"Niezwykły świat bagien i jezior Polesia Lubelskiego w fotografii Bożeny i Waldemara Komorowskich i Marka Lacha”
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
jest do obejrzenia w lubelskiej Galerii Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Lublinie (ul. Grodzka 34). W piątek (25 stycznia) o godz. 17 odbędzie się wernisaż wystawy ich prac. Prace zobaczyć również można na stronie Internetowej www.bwkomorowscy.com
- Nazwałem to zdjęcie \"Obcy\"
Leżę na tafli lodu. Idą jacyś ludzie. Mówią "czy pan zasłabł?”. Jak widzę lód, to już mi się zapala "żarówka” - tam coś może być. I rzeczywiście - wśród zamarzniętych bąbelków widzę obcego - jakiegoś ślimaka. Z lodem jest tak, jak z poszukiwaniem trufli - ekscytujące, wciąga jak hazard, ale zawsze coś się znajdzie
- Rosiczka jest malutka.
Leżę na murawie i fotografuję. Akurat prześwietla ją światło, robię zdjęcia pod słońce, które wydobywa z niej rubiny, kryształki, całą niezwykłą urodę. Rosiczka fotografowana "ze słońcem” jest banalna, niepozorna, maleńka. Mijają mnie turyści i dziwią się - to jest rosiczka? Dopiero na fotografii widać, jaka piękna
Dla pasjonata nie ma złej pory.
Woda była zimna, a wodery nieocieplone. W południe słońce odrealniło świat, odbarwiło przyrodę. Ta fotografia nie jest czarno-biała. Obraz rzeczywisty zlał się z odbitym. Tę iluzję stworzyło światło w tym jednym miejscu i w tej jednej chwili. Za moment już tego nie było
- Wstałam o 4 rano, licząc na dobre światło.
To było pół godziny przed wschodem słońca - najlepsza pora. Ilość komarów między okiem a obiektywem wydawała się nieskończenie gruba. Chmury zaróżowiły się. Wyszedł trochę landszaft. Ale przyroda czasem taka jest
To są zabawy bagienne.
Mieszanina wody i roślinności. Jest w tym jakaś mięsistość i piękne, niemal srebrne, światło z lewej strony. Klęczę nieruchomo w woderach, żeby mnie nie obżarły pijawki. Czekam na tę jedną chwilę, kiedy będzie dobre światło. Powstaje obraz, którego nie widzi się z wysokości stojącego człowieka
Bożena Komorowska
matematyk-informatyk
Zaczęła towarzyszyć mężowi 8 lat temu. Mówi, że wspierają się nawzajem. Że wspólnie szukają fragmentu świata, który ich zatrzyma.
- Do wszystkiego trzeba mieć temperament - mówi. - To trochę jak na polowaniu. Gonimy, szukamy, tropimy, przemieszczamy się, a później zastygamy w bezruchu.
Dla nas nie ma złej pogody, nie ma przespanych poranków. Jedziemy razem, później każde idzie w swoją stronę. Z tysięcy zdjęć zrobionych w roku wybieramy setkę. A z tej setki na przykład tylko 10 na wystawę.
Waldemar Komorowski
matematyk, pracuje w banku
- Kiedyś w Internecie trafiliśmy na grupy zainteresowań. Spotkaliśmy się z fotografikami na jakimś plenerze. Dla mnie był to powrót do mojej pasji jeszcze ze szkolnych lat. Na plenerze spotkaliśmy Marka Lacha i odkryliśmy, że się lubimy.
Fotografia to taka pasja, że nieraz pięćdziesiąt kilometrów jedziemy za jakąś ciekawą dziurą w chmurach. Fotografia to tworzenie przez odkrywanie. Kto by zauważył urodę ślimaka pod lodem, gdyby nie fotografia? Zrobiona w dużym formacie, na matowym papierze, jest jak niezwykła grafika.
Marek Lach
leśniczy w Nadleśnictwie Włodawa
Mieszka w Adampolu. Pojezierze zna jak własną kieszeń. Fotografią interesował się jeszcze w szkole podstawowej. Dziś wyrusza z aparatem w poszukiwaniu światła na bagiennych wodach. Wysoki, dobrze zbudowany, często leży wśród pełzających roślin, fotografuje mikrokosmos. Żona Urszula śmieje się, że jak leży, to jest bliżej natury. Potrafi wyszukać swoim obiektywem drobiny roślin i zwierząt i pokazać je subtelnie, malarsko.