Już po raz 10. odbędzie się w Lublinie coroczna Noc Kultury, która za pierwszym razem tak zachwyciła mieszkańców, że została z nimi na stałe. Mało tego, prawdopodobnie to przez nią miasto tętni latem festiwalami.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Noc Kultury 2016. Pełny program imprez, koncertów i wydarzeń
Niby to tylko 9 lat, a jednak świat był jakby inny... Prezydent USA George Bush szykował się do wizyty w Polsce (a może to Polska szykowała się bardziej), nad Wisłą rzecznik praw dziecka krzywiła się na damską torebkę Teletubisia płci męskiej, a paczka papierosów kosztowała kilka złotych.
Za to w Lublinie, mieście ciut sennym i przywykłym do niskiej samooceny, przygotowywano coś, czego efektów pewien nie był nikt, z władzami miasta włącznie. Padało też pytanie: Czy to już ta impreza, która w końcu przyciągnie rzesze turystów? - Nie wiem - odpowiadał ówczesny prezydent miasta, Adam Wasilewski. - Ale proszę nie myśleć o mieszkańcach Lublina, jako o ludziach drugiej kategorii. Też im się coś należy.
Mobilizacja
- Wtedy to była powszechna mobilizacja - mówi Grzegorz Rzepecki, obecnie dyrektor Warsztatów Kultury. - Wszyscy czuliśmy się bardzo podekscytowani, emocjonalnie zaangażowani, żeby jednak skończyć z pewną taką narracją, że u nas w Lublinie nic się nie dzieje, że tutaj to tylko buraki cukrowe.
- Siedzieliśmy w urzędzie, bo nie było wyjść na komórkę z Centrum Kultury, dzwoniliśmy po artystach - wspomina Rafał KoZa Koziński. - Wtedy się udało zaprosić wszystkich. Wystąpili za darmo, bo od początku było powiedziane, że robimy to za darmo. Że raz w roku możemy wystąpić za darmo dla lublinian, żeby mogli to zobaczyć - podkreśla.
Głównym zamysłem szybko stało się to, by artyści wyszli do mieszkańców na ulice i nie występowali w czterech ścianach swoich instytucji. - Powiedziałem wyciągnijmy to wszystko z na ulice, do parków, bo wtedy ludzie to zauważą - mówi Koziński. - To było trudne dla artystów teatralnych, o czym powiedzieli mi po czasie, bo zastanawiali się: „czy na mnie przyjdą, czy na tego drugiego, czy trzeciego? Czy będę miał pełną publiczność?”.
Zaskoczenie
- Zastępcy prezydenta powiedziałem, żeby zrobił sztab kryzysowy, bo 50 tys. ludzi wyjdzie na ulice i trzeba będzie ruchem kierować. Na początku się śmiał, ale zobaczył intensyfikację przygotowań i rezerwację placów - wspomina KoZa.
Prawdziwym zaskoczeniem było to, co stało się w nocy z 1 na 2 czerwca 2007 roku.
Ulice w centrum szczelnie wypełnił tłum mieszkańców, którzy swoje miasto zobaczyli w niecodziennej odsłonie. Kolorowe, tętniące życiem, z artystami co krok pokazującymi swoje dzieła i talenty. Lublin zupełnie odmienny od tego ponurego obrazu, który nieraz kreślimy w swoich głowach. Niekończące się rzeki pieszych na przejściu przez Lubartowską, głowa przy głowie w Bramie Krakowskiej. Muzyka, obraz, zakamarki.
Równie powszechna jak zachwyt była wśród mieszkańców konkluzja, że trzeba to powtórzyć. I samoocena Lublina też jakby się poprawiła. - Ze dwa lata później jadąc autobusem do innego miasta spytałem dwóch lublinian, tak z ciekawości, czy coś wiedzą na temat tego, że się staramy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. A oni mówią: no jak to, przecież mamy ten tytuł. Byli święcie przekonani, że już jesteśmy stolicą kultury - opowiada Rzepecki. Jego zdaniem Noc Kultury pokazała mieszkańcom, że mają się z czego cieszyć i mają co docenić.
Potencjał
Co ciekawe, wiele z tego, co możemy zobaczyć w Noc Kultury jest dostępne na co dzień. Może nie za darmo, może za kilka złotych, ale jest.
Nikt przecież nie stawia specjalnie na tę noc zamkowej kaplicy, ani nie buduje podziemi. To wszystko mamy pod ręką, ale w tę jedną noc w roku nagle ustawiają się wielkie kolejki osób, które chcą tam zajrzeć. - W święta Bożego Narodzenia spożywamy taki sam posiłek, jak spożywamy 365 dni w roku. Ale w Wigilię on jest specjalny, świąteczny. To samo dotyczy Nocy Kultury. Mam wrażenie, że ona jakby realizuje potrzebę naszego lubelskiego święta - ocenia Rzepecki.
- Noc Kultury była taką pierwszą manifestacją potencjału kulturalnego Lublina i aktywności Lublinian. I rzeczywiście, gdyby nie uwolnienie tej energii, trudno byłoby mówić o tylu wydarzeniach - mówi Krzysztof Żuk, prezydent miasta.
Od 2007 roku lubelskie lato obrosło w imprezy, które równie skutecznie zapełniają ulice i place oraz przyciągają turystów, także tych zagranicznych. Teraz także w okolicach Nocy Kultury trudno w Lublinie o miejsce noclegowe.
A odespać kiedyś przecież trzeba.
>>>
Noc Kultury 2015: Tak było w ubiegłym roku