W styczniu tego roku Kamil K. z Rudy Huty wyszedł z domu i więcej nie wrócił. Chełmscy policjanci i prokuratorzy są przekonani, że 23 kwietnia znaleźli jego zwłoki. Tylko matka utrzymuje, że chłopiec, którego pochowała, nie był jej synem.
– Nie wiem, kogo pochowałam – mówi pani Krystyna. – Ciało identyfikowałam na odległość. Nie byłam przy sekcji zwłok. Nie pozwolili mi otworzyć trumny. Dlaczego w protokole oględzin napisali, że nos i uszy nadjadły robaki, skoro na zdjęciach są całe?
Matka Kamila nie rozumie też, dlaczego larwy wyjadły język denata, skoro ich obecności nie stwierdzono w przełyku i przewodzie pokarmowym chłopca. Nie rozpoznała też spodni syna, które miały być czarne, a zastała szare.
Nie przyjmuje do wiadomości,
– Pokazywaliśmy Krystynie P., że pod kurtką spodnie zachowały swoją barwę – mówi zaangażowany w sprawę funkcjonariusz policji. – Otrzymała też komplet dokumentów, które wyjęliśmy z kieszeni denata. Wszystkie były wystawione na nazwisko Kamila.
Zwłoki chłopca znalazł przypadkowy mężczyzna w lesie między Brzeźnem a Rudą Hutą. Częściowo zmumifikowane leżały na stercie gałęzi. Matka rozpoznała kurtkę, buty i rękawiczki swojego syna.
Odżegnała się od szalika i spodni,
– To nie jego znaczki – twierdzi pani Krystyna. Innym razem przyznaje, że jeden z nich widziała u syna. Ale na pewno nie oba. Nic nie wie o politycznych zainteresowaniach syna. Do Chełma jeździł po to, by się uczyć. Był uczniem pierwszej klasy zawodowej w Zespole Szkół Budowlanych.
Z kieszeni denata policjanci wyjęli dwie legitymacje szkolne, dokumenty z komisji wojskowej, rozkład jazdy autobusów, bilet miesięczny, wyblakłe zdjęcie, zanotowany numer PESEL, karty telefoniczne, oraz wizytówkę Radio „Taxi”. Krystyna P. otrzymała te dokumenty już uporządkowane i wysuszone. Uważa, że wcale nie świadczą one o tym, że chłopiec, który miał je przy sobie, był jej synem.
Uparcie przedstawia prokuraturze kolejnych świadków,
– Nie mamy żadnych podstaw do kwestionowania tożsamości Kamila K. – mówi Dorota Tabaka z Prokuratury Rejonowej w Chełmie. – Przemawiają za tym wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej w Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie, znalezione przy chłopcu dokumenty oraz przeprowadzone przez policję postępowanie operacyjne. Dlatego wniosek Krystyny P. w sprawie ekshumacji i ponownej sekcji zwłok domniemanego Kamila K. został oddalony, gdyż mimo że nie ustalono przyczyny zgonu, to w toku dochodzenia nie ustalono dowodów wskazujących na przyczynienie się do zgonu osób trzecich, bądź w jakikolwiek inny sposób wskazujących na to, by zgon był wynikiem przestępstwa. Nie zostały też ujawnione powody osłabienia zaufania do wiedzy i bezstronności biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie.
Krystyna P. wie swoje
A jeśli tak, to jest nadzieja, że jej syn żyje! •