– Kluczowe dla relacji o zwiastowaniu jest to, że Maria przeżyw lęk i zostaje od lęku wyzwolona. Maria musiała być, po ludzku biorąc, bardzo odważną kobietą, wtedy jeszcze młodą dziewczyną – rozmowa z księdzem Alfredem Wierzbickim.
• Siedzimy w wehikule czasu i przenosimy się do Betlejem, gdzie rozegra się cud narodzin. Ale przecież Maria i Józef mieszkali w Nazarecie. Na zdrowy rozum: Jezus nie powinien narodzić się tam?
– Tak, ale tam był jeszcze wyższy rozum. Ludzie wszystkich czasów mają jakąś władzę nad sobą. Na dodatek Maria i Józef mieli nie tylko żydowskie władze, które nic nie znaczyły, ale władzę Cesarza. Cesarz chciał policzyć swoich poddanych i - jak czytamy w Ewangelii - zarządził spis ludności. Należało się udać tam, skąd rodzina Józefa pochodziła, z rodu Dawida, czyli do Betlejem. Zarządzenie Cesarza stało się zrządzeniem boskim. To jest paradoks.
• Czemu?
– Cesarz nie wiedział co robi. Zrządzenie boskie polegało na tym, że Józef wraca do swoich korzeni. Wraca jeszcze głębiej, wraca do starych proroctw. Maria i Józef pewnie o tym nie wiedzieli, byli zaaferowani całą sytuacją.
• Rodowód Jezusa jest co najmniej intrygujący. W Ewangelii św. Mateusza czytamy, że wśród przodków ziemskiej linii jest Rachab, nierządnica z Jerycha.
– Wszystkie kobiety, które tam są wymienione, są kobietami o trudnych życiorysach. Warto o tym pamiętać, bo my często pudrujemy Ewangelię. Proszę popatrzeć, jak bardzo nas Ewangelia uczy genderyzmu. Inna jest historia mężczyzn, jest chwalebna, a w historię kobiet jest wpisane jakieś upokorzenie. Nikt nie staje się z własnej woli nierządnicą. Jakieś trudne sytuacje ją w to wepchnęły. Rachab okazała się dzielną kobietą. Ewangelia jest realistyczna, niczego nie tuszuje. Jezus przychodzi do prawdziwych ludzi, a nie do ludzi, którzy chcieliby lepiej o sobie myśleć.
• Mamy podróż, siermiężną stajenkę, narodziny. I Józefa, męża Marii, która rodzi nie jego dziecko. To nie było łatwe dla prostego stolarza, zakochanego w pięknej Marii.
– Nie wiem, czy określenie prosty stolarz, a tak przedstawiany jest Józef, do tej sytuacji pasuje. Pamiętajmy, że Józef był Żydem. Każdy Żyd był najbardziej wykształconym człowiekiem w ówczesnym świecie. Każdy Żyd uczył się czytać, uczył się Tory, uczył się Pisma. Każdy Żyd był bardziej wykształcony niż przeciętny Rzymianin, a nawet Grek. Tym bardziej Józef musiał przeżywać ten dramat, bo koniec końców nie wiedział, o co tu chodzi. Ewangelia powiada, że do Józefa przyszedł Anioł, ale we śnie. We śnie, to znaczy, że nie bezpośrednio. W sny można wierzyć i można nie wierzyć. Tym bardziej widać wrażliwość Józefa - nie bójmy się tego słowa - na tajemnicę. Do końca naprawdę nie wiedział, w czym uczestniczy.
• Czy Maria mogła bać się reakcji męża?
– Oczywiście. Bała się reakcji męża i reakcji środowiska. Z Ewangelii wiemy, że Maria wystraszyła się słów anioła i odpowiedziała: Nie znam męża. To emfatyczne określenie. Mówiła Aniołowi, że to jest niemożliwe. W następnej frazie Ewangelii czytamy, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. To są słowa Anioła. W tej całej sytuacji musimy dopuścić element mistyczny, bo nikt z nas Anioła nie widział. Ale Józefowi Anioł ukazuje się tylko we śnie, a do Marii przychodzi realnie. Kluczowe dla relacji o zwiastowaniu jest to, że Maria przeżyw lęk i zostaje od lęku wyzwolona. Maria musiała być, po ludzku biorąc, bardzo odważną kobietą, wtedy jeszcze młodą dziewczyną.
• Cud narodzin dokonał się w szopie, symbolu ubóstwa. Gdyby Maria urodziła dziś, to może zdarzyłoby się to na stacji benzynowej, gdzieś w pobliżu zatłoczonych marketów. Pasterze byliby na zakupach. Czy ktokolwiek zauważyłby cud Narodzin?
– To jest świetne pytanie. Zacznijmy o tego, że szopy żadnej nie było. Szopkę nam zafundował św. Franciszek, bo ją ustawił po raz pierwszy. Porusza nas obraz słomianej strzechy z gwiazdą. Jezus urodził się w grocie. Groty były pierwszymi mieszkaniami ludzkimi. Prawdopodobnie Jezus urodził się w grocie, w której mieszkali pasterze. W tej samej grocie trzymali zwierzęta. Jezus urodził się w części stajennej, wśród zwierząt. A dziś? Ostatnio widziałem w telewizji, że dziecko urodziło się w taksówce. To pokazuje na przygodność ludzkiego istnienia. Jezus nie narodził się w żadnym pałacu, w bogatym domu, ale gdzieś na peryferiach ludzkiej egzystencji, jak mówi papież Franciszek. Gdyby dziś Jezus urodził się na stacji benzynowej, to nie byłoby jeszcze najgorzej.
• W sieci pojawiły się ostatnio współczesne wizualizacje narodzin Jezusa. W brazylijskiej szopce zmęczona Maria śpi, a Józef tuli Jezuska. W drugiej szopce Józef robi komórką selfie całej trójce, Maria ma słuchawki na uszach, rzecz dzieje się w galerii handlowej.
– Wspomniane szopki są świadectwem potrzeby, żeby przybliżyć cud narodzin Jezusa do naszych czasów, do naszej sytuacji. To, co się wydarzyło w Betlejem, ciągle się wydarza. Jezus przychodzi tam, gdzie na niego czekają. To jest bardzo ważny aspekt narodzin.
• Dlaczego?
– Jezus nie przyszedł do tych najpobożniejszych, do strażników tradycji, kapłanów i uczonych. Przyszedł do pasterzy. Przyszedł, bo oni byli najlepiej przygotowani; czekali na Mesjasza.
• A dziś mały Jezus ma do kogo przychodzić?
– Ma. Na pewno przyjedzie tam, gdzie są ludzie czekający na Chrystusa, na zbawienie, na łaskę. Mają świadomość swojejułomności, swoich niepowodzeń życiowych.
• Za chwilę złożymy sobie życzenia. Czego chciałby ksiądz życzyć swoim bliskim i tym, którzy teraz będą czytać te słowa?
– Żebyśmy jeszcze bardziej życzliwie na siebie patrzyli, żeby w naszym kraju było więcej uśmiechu, bo święta Bożego Narodzenia są świętami radości, ciepła. Nie mam zbyt wygórowanych życzeń. Coraz bardziej moim ulubionym kolorem staje się szarość, która nie ma ani za dużo uroku, ani za dużo światła. W tej szarości chciałbym widzieć życzliwe twarze i samemu mieć też takie oblicze.