Umówiliśmy się w siłowni. Myślałam, że przyjdzie wielki facet. Taki, jakiego można spotkać na zawodach strongmanów – umięśniony olbrzym. Ale nie. Darek Czernik ma co prawda 1,85 m wzrostu i waży 100 kg, ale wygląda zupełnie normalnie. Nigdy bym nie zgadła, że jest Mistrzem Polski w siłowaniu na rękę i że to o nim mówią „Ściana” albo „Żelazna Ręka”.
Wszystko zaczęło się od filmu „Over the Top” z Sylvestrem Stallone. Zmagania ówczesnej gwiazdy srebrnego ekranu w siłowaniu na ręce oglądała na pirackich kasetach video niemal cała Polska. Każdy chłopak chciał być takim Sly'em i rozkładać kumpli na stole. Szesnastoletni wtedy Darek, uczeń Liceum Lotniczego w Zielonej Górze, wziął udział w Turnieju Ziem Zachodnich w siłowaniu na ręce i bezapelacyjnie wygrał w kategorii... seniorów! Wszyscy się zastanawiali, skąd „Młody” ma tyle siły.
– Siłę odziedziczyłem po dziadku
– opowiada Darek. – W naszej rodzinie do dzisiaj krążą legendy o jego krzepie. Kiedyś w albumie mojego ojca widziałem jego zdjęcie. Rzeczywiście – miejscowych przerastał o głowę. A mówią, że miał siłę konia. Ojciec opowiadał mi, że czwórkę dzieciaków nosił na plecach bez większego zmęczenia.
Pierwsze zawody, które okazały się wielkim sukcesem, pchnęły Darka w stronę sportu.
Życie rodzinne i adrenalina
Prywatnie Darek jest mężem Agnieszki, dla której przeniósł się do Lublina oraz ojcem dziewięcioletniego Szymona, trzyletniej Pauli i rocznej Zuzanki. Syn zapewne pójdzie w ślady ojca. Już teraz jest najlepszy w szkole i rozkłada na ręce wszystkich kolegów.
– Żona – zapewnia Darek – nie wie, co to ciężkie siatki z zakupami.
Na co dzień jest żołnierzem zawodowym w stopniu starszego chorążego w jednostce wojskowej nr 3820 przy al. Racławickich w Lublinie. Jednak, mimo poukładanego i szczęśliwego życia, coś go ciągle pcha do walki.
– Może to adrenalina, która podnosi się, kiedy dwa tysiące osób skanduje moje imię? – zastanawia się.
Zanim stanie do walki
Trzy razy w tygodniu odbywa trening siłowy – mało powtórzeń, duże ciężary. Powinien jeszcze trenować przy stole, ale... nie ma odpowiedniego partnera sparingowego. Do tej pory nie znalazł się taki Lublinie. Nikt nie przytrzyma go przez kilka sekund, a na pewno nie położy. Z tej przyczyny w piwnicy Darka nie znajdziemy przetworów na zimę, lecz samodzielnie wykonaną maszynę treningową – stół do siłowania z dwoma wyciągami o ciężarze 150 kg. Darek prowadzi zdrowy tryb życia – nie pije, nie pali, jego dieta bogata jest w białka i węglowodany.
Zawody i turnieje
Ostatni sukces Darka to I miejsce w Pucharze Polski „Bomba Cup” 2002. 26 października rozłożył siedmiu przeciwników. Z Poznania wrócił do domu z pucharem, medalem i kopertą, w której znalazł nagrodę w wysokości 800 zł. No i, przede wszystkim, wrócił usatysfakcjonowany.
Bo Puchar Polski to impreza prestiżowa, a nie zarobkowa. Ten tytuł otwiera drogę do turniejów komercyjnych, w których stawką jest kilka tysięcy dolarów. Bierze w nich udział ścisła czołówka światowa. Turnieje odbywają się średnio raz na miesiąc w całej Europie. Darek, ze względów czasowych i finansowych, bierze udział w nielicznych.
Jak wyglądają zawody?
– To show – mówi Darek. – Ich oprawę można porównać z wrestlingiem czy galami boksu. Na początku wszyscy zawodnicy są ważeni, później przebierają się w sponsorskie koszulki, a w końcu wprowadza się ich na ring. Na środku ringu stoi, przymocowany do podłogi, specjalny stół z dwoma skórzanymi poduszkami pod łokcie i dwoma skośnymi poduszkami do wykładania ręki przeciwnika, po bokach znajdują się drążki do zapierania. Przy stole stoi dwóch sędziów, przeciwnicy witają się ze sobą i zapierają lewymi rękami o drążki. Nad stołem zamontowany jest laser, którego wiązka pada w centralny punkt stołu – to ułatwia sędziemu ustawienie rąk przeciwników. Potem pada komenda: „Ready go!” – i zaczyna się walka.
Walka trwa od ułamków sekundy do kilku minut. Wygrywa ten, który położy przeciwnika, chociaż zdarzają się zwycięstwa poprzez wskazanie sędziego. Po walce zawodnicy chłodzą łokcie workami z lodem, czasem, co jest bardziej widowiskowe, wkładają je w wiadra z wodą i kostkami lodu.
Siłowanie na ręce to bardzo kontuzyjny sport. Gdy spotykają się zawodowcy, dochodzi do złamań nadgarstków, łokci, palców. Często są to złamania otwarte, które najbardziej... podniecają kibiców.
– Nigdy nie zapomnę...
... walki w pólfinale Pucharu Złotego Tura w Gdyni w marcu tego roku – opowiada Darek. Na zawody przyjechało 20 najlepszych zawodników na świecie. Doszedłem do IV miejsca. Zawody zakończyłem na spotkaniu z trzykrotnym mistrzem świata, Czechem Franciszkiem Ziwnym. Sam jego wygląd był już przytłaczający – 2 metry i 5 centymetrów wzrostu oraz 165 kg wagi robiły wrażenie. Świadomość, że tydzień wcześniej złamał rękę Mistrzowi Świata w kategorii do 100 kg też nie pomagała. Ale nie rozłożył mnie! Trzymaliśmy się około 5 minut, w końcu sędzia przyznał mu zwycięstwo przez wskazanie. Wróciłem do domu z naderwanymi przyczepami palców. Rehabilitacja trwała 8 miesięcy...
Plany
Przygotowuje się do Pucharu Świata, który odbędzie się w marcu w hotelu Mariott w Warszawie. Prawdopodobnie na zawodach pojawi się legenda armwrestlingu, rekordzista Księgi Guinessa John Brzęk, Polak z pochodzenia. W czasie tylko jednych zawodów miał złamane obie ręce.
– Możliwe, że się z nim zmierzę, choć mówią, że nikt nie jest w stanie go pokonać – mówi Darek.
W kwietniu chciałby wziąć udział w eliminacjach do Strong Man'a w Gdyni.
A już niebawem Darek będzie prowadzić sekcję siłowania na rękę w lubelskiej siłowni Gaca Elite Club. W zajęciach może uczestniczyć każdy, kto chciałby poznać technikę tego sportu, również kobiety.
– W armwrestlingu liczy się taktyka i siła, nie muskuły i budowa atlety – zapewnia. – Czasem niepozorne chuchro ma w sobie tyle krzepy, że trudno w to uwierzyć.
1000 zł za 5 sekund
Lublinianie będą mieli okazję zmierzyć się z mistrzem podczas Mistrzostw Lublina w siłowaniu na rękę., które odbędą się w styczniu w klubie Hades. Każdy, kto przytrzyma Darka przez co najmniej 5 sekund, wygra 1000 zł.