Usmażyć 500 placków ziemniaczanych na obiad, ulepić 6 tysięcy pierogów w dwa dni - dla pań z Koła Gospodyń Wiejskich to pestka.
Koło Gospodyń Wiejskich w Świerszczowie (gmina Cyców) to 25 pań. Najbardziej aktywne: Barbara Uzarek, Leokadia Budzyńska, Violetta Tobiasz, Stanisława Dyszewska, Halina Zuzaniuk, Marzena Bartosiak, Halina Krzyszczak, Lilla Tuchtiej, Lucyna Tarnas i Krystyna Sosnowska.
Wznowiły działalność koła w marcu tego roku po prawie 20-letniej przerwie i już zdołały zorganizować 50 dzieciom wakacje za unijne pieniądze.
Stare koło
- Miałyśmy zespół i jeździłyśmy śpiewać do Chełma, występowałyśmy też w gminie Cyców, na wszystkich PRL-owskich 1 majach, Dniach Kobiet, dożynkach - wspomina Halina Krzyszczak.
Skąd brały pieniądze na działalność? - Organizowałyśmy zabawy taneczne przy orkiestrze dla miejscowej młodzieży. Za zarobione pieniądze kupiłyśmy naczynia, które potem wypożyczałyśmy odpłatnie ludziom na wesela - mówi Leokadia Budzyńska.
- Było wesoło. Hodowałyśmy kurczaki w jednym miejscu i robiłyśmy przy nich dyżury. To była babska samopomoc. A teraz jest całkiem inaczej, bardziej po europejsku i my też nastawiłyśmy się na Europę - mówi Halina Zuzaniuk.
Stukają do Europy
Kobiety potrzebowały jednak pieniędzy. - Składamy się po 5 zł miesięcznie, organizujemy zabawy. Ale to było dla nas za mało, chciałyśmy zrobić coś dla wsi, dla ludzi. Pomyślałyśmy, że trzeba iść z postępem i napisałyśmy z Basią projekt - mówi Lilla Tuchtiej, wiceprzewodnicząca koła.
Projekt napisany do Fundacji Wspomagania Wsi na program "Pożyteczne Wakacje” bardzo się spodobał i panie dostały grant w wysokości 2865 zł.
- Młode wiedzą, do których drzwi stukać - śmieje się pani Halina.
Pół setki szczęśliwych kolonistów
- Ludzie ze Świerszczowa dawali nam jajka, mleko, mąkę, ziemniaki, warzywa, żebyśmy mogły taniej przygotować posiłki naszym kolonistom. Bo projekt był napisany na 30 dzieci, a przyszło 50, nawet dzieci z miasta, które akurat były na wakacjach u dziadków. Nie mogłyśmy przecież nikomu odmówić - mówi Violetta Tobiasz. Gospodynie same przygotowały posiłki, usmażyły 500 placków ziemniaczanych, robiły spaghetti dla 50 osób, kanapki z kilku bochenków chleba.
- Piszemy już kolejny projekt do unii, ale to na razie tajemnica - mówi pani Lilla. - Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć i B.
Pączki Haliny, smalec Stasi
W maju były w Cycowie na festynie europejskim, w lipcu na Dniach Urszulina, a w sierpniu na Dniach Cycowa. - Pączki pani Haliny, które robi na gotowanych ziemniakach, są hitem każdej imprezy. Podobnie jak smalec pani Stasi i cytrynówka Violi - chwali pani Basia. - Każda z nas coś przygotuje, a sprzedaje się dobrze, bo jest świeże i smaczne - dodaje pani Viola.
W najbliższą niedzielę panie jadą na dożynki do Puchaczowa.
- One mają tyle werwy, że wykorzystujemy je do promowania naszej gminy - mówi wójt Jan Baczyński vel Mróz. - Jako jedyne koło w gminie złożyły projekt na unijne pieniądze. To co zrobiły, to jest naprawdę coś!