Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

13 grudnia 2013 r.
11:22
Edytuj ten wpis

Stan wojenny w Polsce: Ludzie bali się, że będzie wojna

0 13 A A
Autorzy reportażu, uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego im. Unii Lubelskiej w Lublinie. Siedzą od
Autorzy reportażu, uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego im. Unii Lubelskiej w Lublinie. Siedzą od

Urodzili się 16 lat po wprowadzeniu stanu wojennego. Teraz o to, co wydarzyło się 13 grudnia 1981 roku, uczniowie z III LO im. Unii Lubelskiej zapytali swoich najbliższych

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Arkadiusz

Kiedy wprowadzono stan wojenny miałem 17 lat i chodziłem do technikum. Pamiętam, że zwolniono kilku naszych nauczycieli, którzy byli w "Solidarności”. Próbowaliśmy się temu przeciwstawić, zorganizować jakiś pseudo-strajk, ale wychowawca przekonał nas, że to spowoduje tylko większe represje i nie odniesie żadnego skutku.

Przyjaźniłem się wtedy z Leszkiem, który mieszkał w Świdniku. Opowiadał, że w czasie "Dziennika Telewizyjnego” ludzie wystawiali telewizory na parapety, wychodzili na ulicę i spacerowali. To był ich protest. U nas w szkole formą protestu było noszenie "opornika” na ubraniu. Zdarzały się w związku z tym represje, ale niewielkie. Gorzej, że trafiliśmy na nauczyciela, który wymyślił, że jako jedyna klasa w szkole będziemy chodzić w mundurkach wzorowanych na wojskowych. W geście sprzeciwu część klasy kupiła sobie fioletowe bluzy. Byliśmy przez to gnębieni jako jakaś nielegalna grupa.

Przez długi czas nie można było brać udziału w żadnych zgromadzeniach. Nie było koncertów, dyskotek. Same zakazy. I oczywiście godzina milicyjna. Pamiętam, że byłem kiedyś na łyżwach, na lodowisku. Zrobiło się późno, więc strasznie się spieszyłem, bo pod naszym domem stał żołnierz na warcie. Bałem się, że jak nie zdążę, to mnie nie wpuści i zadzwoni na milicję, żeby mnie zabrali na przesłuchanie.

Not. Katarzyna Kwiatkowska

  • Anna

Ten dzień, na nieszczęście, pamiętam całkiem dobrze. To była niedziela. Coś wisiało w powietrzu. Podniosłam słuchawkę i znikąd pojawił się męski głos: "Rozmowa kontrolowana”. Za oknem zobaczyłam grupy uzbrojonych milicjantów, wszędzie panowała cisza. Razem z córkami wybrałyśmy się do kościoła. W autobusie była grobowa atmosfera, niektórzy mieli łzy w oczach. Nikt nic nie mówił. To nawet nie był strach, ale rodzaj paniki. Dla niektórych to był początek wojny.
Po wyjściu z kościoła jedno wydarzenie zapadło mi w pamięci szczególnie. Przechodziłyśmy obok czołgu... W środku miasta! Jedna z córek zapytała nagle: "Mamo, możemy obejrzeć ten samochód?” To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Zrozumiałam, jak bardzo moje dzieci są bezbronne. Musiałam im jeszcze tyle wytłumaczyć... Teraz musiałam na nie uważać bardziej niż zwykle. Do końca dnia nie wychodziliśmy z domu. Jednak każdy z nas miał świadomość, że nawet tu nie jesteśmy bezpieczni.

Not. Stanisław Niewiadomski

  • Marek


Ja mogę opowiedzieć o tym "z drugiej strony”, bo miałem wtedy 22 lata i byłem akurat w wojsku, w Małaszewicach. W niedzielę 13 grudnia sierżant sztabowy zrobił zbiórkę. Łzy zaczęły mu płynąć, gdy powiedział: "No, chłopaki, skończyła się zabawa w wojsko”. I dla nas, i dla tych na niższym szczeblu dowództwa, stan wojenny to była wielka niewiadoma. Tym bardziej, że rozsiewano propagandę, że "Ruskie” stoją na Bugu.

Koledzy z I. Batalionu Piechoty oglądali wiadomości w świetlicy. I nagle telewizor wyleciał przez zamknięte okno!... Okazało się, że gdy Wojciech Jaruzelski ogłaszał stan wojenny, to któryś z chłopaków ten telewizor wyrzucił. Ale nic mu nie zrobili, bo byłaby za duża afera. Polityczna sprawa.

Na naszym terenie największe strajki były w FSC w Lublinie, w puławskich Azotach, w Kraśniku. Chłopaki z mojej jednostki wjeżdżali do FSC czołgiem, żeby stłumić strajk. W Azotach także wkraczało wojsko. Strzelanin, wielkich awantur nie było. Ale tam pracował czyjś brat, czyjś ojciec... W pierwszej linii szła milicja, ZOMO, a w trzeciej linii już wojsko. Pół roku dłużej byłem w wojsku przez stan wojenny. Wtedy nikt naprawdę nie wiedział, co będzie. Był tylko niepokój.

Not. Wiktoria Koput

  • Sławomir

Obudziłem się przed dziewiątą rano. Chciałem włączyć telewizor, ale okazało się, że nie działa. Po chwili na ekranie ukazał się Jaruzelski, który mówił, że został wprowadzony stan wojenny. Miałem wtedy 14 lat i zupełnie nie rozumiałem, co to znaczy. W domu nikogo nie było, a ja odruchowo podniosłem słuchawkę, żeby zadzwonić do któregoś z moich kolegów i spytać, czym jest stan wojenny. Okazało się, że telefony nie działają.

Za jakiś czas zapukał do mnie kolega z wielkim plecakiem. Przyniósł w nim mnóstwo nielegalnych gazetek, prasy i książek, które wziął z domu. Jego ojciec był przewodniczącym "Solidarności” w fabryce eternitu w Lublinie i bali się, że przyjdzie do nich milicja. Dostali już sygnał, że zaczynają się aresztowania i rewizje. Kolega wszystko przyniósł do mnie, ułożyliśmy to w szafie, za ubraniami. Mam wrażenie, że potem wsiedliśmy w autobus, chociaż nie pamiętam do końca, czy wtedy kursowały i pojechaliśmy do centrum miasta. Robiło to duże wrażenie, bo na ulicach były czołgi, patrole żołnierzy. To wszystko, co pamiętam.

Not. Maciej Żurek

  • Bernadeta

Miałam 21 lat. Była niedziela, więc wstałam nieco wcześniej. Atmosfera w domu była napięta. Rodzice powiedzieli mi, że w nocy gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny. To był szok. Wszyscy się bali. Zwłaszcza tatuś, który był wcześniej zesłany na Sybir, lękał się, że to może się powtórzyć. Towarzyszyło nam uczucie niepewności… Co będzie dalej? Jak to wszystko się potoczy?

Poszłam do kościoła. Ksiądz modlił się za ojczyznę, by ten stan wojenny nie spowodował użycia sił zbrojnych, by nikt nie ucierpiał. Już wtedy nie było lekko, wszyscy ciężko pracowali, a w sklepach brakowało produktów. W oczach ludzi widać było wyraźny niepokój, każdy chciał ochronić swoją rodzinę, a nikt nie było pewny, co może się stać. W telewizji nie mówili nic konkretnego, radio nie nadawało. Dawało nam to poczucie nadchodzących zmian. Rodzice opowiadali mi, że będzie godzina milicyjna, wprowadzą różne zakazy. Do końca nie byłam tego świadoma, nie docierało to do mnie.

Wieczorem poszłam na spotkanie klubu młodzieżowego. Rozmawialiśmy o tej całej sytuacji. Kolega opowiadał, że aresztowano jego wujka, mieszkającego w Poniatowej. Inni znajomi mówili o podobnych incydentach w swojej rodzinie. Mimo lęku, wszyscy mieliśmy jednak nadzieję, że będzie dobrze.

Not. Radosław Miśkiewicz

  • Wacława


W chwili ogłoszenia stanu wojennego miałam 43 lata i pracowałam w gospodarstwie. Jak ogłosili ten stan wojenny, to zaczęłam płakać. Mój syn Marek był w wojsku, Zbyszek miał 18 lat, Leszek 13... Moja mama zaczęła nas pocieszać: "No, czego wy płaczecie, to jeszcze nie wojna!” A tata mówi: "A co ty myślisz, to przecież wojsko. A wiadomo, może wkroczą do nas?”.

Tata to okropnie przeżył, on już wcześniej był chory. A od 13 grudnia zaczęło mu się pogarszać i po świętach zmarł. Mówiliśmy, że może gdyby nie to wszystko, to by jeszcze pożył.

Ja ten stan wojenny przyjęłam jako znak STOP, punkt zerowy; że teraz będzie coś innego, coś się stanie. Ale co? Tego nikt nie wiedział. Ludzie bali się, że będzie wojna.

Not. Wiktoria Koput

  • Andrzej

Mieszkałem wtedy z rodzicami i rodzeństwem na os. Piastowskim w Lublinie. Gdy wstaliśmy rano, nie było "Teleranka”, nie działały telefony. Nie wiedziałem, co oznacza stan wojenny, ale wydawało mi się, że to wojna, bo to słowo powracało cały czas. Miałem wtedy 13 lat i nie wiedziałem, o co tak naprawdę chodzi. Rodzice dodatkowo starali się to załagodzić, nie okazywać niepokoju. Ale przez okno zobaczyłem żołnierzy i milicjantów spacerujących i stojących na warcie przy budynku Telekomunikacji. Na godzinę 11.30 jechaliśmy do kościoła. Pamiętam, że zapłaciliśmy mandat, bo ojciec nie zdążył skasować biletów za wszystkie dzieci. Może to był przypadek, a może były wzmożone kontrole… Nie wiem.

Wieczorem zobaczyłem w telewizji faceta w w mundurze wojskowym, zamiast w garniturze. Co ciekawe, to był ten sam facet co zawsze, ale w przebraniu. Uznałem, że skoro jest stan wojenny, to być może i on musi występować w mundurze. W wieku 13 lat człowiek nie interesuje się polityką… Nie wiedziałem, że życie będzie wyglądało inaczej niż do tej pory. Czy będą strzelać do siebie ludzie, czy zabiorą ojca do wojska…

Not. Natalia Toporowska

  • Franciszka

13 grudnia jechałam na spotkanie koła gospodyń wiejskich. W połowie trasy autobus zatrzymali żołnierze i zaczęli nas legitymować. Zaczęły się aresztowania. Nie wiedziałam, czy wrócę do domu.

W telewizji generał Jaruzelski obiecywał, że nie będą się patyczkować z nikim. Bałam się, że wybuchnie kolejna wojna. Jedną przeżyłam i pamiętam, jakie to było cierpienie i niepewność.

Do końca nie wiedzieliśmy, czy wojna ponownie wybuchnie. Codziennie nasłuchiwaliśmy informacji, które choć trochę pomogłyby zrozumieć nam sytuację. Niewiedza i oczekiwanie są straszne.

Mam dziś dziewięćdziesiąt lat i myślę: Nie daj Boże, żeby te czasy wróciły.

Not. Aleksandra Królik

  • Sławomir

Jak co niedzielę obudziłem się i włączyłem telewizor, bo chciałem obejrzeć Teleranek. Ale programu nie było. Zawołałem rodziców, jednak oni także nic nie potrafili zrobić. Tata stwierdził, że telefony są głuche, a w radiu podano informację, że Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Mój tata był przewodniczącym NSZZ "Solidarność” w Zakładach Odzieżowych Gracja, dlatego rano pobiegł do zakładu, a ja z mamą zostałem w domu.

Przychodzili do nas różni goście, pytali o tatę. Nigdy w domu nie odwiedziło nas tyle osób jednego dnia. Kiedy tata wrócił, powiedział, że zakład jest zamknięty, wszystko zaplombowane, otoczone przez wojsko. Poszliśmy do kościoła na Lipową i zobaczyliśmy helikoptery nad miastem. Wszyscy byli przestraszeni, nie było wiadomo, co się dzieje. Tylko tyle, że jest wprowadzona godzina milicyjna.

Miałem wtedy 10 lat i gdy następnego dnia nie poszliśmy do szkoły ucieszyłem się. Dzieci były podekscytowane, bo działo się coś nowego. Ale był też strach… Tatę przesłuchiwano, był w areszcie domowym, o czym wtedy nie wiedziałem. Mieszkaliśmy koło biblioteki KUL-u. Wkrótce na budynku pojawiły się napisy ,,Zima wasza, wiosna nasza”, "Solidarność”. O ich rozwieszenie podejrzewano także mojego tatę.

Not. Dominika Knap

  • Tomasz


Było mi dziwnie i trochę strasznie. Nie było normalnego programu telewizyjnego, a wieczorem nadano film wojenny "Jarzębina czerwona”. Na ulicach stacjonowali żołnierze i milicja, legitymowano wiele osób. Na rogatkach miasta stały szlabany, bez zezwolenia nie można było wyjechać.

Miałem kolegę, który został zawieszony w prawach ucznia za działalność w KPN, a mnie i moich kolegów przesłuchiwał prokurator w jego sprawie. Od godziny 22 do 6 rano nie można było bez przepustki chodzić po ulicach, obowiązywał też zakaz zgromadzeń. Dlatego w styczniu 1982 r. klasa maturalna bawiła się na studniówce od 9 rano do 21 wieczorem.

Not. Magdalena Pieczniak

  • Bożena

Miałam wtedy 20 lat i byłam na 2 roku studiów. Zajęcia na uczelni zostały okresowo zawieszone. Kiedy po weekendzie wróciłam do akademika w Lublinie, okazało się, że mieszkała tam milicja. Szafy z ubraniami zostały zaplombowane.

Po pewnym czasie przywrócono zajęcia. Wszystkie wykłady były obowiązkowe, skrupulatnie sprawdzano listę. Dostaliśmy nowego opiekuna roku, którego nie znaliśmy. Podczas jego "pouczeń”, co do naszego zachowania, zaczęliśmy stopniowo opuszczać aulę. Na znak protestu studenci o umówionej porze gasili światło w akademikach i zapalali świece. Grupy zomowców kilkakrotnie robiły przemarsze między tymi budynkami, odgrażali się, pokazywali broń, wydawali się być odurzeni. Najbardziej pamiętam chłopaka, który był po chorobie Heinego-Medina. Nie mógł chodzić, miał częściowy paraliż, a zomowcy myśląc, że z nich żartuje, pobili go.

Not. Justyna Niezgoda

  • Teresa


13 grudnia byłam na wczasach w Zakopanem. Rano usłyszeliśmy komunikat w radiu: Stan wojenny. Co robić? Wyjeżdżać z kraju? Zostawać? Całą grupą poszliśmy na mszę. Górale klęczeli pogrążeni w modlitwie. Przed rozpoczęciem nabożeństwa wyszedł ksiądz i zaczął śpiewać "Boże coś Polskę..”. Po chwili śpiewali wszyscy. To było wstrząsające.... Nawet teraz przechodzą mnie dreszcze, gdy powraca ten obraz.

Po powrocie do ośrodka wczasowego ludzie byli przygnębieni, modlili się, płakali... Nikt nie wychodził z pokoju, aż do obiadu. Na stołówce spotkałam dwóch znajomych. Dostali wezwanie do jednostki i nazajutrz z rana musieli opuścić ośrodek. Później wyjechaliśmy i my. Legitymowano nas na granicy każdego miasta. Wróciłam do rodziców, ale nie zastałam ojca – pojechał do siostry do Lublina. Tam zobaczył czołgi jadące w kierunku Świdnika. Zaczął płakać. To było zbyt wiele dla mężczyzny, który przeżył wojnę...

Zaczęły się strajki w zakładach pracy, docierały do nas pogłoski o wydarzeniach w Gdańsku, wprowadzono godzinę milicyjną. ZOMO było wszędzie. Pracowałam wtedy w Chełmie, a po pracy od razu wracałam do rodziców pod Włodawę. Bałam się zostawać sama w mieszkaniu. Bałam się normalnie żyć.

Not. Magdalena Sawka

Pozostałe informacje

Lublin ma nową radę seniorów. Znamy jej skład
galeria

Lublin ma nową radę seniorów. Znamy jej skład

Ustępujący członkowie otrzymali podziękowania, a nowi odebrali nominacje. Z radnymi seniorami spotkała się Anna Augustyniak, zastępczyni prezydenta Lublina ds. społecznych.

Ekologiczna, ale droga. Studenci postawili ścianę z nietypowego betonu
galeria

Ekologiczna, ale droga. Studenci postawili ścianę z nietypowego betonu

Buduje się tak we Francji, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, w Polsce zdecydowanie rzadziej. Ale studenci Koła Naukowego Architektury i Budownictwa Ekologicznego ,,Archinature” Politechniki Lubelskiej wznieśli oryginalną ścianę z betonu konopnego.

Na szczęście w budynku, w który uderzyło auto, nikt nie mieszka

Pijany nie zapanował nad samochodem. Wjechał jeepem w dom

Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Więc nic dziwnego, ze nie zapanował nad samochodem, wypadł z drogi, pokonał ogrodzenie i zatrzymał jeepa na ścianie drewnianego domu.

Policjanci zabezpieczali teren, a wojskowi saperzy zajęli się neutralizacją niewybuchów

Leśniczy wziął turystów do lasu. Musieli ściągać policję i saperów

Nie takiego odkrycia spodziewali się turyści, gdy z leśniczym szli na spacer. W lesie w okolicach Lubyczy Królewskiej (pow. tomaszowski) natrafili na niewybuchy z czasów II wojny światowej.

St. kpt. mgr inż. Kamil Bereza (na zdjęciu z prawej) jest od dzisiaj już oficjalnie komendantem straży pożarnej w Krasnymstawie

Strażacy mają komendanta na stałe. Dziś objął stanowisko

Od lutego był pełniącym obowiązki, a dzisiaj st. kpt. mgr inż. Kamil Bereza już oficjalnie objął stanowisko komendanta powiatowego straży pożarnej w Krasnymstawie.

Franciszkanie FC pokonali Kopaczy FC 8:4

Ruszyły rewanże w Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Lidze Orlikowej w Świdniku

Zespoły z grupy „open” rozegrały pierwszą kolejkę rundy rewanżowej Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Ligi Orlikowej w Świdniku

Pościg zakończył się zatrzymaniem 21-latka

Uciekał przed policją z narkotykami. Zatrzymali go w pościgu

Sceny jak z sensacyjnego filmy rozegrały się minionej nocy w Lublinie. Policja ścigała 21-latka, który nie chciał się zatrzymać do kontroli.

W wypadku brały udział dwa samochody dostawcze i jeden osobowy

Matka i córka w szpitalu. Groźny wypadek wydarzył się nad ranem

38-letnia kobieta i jej 17-letnia córka ucierpiały w wypadku, który dzisiaj rano wydarzył się w miejscowości Płonka (gm. Rudnik).

Do wypadku doszło w poniedziałek po południu

Wypadek w Szczekarowie. 13-latek potrącona na pasach

13-laetni chłopiec trafił do szpitala po tym, jak w poniedziałek po południu został potrącony przez samochód w Szczekarowie pod Lubartowem.

Parking przy ul. Partyzantów, popularnie zwany w Zamościu „przy PZU”, podobnie jak ten w sąsiedztwie Parku Miejskiego są płatne przez 6 miesięcy w roku

Darmowe parkingi odkorkują Starówkę?

Będzie więcej darmowych miejsc parkingowych w sąsiedztwie Starego Miasta w Zamościu? Z taką propozycją wyszedł przewodniczący osiedla. Prezydent nie powiedział „nie”. Zniesienie opłat, oznaczałoby jednak stratę niemałych pieniędzy.

Do pożaru doszło nocą z poniedziałku na wtorek

Pożar od paneli słonecznych. Spaliło się poddasze

Przez 2 godziny 23 strażaków gasiło minionej nocy pożar na jednym z osiedli w Zamościu. Zapaliły się panele słoneczne, ogień strawił sporą część poddasza.

Czy montaż kominka jest trudny i wymaga pozwolenia?

Czy montaż kominka jest trudny i wymaga pozwolenia?

Montaż kominka wpływa na wygląd wnętrza, a także na jego funkcjonalność i bezpieczeństwo. Przed przystąpieniem do jego instalacji pojawia się wiele pytań, w tym dwa zasadnicze: czy montaż kominka jest trudny i czy jego przeprowadzenie wymaga pozwolenia? Zagadnienie budzi wątpliwości, zwłaszcza wśród osób, które dopiero rozważają to rozwiązanie.

Julian Kot dzielnie walczył na czwartym etapie Orlen Wyścigu Narodów

Bardzo dobra jazda Juliana Kota w Orlen Wyścigu Narodów

Tegoroczny Orlen Wyścig Narodów był wyjątkowym dla kibiców w województwie lubelskim. Nasz region był bowiem bardzo mocno reprezentowany w tych najważniejszych zmaganiach orlików w naszym kraju. Impreza organizowana przez LangTeam w tym roku zresztą wykroczyła poza Polskę.

Waldemar Robak

Najpierw kontrola. Później resort kultury odwołał dyrektora szkoły muzycznej

Waldemar Robak nie jest już dyrektorem szkoły muzycznej w Białej Podlaskiej. Ze stanowiska odwołało go ministerstwo kultury.

Niedźwiadek przebrany za ducha Bielucha znajduje się przy Chełmskich Podziemiach Kredowych na ul. Lubelska 55A

Co krok, to niedźwiadek. W mieście pojawi się ich jeszcze jedenaście

Wydłuża się szlak chełmskich niedźwiadków. Do 11 już istniejących, które można znaleźć w dziewięciu lokalizacjach niebawem dołączy kolejnych 11.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium