Na związkowców z działu podatkowej egzekucji spadły plagi. A działo się to w Pierwszym Urzędzie Skarbowym w Lublinie.
Samotnym związkowcem wśród podatkowych egzekutorów został Łukasz Głowacki, wiceprzewodniczący związkowej komórki. Chociaż i jego naczelnik "jedynki”, Henryk Kolar próbował przenieść, to ochroniła go związkowa ustawa.
- Teraz pracuję z ludźmi, którzy albo zrezygnowali z bycia związkowcem, albo przyszli tu z innych działów - mówi rozgoryczony Goławski.
Dobre czasy
W okresie "przed związkowym” podatkowi komornicy z działu egzekucyjnego spokojnie zajmowali wynagrodzenia i wchodzili na hipoteki ściągając zaległości podatkowe. W dziale było ich dwunastu. Każdy z nich miał pod sobą skrawek Lublina i poborców, którzy chodzili po firmach i domach i zajmowali to, co się fiskusowi należało.
- Praca niewdzięczna, bo można zebrać od najgorszych takich i owakich, ale w urzędzie było spokojnie - wspominają.
Niedogodności rekompensowało wyższe wynagrodzenie, a zwłaszcza prowizja: prawie dwa procent od ściągniętych pieniędzy.
- O założeniu związku myśleliśmy już prawie od roku - mówi Lis. - W Wałczu powstał związek, który zrzesza pracowników takich działów, jak nasz. - Chcieliśmy mieć jakąś reprezentację. A że w dziale pracował zgrany zespół, wstąpili niemal wszyscy.
Związkowcy pod koniec stycznia zawiadomili swego naczelnika o powstaniu Zakładowej Organizacji Związkowej Pracowników Egzekucji Administracyjnej. Mieli w sumie 14 członków i status organizacji zakładowej, z którą trzeba konsultować posunięcia kadrowe. A nawet prosić o zgodę na przesunięcia szefów związkowej komórki.
Paraliżują
A że źle się dzieje, naczelnik dał znać już na naradzie, którą zwołał piątego lutego. Związkowcy mowę naczelnika odebrali jednoznacznie: powstanie związku mu się nie spodobało.
- Mówił, że będzie reagował na sytuacje, kiedy osoby toksyczne źle wpływają na innych pracowników - wspomina Tomasz Kurcewicz, sekretarz komisji związkowej.
Tego dnia z bycia w związku zawodowym zrezygnowała jedna pracownica. Dalej pracuje na swoim stanowisku. Podobnie dwie kolejne osoby, które parę dni potem wycofały się ze związkowej działalności.
Związek egzekutorów bez egzekutorów
Co stało się z innymi?
Do oddziału VAT został przeniesiony kolejny związkowiec. Też "dla wzmocnienia”, choć w takim dziale nigdy wcześniej nie pracował. Tym razem naczelnik nie musiał pytać o zgodę związku.
Kurcewicz, sekretarz związku, trafił do wydziału podatku dochodowego. Naczelnik przeniósł go w trosce "o podnoszenie kwalifikacji zawodowych i stworzenie grupy wszechstronnie wykwalifikowanych pracowników urzędu”. Takie same zamiary naczelnik miał wobec dwóch kolejnych pracownic, członków związku. Miały iść wzmacniać dział podatku VAT, w którym nigdy nie pracowały. Jedna z kobiet dalej egzekwuje zaległe podatki, bo przeniosła się do trzeciego urzędu skarbowego. Druga "wzmacnia” VAT.
Za każdym razem naczelnik, jak nakazuje ustawa związkowa, prosił związek o opinie na temat przeniesienia jego członków. Związek protestował. Naczelnik, przy przenoszeniu szeregowych związkowców, nie potrzebował jednak zgody. Robił swoje i przenosił.
Nie będzie się tłumaczył
Bryl chce jednak listownej autoryzacji tego, co powiedziała. Potem na e-maila ze swoją wypowiedzią odpisuje, że naczelnik Kolar uznał, iż "nie ma obowiązku tłumaczenia się ze swoich decyzji”, a do ich kontroli powołane są odpowiednie organy. I znowu w imieniu naczelnika, chciała autoryzacji wypowiedzi.
Przesłuchania, dochodzenia, inspekcje
Urząd Skarbowy kontrolowała inspekcja pracy. Nakazała przywrócić do poprzednich obowiązków przewodniczącego Lisa. Ponadto inspekcja chce, żeby w urzędzie ustalono zasady postępowania, które będą przeciwdziałać "dyskryminacji w zatrudnieniu i mobbingowi”.
W samym urzędzie atmosfera zrobiła się jakby spokojniejsza. W związku zostało 11 osób, porozrzucanych po całym urzędzie. A przewodniczący Lis nie musi się już tłumaczyć swemu kierownikowi, że na 3,5 minuty wyszedł do innego pokoju. - Dostałem tylko polecenie, aby meldować wyjście z pokoju na dłużej niż 10 minut, nawet jeśli wychodzę do innego pokoju w urzędzie.