W roku 1972 kilka osób postanowiło nakręcić film. Kosztował raptem 25 tysięcy dolarów, a kręcono go kilka dni w obskurnym motelu na Florydzie.
Film nosił tytuł "Głębokie gardło”. Jego fabuła była niezwykle prosta, bo to był tandetny film pornograficzny. Główna bohaterka nie odczuwała satysfakcji seksualnej. Z tym problemem wybrała się do lekarza, który stwierdził, że wszystkiemu winna jest jej budowa ciała. Otóż bohaterka miała łechtaczkę w... gardle. Reszta filmu pokazuje, jak kobieta korzysta z nowo nabytej wiedzy.
Tyle, że "Głębokie gardło” trafiło do normalnych kin. Tu obejrzały go miliony amerykanów, a film zarobił 600 milionów dolarów! To więcej niż dzisiejsze superprodukcje z największymi gwiazdami Hollywood.
Po 30 latach, które minęły od premiery, powstał niezwykły dokument , w którym laureat Oscara za "Piękny umysł”, Brian Grazer przedstawia kulisy powstania filmu. I stara się odpowiedź na pytanie, dlaczego zwykłe porno wstrząsnęło Ameryką.
Po premierze wybuchła afera. Nixon powołał dwie komisje, które miały zbadać, czy "Głębokie gardło” to pornografia i czy jej wyświetlanie jest zgodne z prawem.
To był dopiero początek kłopotów. Harry Reems, filmowy lekarz, został skazany wyrokiem sądu na karę więzienia za publiczne szerzenie zgorszenia. Ten proces wywołał falę protestów. Przeciw werdyktowi sądu protestowali m.in. Warren Beatty czy Jack Nicholson. A sam Reems (któremu ostatecznie udało się uniknąć odsiadki) na pewien czas stał się symbolem wolności artystycznej i demokracji. Jego kariera zakończyła się jednak szybko i drastycznie.
W dokumencie poznamy również dalsze losy bohaterów "Głębokiego gardła”. Reems, który zagrał potem jeszcze w kilku filmach dla dorosłych, stoczył się na dno. Zakończył życie w oparach alkoholu i w szponach narkotyków.
Tymczasem główna bohaterka, Linde Loveleace, w latach 80. działała w stowarzyszeniach feministycznych, radykalnie weryfikując wcześniejsze poglądy dotyczące praw kobiet. Jednak po latach wróciła do dawnej kariery, występując w rozbieranej sesji. Zginęła w wypadku samochodowym w 2002 roku.
Nic nie zwojował również Gerard Damiano, reżyser najsłynniejszego pornosa w dziejach świata. Podobnie jak reszta ekipy filmowej, także i on właściwie nie zobaczył nawet grosza z 600 milionów dolarów, jakie film zarobił. Całe zyski zgarnęła mafia.