Od dwóch miesięcy cała Polska pasjonuje się billingami telefonicznymi, prawnymi kruczkami i magnetofonami do nagrywania rozmów. Wszyscy już wiedzą, kim jest Wanda Rapaczyńska i Lew Rywin. I wszyscy już wiedzą, ile może kosztować w Polsce ustawa sejmowa: 17,5 miliona dolarów.
O sprawie codziennie piszą gazety. Każdy dziennik telewizyjny zaczyna się informacją o tym, co nowego u Rywina. Transmisje z posiedzeń sejmowej komisji śledczej gromadzą półtora miliona widzów przed telewizorami. A przecież
nie jest to pierwsza taka afera w Polsce.
I wcale nie musi być największa.
– Ucieszyłam się z tej afery – z przekorą mówi Julia Pitera, prezes Transaparency International Polska, organizacji badającej korupcję na całym świecie. – Wreszcie są jakieś namacalne dowody, czyli słynne nagranie rozmowy Michnika z Rywinem. A Michnik i jego gazeta dają jakieś gwarancje, że tej sprawie nikt łba nie ukręci.
O kupowaniu ustaw mówiono już wcześniej. Chociażby w 1999 r. w raporcie Banku Światowego. W raporcie można przeczytać o ustawie o grach liczbowych. Podobno kupiono ją za 3 miliony dolarów.
Inne „ciekawe” przypadki to chociażby przepisy nakładające na kierowców obowiązek używania zestawów głośnomówiących do telefonów komórkowych. Niby wszystko zrozumiałe, bo kierowca powinien się skupić na prowadzeniu, a nie na szukaniu małych przycisków w telefonie. Okazało się jednak, ze jeden z posłów walczących o ustawę ma... wytwórnię takich zestawów.
Podobnie było z ustawą zakazującą hipermarketom sprzedawania własnych bonów towarowych. Tym miały się zajmować specjalne firmy. W jednej z nich pracował... poseł.
Takich przypadków jest więcej. Polacy pytani o politykę odpowiadają: korupcja, pieniądze, nepotyzm, kumoterstwo.
– Sama afera nie jest żadną sensacją, bo przecież korupcja jest w każdym państwie – twierdzi Ziemowit Jacek Pietraś, dziekan wydziału Politologii UMCS. – Dla nas i dla naszego wizerunku za granicą ważny jest sposób załatwienia tej sprawy. Panuje tam opinia, ze Polska jest mocno skorumpowanym krajem. W tej sytuacji Rywingate ma jedną zaletę: nagłośnienie afery. Pożytek widzę też w prewencji: może ktoś zrezygnuje ze swoich łapówkarskich pomysłów?
Ile kosztuje ustawa
O „aferze Rywina” zaczęto mówić już w czasie wakacji. Pojawiały się pewne informacje, traktowane jako plotki.
– Byłem tym zaskoczony – wspomina Pietraś. – Rywin kojarzył mi się ze spokojnym człowiekiem. A tu taki wyskok! To mi wyglądało na jakiś absurdalny żart.
Pod koniec grudnia w Gazecie Wyborczej ukazuje się artykuł „Przychodzi Rywin do Michnika, czyli ustawa za łapówkę”. Dziennikarze opisują propozycję, jaką złożył Rywin Michnikowi: za 17,5 mln USD zostanie zmieniona ustawa o radiofonii i telewizji. Zmieniona w sposób korzystny dla Agory, wydawcy gazety Wyborczej.
– To już nie był żart – przyznaje prof. Pietraś. – Ale przyjąłem to z mieszanymi uczuciami. O sprawie mówiło się już latem, a ten artykuł ukazał się w grudniu. Co się działo w tym czasie?
Wyjaśnieniem tego zajmują się media, prokuratura i sejmowa komisja śledcza. Ta ostatnia budzi najwięcej emocji, bo przesłuchania można na żywo oglądać w telewizji. Jednak coraz mniej osób ma nadzieje na rozwiazanie wyjaśnienie zagadki: kto przysłał Rywina? Z czyjego polecenia działał?
– W ostatni piątek rozmawiałem z Bogusławem Lewandowskim, wiceprzewodniczącym tej komisji – opowiada Wiktor Osik, poseł SLD z Łukowa. – Mówił mi, ze jest zniesmaczony, że coraz mniej mu się ta polityka podoba, a szanse na wyjaśnienie sprawy maleją, bo tylko Rywin może coś tu wyjaśnić.
A Rywin uporczywie odmawia udzielenia odpowiedzi.
– Podejrzewam, że za tym kryje się jakaś grupa kapitałowo-towarzyska. I to nie jedna – mówi Osik.
Kto rządzi posłami
Rywingate zwróciła uwagę opinii publicznej na powiązania polityki z biznesem.
– Ta sprawa ujawnia dobitnie nieformalny układ władzy w Polsce – podkreśla Julia Pitera. – To powiązania polityki z biznesem i nepotyzm. Widać, że władza wybierana przez nas, czyli posłowie, niekoniecznie musi tę władzę realnie sprawować. Bo posłami jeszcze ktoś steruje...
Rywingate jest dobrym tematem dla miłośników teorii spiskowych. Kiedy w styczniu na dobre rozkręciła się plotka o romansie prezydenta Kwaśniewskiego z piosenkarką Górniak, wielu uważało to za temat zastępczy (żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od Rywina). Oczywiście nie wszyscy tak uważali.
– Jest zupełnie inaczej – twierdzi Robert Luśnia, lubelski poseł niezależny. – Afera Rywina ma odwrócić uwagę od sprawy biopaliw.
Wróćmy do Rywingate. Jednym z jej pozytywnych efektów jest to, że walka z łapownictwem przybiera na sile. Nie wiadomo jednak, ile w tym pokazówki, a ile faktycznych działań. Np. w łódzkim Urzędzie Wojewódzkim wydano rozporządzenie „o przyzwoitkach”. W pokoju, gdzie urzędnik rozmawia z petentem, zawsze ma siedzieć trzecia osoba. Żeby nie było możliwości wręczenia koperty. Czy to pomoże? Złośliwi twierdzą, że nie: – Teraz trzeba będzie... dawać dwie łapówki, zamiast jednej.
– Jaka władza, takie społeczeństwo. U nas łapownictwo i układy są wszędzie – mówi Julia Pitera. – Prokuratury nie chcą się narażać, policja czasami woli czegoś nie zauważyć. A Rywingate została już nagłośniona, chociaż rozczarowały mnie ostatnie przesłuchania komisji. Nowa posłanka, która przyszła na miejsce Ryszarda Kalisza z SLD, zadawała bardzo dziwne pytania. Mam nadzieję, że to nie wynika z chęci rozbicia, czy ośmieszenia komisji.
Rywin niewinny?
Jakie będą długofalowe efekty Rywingate?
– Zmniejszy się szacunek i zaufanie do polityków. A to wiąże się z jeszcze jedna sprawą: dla młodych polityków liczy się tylko kariera i władza. Oni wybierają partię nie z powodów ideowych. Szukają partii, która pozwoli im jak najszybciej zdobyć kontakty, wpływy i władzę –twierdzi Wiktor Osik.
Potwierdza to dr Mariusz Gwozda, socjolog z UMCS:
– Sprawa Rywina jedynie utrwali przekonanie o świecie polityki jako brudnej grze o partyjne interesy. Zawłaszczanie państwa przez polityków i rozbieżności między obietnicami wyborczymi a smutną rzeczywistością skutkują wzrostem poparcia dla poglądów skrajnych. Populizm i radykalizm zyskują, niestety, oraz większe poparcie społeczne. Badania dobitnie pokazują, że nie darzymy polityków zaufaniem. Polacy traktują ich na równi ze sprzedawcami używanych samochodów.
Dziekan Pietraś nie liczy na prawne i karne skutki afery.
– Podejrzewam, że efekty będą tylko moralne i polityczne. Na razie zyskują i tracą poszczególni politycy a nie całe formacje.
Zyskuje przewodniczący komisji sejmowej Tomasz Nałęcz i członek komisji poseł Jan Maria Rokita. Obaj brylują w mediach i uchodzą za najdociekliwszych członków komisji. Stracił Roman Giertych, szef Ligi Polskich Rodzin, który również chciał się pokazywać częściej w telewizorze. Postanowił więc wymienić przedstawiciela LPR w komisji, posła Kopczyńskiego, na siebie. Kopczyński się nie zgodził, więc Giertych wyrzucił go z partii.
Nie to jest jednak najbardziej zastanawiające. Najciekawszy jest los samego Rywina. Już został skazany na towarzyską banicję i polityczny niebyt. A tymczasem... A tymczasem pojawiły się
listy otwarte, broniące Rywina
i podpisane przez tzw. autorytety. Sam Rywin oskarża wszystkich o manipulacje i przekręty. Jak zauważył jeden z publicystów, najpierw mówiło się o aferze Rywina. Teraz się mówi o aferze Rywina i Michnika. Czy to oznacza, że niedługo przy aferze zostanie nazwisko samego Michnika?