by tak było. A obietnicę, że nam autobus dadzą za darmo? My autobusu nie potrzebujemy. Tu wszyscy mamy samochody.
Wczoraj mieszkańcy protestujących miejscowości razem m.in. z wójtem Wiesławem Kociubą, europosłem Krzysztofem Hetmanem i przedstawicielami AgroUnii w trakcie sesji rady miasta domagali się, żeby prezydent Chełma, Jakub Banaszek, wycofał się z planów przyłączenia sołectw i podjął rozmowy z gminą dotyczące dalszej współpracy. Prezydent Chełma odmówił i tłumaczył, że pisma ze względów formalnych wycofać nie może i muszą zostać przeprowadzone konsultacje społeczne.