Nigdy na poważnie nie traktowałam tego swojego pisania. Pracowałam zawodowo, pisanie było odskocznią i ucieczką – Rozmowa z Hanną Lewandowską, poetką, autorką tekstów piosenek Piotra Selima.
Korzenie rodzinne?
– Jestem Podlasianką. Urodziłam się w okolicach Siedlec, natomiast wychowałam się w okolicach Łosic. Dzieciństwo spędziłam w miejscowości Platerów. Po ukończeniu podstawówki stamtąd wyemigrowałam. A ponieważ grałam w piłkę ręczną, wiele czasu spędzałam na obozach sportowych i meczach.
Skąd ten sport?
– W szkole podstawowej mieliśmy drużynę sportową, trener Kazimierz Sasin mnie wypatrzył. Na co dzień grał w Lechii Gdańsk w rugby, a w międzyczasie uczył w naszej szkole.
Trafiła pani w dobre ręce. Lechia to przecież jeden z najstarszych i najbardziej utytułowanych klubów rugby w Polsce?
– Dokładnie. Wypatrzył mnie, przez wiele lat grałam w piłkę ręczną. Pamiętam, że w ramach rozgrywek międzyszkolnych przyjeżdżaliśmy do Lublina, na stadionie Lublinianki graliśmy w MKS Lublin.
Po szkole podstawowej poszłam do liceum do Łosic, skończyłam, zdawałam na studia na kulturoznawstwo w Siedlcach, nie dostałam się. Po kilku latach poszłam na UMCS, gdzie skończyłam prawo z wyróżnieniem. Cały czas pisałam piosenki, złożyłam papiery na aplikację prokuratorską i nie poszłam na egzamin. Całe życie pracowałam jako urzędnik samorządowy.
Gdzie pani wypatrzyła Piotra Selima?
– Zupełnie przypadkowo w grupie studentów zobaczyłam Piotra Chilimoniuka, bo tak się nazywał. Selim to późniejszy pseudonim artystyczny. Podeszłam do niego i powiedziałam: słuchaj, ja będę pisać z tobą piosenki.
Taki przypadek. Zaczęliśmy pisać, Piotrek śpiewał je na różnych koncertach. Kiedy poszedł na łódzką Akademię Muzyczną, zaczął jeździć po festiwalach z naszymi piosenkami. W 1997 roku, kiedy Jan Kondrak zainicjował powstanie „Kotłowni Biesiadnej” w jednym z lubelskich klubów, a później Lubelska Federacja Bardów zaczęła koncerty, byłam takim satelitą federacji. Zawsze dla nich pisałam, ale nigdy nie byłam członkiem Federacji Bardów. I nie jestem.
Pierwsza piosenka dla Selima?
– Nie pamiętam nawet tytułu. Pierwsza, która weszła do repertuaru nazywa się „Dziewczyna do wynajęcia”. Tekst, jako najstarszy został umieszczony w tomiku „Stacyjki”.
To pierwszy pani tomik wierszy?
– Pierwszy.
Zaintrygował mnie tytuł. Skąd te „stacyjki”?
– Nigdy na poważnie nie traktowałam tego swojego pisania. Pracowałam zawodowo, pisanie było odskocznią i ucieczką. W klimatach wiersze to były takie stacyjki na mojej drodze. Wiersz, który napisałam jako ostatni, tuż przed oddaniem do druku, nazywa się właśnie „Stacyjki”. Ten wiersz wyjaśnia wszystko, także dlaczego zbiór wierszy nazywa się „Stacyjki”. Zawiera 112 utworów.
Rozumiem, że czytelnik znajdzie tam teksty śpiewane przez Piotra Selima na koncertach?
– Tak. Teksty do piosenek, które najbardziej lubię, jak „Chcę ocalić”, „Jest, choć była” (Piotr tej piosenki nie chce śpiewać), „Szczęściokratka”. Oraz największe przeboje Piotra, jak „Specjalista od wzruszeń”, „W rytmie bolera”, ostatnio „Kropla”.
Robicie drugą płytę z autorskimi piosenkami?
– Tak, będzie nazywać się: Piotr Selim „Uważnie”.
Co takiego jest w Piotrze Selimie, że kobiety rozchwytują bilety na jego koncerty?
– Ja myślę, że Piotrek jest bardzo ujmującym człowiekiem. Jest z natury bardzo dobry. I czuły. Myślę, że tej czułości bardzo we współczesnym świecie brakuje. Ujmuje kobiety szlachetnością, gestem. Piotrek zawsze ma gest, ma czas dla kobiet, zwyczajnie jest lubiany. Jest sympatyczny, szlachetnym, fajnym chłopakiem.
Co to jest czułość?
– Czułość to uważność. Żeby widzieć człowieka takiego, jakim jest. Nie wpatrywać się w swoje myśli, tylko patrzeć w jego oczy, widzieć jego serce i jego wnętrze.
Michał Urbaniak powiedział mi kiedyś, że życie jest jak jazd tramwajem po zakręcie, masz się czego trzymać, nie wylecisz z zakrętu. Czego się pani w życiu trzyma?
– Trzymam się swojej hierarchii wartości. Dla mnie najważniejsza jest miłość i prawda. Nie kłamię w swoich wierszach, nie kłamię też w życiu. I bardzo o to dbam.
A co w życiu jest najważniejsze?
– Na pewno miłość, na pewno rodzina, na pewno wiara.
Co to jest miłość?
– Jakby tu powiedzieć... Jakby tu powiedzieć najprościej: Miłość jest wtedy, kiedy się oddaje wszystko, kiedy jest się tak, że nawet jak jest się daleko, to jest się blisko. Kiedy dla siebie się nie chce niczego chcieć.
Dlaczego miłość w dzisiejszym świecie jest tak nietrwała, związki się kruszą i rozpadają?
– Dlatego, że ludzie są zapatrzeni w siebie. Miłość to jest patrzeć w drugiego człowieka. Jeśli miłość jest prawdziwa, to wróci. Zamiast dostrzegać miłość, ludzie wpatrują się w dobra materialne, które tak naprawdę nie są ważne. Potrzebne są pieniądze, żeby kupić sobie leki w aptece, zapłacić lekarzowi, jakoś przeżyć.
Premiera tomiku odbyła się w czwartek, 5 sierpnia, w Męćmierzu, poprowadził je Bogusław Wróblewski, redaktor naczelny „Akcentu”. Kiedy premiera lubelska?
– Tak, będzie. Będą koncerty. Piotr będzie śpiewał, jak będę czytać.
Czyli razem?
– Tak. Piotr Selim był orędownikiem wydania tego tomiku. Ja bym w życiu nie wydała żadnego tomiku. To on zabiegał o to, żeby wydać „Stacyjki”, zabiegał o umowę, wydawnictwo, i tak dalej.
Piotr Selim jest mecenasem wydawnictwa?
– Tak, można tak powiedzieć. Jest mecenasem. Cieszy się ze „Stacyjek”, a ja się cieszę z jego piosenek i nowej płyty. To moja największa radość.
Hanna Lewandowska
Autorka małych form literackich, wierszy i tekstów piosenek, a także scenariuszy wielu wydarzeń artystycznych i libretta w kantacie Z ziemi wiernej oraz oratorium (Po)mosty. Od lat współpracuje z Piotrem Selimem – pianistą, kompozytorem, wokalistą i producentem muzycznym. Piosenki tej autorsko-kompozytorskiej spółki wielokrotnie były nagradzane w różnego rodzaju konkursach o zasięgu ogólnopolskim. Teksty Hanny Lewandowskiej z muzyką i w wykonaniu Piotra Selima oraz Jolanty Sip znalazły się na wszystkich autorskich płytach Lubelskiej Federacji Bardów. Jej utwory publikowały: kwartalnik literacki „Akcent” oraz wydawnictwa: Dalmafon, Gaudium, Polihymnia. Tom poetycki „Stacyjki” to pierwsza tego typu publikacja
W tym jednym tomie jest materiał na kilka książek. Jakby autorka, która nie publikowała dotychczas tomików poetyckich, postanowiła wydać od razu „utwory zebrane”. Kim jest liryczny bohater wierszy Hanny Lewandowskiej? Bywa kobietą, jak autorka tych utworów, ale bywa też mężczyzną, jak ich wykonawca, bo Hanna pisze zwykle dla Piotra Selima. Gdybyśmy chcieli zrekonstruować zawarty tu portret mężczyzny, znaleźlibyśmy – trochę utopijny – wizerunek człowieka czułego, sentymentalnego, zupełnie pozbawionego atrybutów siły i dominacji, ale nie pozbawionego poczucia humoru. W wielu utworach autorka mówi w pierwszej osobie liczby mnogiej. Takie liryczne „my” odnosić się może do dwóch osób związanych emocjami, ale czasem chodzi o całą zbiorowość: my – ludzie wrażliwi, zagubieni w nieprzychylnym świecie. Z drugiej strony silna jest u Hanny Lewandowskiej potrzeba transcendencji i jeśli posłuchamy uważnie, znajdziemy tu wyraźne ślady poszukiwania metafizycznej sankcji dla naszych ziemskich poczynań.
dr Bogusław Wróblewski. red. naczelny „Akcentu”
Stacyjki
Są takie stacyjki cichutkie
W brzóz cieniu na krzyżu dróg
Gdzie radość w przyjaźni ze smutkiem
Gdzie z czartem na chmurce bóg
Na tych przystankach dla spełnienia
Bywam co jakiś czas
Tam zgiełk się w spokój zamienia
Traw szepty w poduszki z gwiazd
Tam widzi się najczulej najdalej
Aż za horyzontu kres
I powracać nie chce się wcale
I serce szlachetny ma gest
A czasem ładnie w brzóz cieniach
Z rozkładem jazdy się droczę
Gdy nie pamięta imienia
Tamtej dziewczyny z warkoczem
Gdy wiatr w powrotne dmie strony
Dogasa pociąg rośnie dal
W duszy się krząta zawstydzony
Małych stacyjek wielki żal