Mimo nienajlepszej pogody komplet widzów oklaskiwał w niedzielę żużlowców Speed Car Motoru Lublin. „Koziołki” w rewanżowym meczu barażowym pokonały Stal Rzeszów 47:25 i przypieczętowały awans do Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Do tej klasy rozgrywkowej lublinianie powracają po trzech latach.
Awans Niemal od roku, kiedy Klub Motorowy Cross ogłosił oficjalnie, że podejmuje się reaktywacji lubelskiego żużla, to słowo w Lublinie było odmieniane przez wszystkie przypadki. Przystępując do rozgrywek 2. Ligi Żużlowej pod nazwą Speed Car Motor Lublin od początku głośno mówiono o celu, jakim jest awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Baraże Awansować nie udało się frontowymi drzwiami, bo w finale 2. LŻ lepszy od lublinian okazał się Start Gniezno. Pozostało więc wejście od kuchni i rywalizacja z przedostatnim zespołem pierwszej ligi, którym okazała się Stal Rzeszów. I to się udało, choć ta droga wydawała się o wiele trudniejsza.
Czekanie Lubelscy kibice na powrót żużla w ligowym wydaniu musieli czekać ponad rok, bo w sezonie 2016 dotychczasowy klub z Lublina, startujący pod szyldem KMŻ Motor, nie przystąpił do rozgrywek. Dlatego wywalczony właśnie awans jest wymarzoną nagrodą dla fanów czarnego sportu.
Dream Team (Drużyna marzeń) Tak w ogólnopolskich mediach przed startem sezonu pisano o składzie, jaki udało się zebrać w Lublinie. Mający w dorobku miejsca na podium cyklu Grand Prix i tytuły drużynowego mistrza świata Bjarne Pedersen, doświadczeni ligowcy: Daniel Jeleniewski, Paweł Miesiąc, Maciej Kuciapa i Stanisław Burza oraz młodzi obcokrajowcy, czekający na debiut na polskich torach: Brytyjczyk Robert Lambert i Duńczyk Patrick Hansen. Do tego mający startować jako gość Oskar Bober. Zdaniem wielu ekspertów taka drużyna mogła śmiało rywalizować o najwyższe cele w pierwszej lidze.
Emocje Te w żużlu są gwarantowane. Co zapamiętamy z tego sezonu? Chociażby walkę do ostatniego biegu w półfinałowym meczu z Ostrovią czy szarże Pawła Miesiąca, który nie raz potrafił po słabszym starcie na trasie minąć dwóch rywali. A jesteśmy przekonani, że to dopiero przedsmak tego, co czeka nas w najbliższych latach.
Fani Lubelscy kibice pokazali, że są już w wyższej lidze. Bo jak inaczej tłumaczyć 6 tys. ludzi na spotkaniu z dołującym Kolejarzem Rawicz, albo komplet widzów na spotkaniu, które mogło nie dojść do skutku z powodu fatalnej pogody? Takiej frekwencji i atmosfery na trybunach nie powstydziłyby się nawet kluby ekstraligowe.
Gniezno Pierwsza stolica Polski w tym roku nie była szczęśliwa dla lubelskich żużlowców. W rundzie zasadniczej przegrali tam 33:57, a w finale fazy play-off ulegli 36:53, tracąc szanse na bezpośredni awans. Okazja do rewanżu nadejdzie już w przyszłym sezonie. W pierwszej lidze.
Historia Świętując po raz szósty awans do wyższej klasy rozgrywkowej, Speed Car Motor zapisał w niej kolejny rozdział.
Iluminacje Większość spotkań przed swoją publicznością lublinianie rozgrywali przy sztucznym oświetleniu. Na wyjazdach najczęściej rywalizowali przy dziennym świetle. - W blasku jupiterów większy atut mieliby lublinianie, którzy jeździli tak przez cały sezon - tłumaczył zaplanowanie meczu w Gnieźnie na godz. 16 trener Startu Rafael Wojciechowski.
„Jeleń” czyli Daniel Jeleniewski. Kapitan zespołu, wychowanek. To od niego rok temu rozpoczęto kompletowanie reaktywowanej drużyny. Wielu kibiców nie wyobraża sobie bez niego Motoru w pierwszej lidze. Niewykluczone, że w tym zespole zakończy swoją karierę.
Kevlary czyli kombinezony żużlowców. Regulamin drugiej ligi nie nakazuje klubom występowania w jednolitych strojach. Lublinianie w takich startowali. Klub zamówił 11 kostiumów z charakterystycznym motywem w żółto-niebieskie moro. Co ciekawe, w kevlarze przygotowanym dla Eryka Borczucha startował Maciej Kuromonow, a w meczach barażowych Wiktor Trofimow. Z kolei w rewanżu ze Stalą Bjarne Pedersen nosił na plecach nazwisko Kamila Brzezińskiego. Jak się okazało, mechanik Duńczyka zapomniał spakować jego kombinezon do samochodu. – Miałem ze sobą stroje z ligi duńskiej i szwedzkiej, ale w tym pożyczonym od Kamila czułem się pełnoprawnym członkiem drużyny - mówił Pedersen.
„Lamberator” czyli Robert Lambert. Niektórzy mówią na niego także „Lamborghini”. Najskuteczniejszy zawodnik Motoru, a pamiętajmy, że był to pierwszy sezon 19-latka na polskich torach. Już wiemy, że drugi także spędzi w barwach klubu z Lublina. Tuż po barażach ogłosił, że niebawem siądzie do rozmów w sprawie nowego kontraktu.
„Łełek” czyli Paweł Miesiąc. Jeden z tych zawodników, którzy nie lubią niepotrzebnie zamykać gazu. O emocjach, jakie dostarczały mijanki z jego udziałem już wspomnieliśmy.
Marynarka Stary żużlowy zwyczaj nakazuje, aby w przypadku awansu spalić marynarkę prezesa. Lubelski klub nie ma prezesa, ale prezeskę. Aleksandra Marmuszewska stanęła na wysokości zadania i poświęciła ten element garderoby.
Nicki i spółka Jak co roku, po zakończonym sezonie ruszają spekulacje dotyczące składu na kolejne rozgrywki. Listę życzeń lubelskich kibiców otwierają m.in. niechciani w Fogo Unii Leszno Nicki Pedersen i Peter Kildemand, czy mogący pożegnać się z Betard Spartą Wrocław Andrzej Lebiediew. Sprowadzenie któregoś z nich do Lublina byłoby jednak olbrzymią sensacją. Działacze o swoich celach transferowych z oczywistych względów na razie nie mówią. Kontrakty z zawodnikami kluby będą mogły podpisywać od 1 do 14 listopada.
Oskar Bober Kolejny wychowanek klubu z Lublina. Przed sezonem związał się z ekstraligową Betard Spartą Wrocław, ale rozegrał dla niej tylko jedno spotkanie. Jako gość wystąpił w kilku meczach Motoru w rundzie zasadniczej. Na fazę play-off udało się go wypożyczyć z Wrocławia, dzięki czemu mógł zasilić formację młodzieżową lublinian. Bez jego punktów w końcowej fazie rozgrywek byłoby ciężko o sukces.
Przepaść Przed meczami barażowymi o tym, że pierwszą i drugą ligę żużlową dzieli przepaść mówił trener rzeszowskiej Stali Janusz Stachyra.
Remont O modernizacji stadionu przy Al. Zygmuntowskich mówi się od lat. Mamy nowoczesny stadion, basen olimpijski i halę Globus. Lada moment do użytku oddany zostanie zmodernizowany obiekt lekkoatletyczny. A ten żużlowy ładnie wygląda tylko przy sztucznym świetle, gdy trybuny szczelnie wypełni komplet widzów. Ale to ma się zmienić. Dzięki 6 tys. głosów w Budżecie Obywatelskim w przyszłym roku ruszą prace m.in. przy zmianie geometrii toru, budowie wewnątrz owalu mini toru żużlowego i montażu nowych krzesełek. A to ma być dopiero początek...
„Stanley” czyli Stanisław Burza. Ciekawy przypadek. Przed sezonem zapowiadał, że skupi się na pracy w warsztacie i serwisowaniu silników kolegom, ale w razie potrzeby może wyjechać na tor. Potrzeba się nadarzyła, a wychowanek Unii Tarnów miał okazję, by ambicją i wolą walki podbić serca lubelskich kibiców.
Trener Za wyniki zespołu odpowiedzialnym uczyniono Dariusza Śledzia. Tej postaci lubelskim kibicom przedstawiać nie trzeba. Rodowity lublinianin, który tutejszy klub jako zawodnik reprezentował w latach 1986-1991, 2003-2004 oraz 2007, kiedy zakończył karierę. Niektórzy mówią, że gdyby było trzeba, wsiadłby na motocykl i przejechał cztery kółka. Podobno zresztą dał się namówić na to na jednym z treningów.
Upadki To niestety nieodłączny element żużla. W tym sezonie najdobitniej przekonali się o tym Maciej Kuciapa i Emil Peroń. Obaj doznali w tym sezonie kontuzji, które na dłuższy czas wyłączały ich z jazdy. W Anglii nadgarstek złamał Robert Lambert, choć jego przerwa nie trwała długo. W półfinałowym meczu z Ostrovią Daniel Jeleniewski zaliczył „dzwona”, po którym tego dnia nie wyjechał już na tor. Dwa dni później zdobył 13 pkt. w pierwszym spotkaniu finałowym ze Startem.
Wychowankowie Dawno nie zdarzyło się, żeby w meczowym składzie lubelskiej drużyny znalazło się aż czterech zawodników pochodzących z Lublina. Równie dawno nie było sytuacji, w której para rodowitych lublinian odniosłaby podwójne biegowe zwycięstwo. Takie historyczne wydarzenia miały miejsce podczas spotkania z Kolejarzem Opole.
Zagwozdka Przed barażami pojawił się kłopot z interpretacją regulaminu rozgrywek. Poszło o liczbę obcokrajowców. Stal jako pierwszoligowiec mogła na pozycjach seniorskich wystawić trzech zawodników zagranicznych i dwóch Polaków. W składzie Motoru, zgodnie z przepisami drugoligowymi, proporcje musiały być odwrotne. Pojawiły się głosy, że to niezgodne z duchem fair play, ale żużlowa centrala pozostała w tej kwestii nieugięta.
Żużel Właściwie to powinniśmy skończyć na „Z”, ale przecież #Lublintożużel...