Krzysztof Cugowski opowiada o sensacyjnych nagraniach swojej grupy i współpracy ze sławnym pisarzem Jonathanem Carrollem
Korzystając z przerwy w zagranicznych nagraniach lubelskiego zespołu, postanowiliśmy spo-tkać się w Lublinie z Krzysztofem Cugowskim i zgłębić temat współpracy z kultowym pisarzem. Pytanie, gdzie się możemy umówić, to w zasadzie czysta formalność. Wokalista i inni członkowie zespołu od lat zapraszają dziennikarzy do Radia Lublin. – Tu czujemy się najlepiej, jak w domu – mówi na powitanie. – Tu mamy próby, tu nagraliśmy wiele swoich ważnych albumów.
Było i jest
Swoje najnowsze dzieło, które ukaże się 1 czerwca, zespół postanowił nagrywać aż w Stanach Zjednoczonych.. – To jubileuszowy longplay, przygotowywany na nasze trzydziestolecie, więc chcieliśmy, aby był wyjątkowy pod każdym względem – mówi Cugowski.
Budka Suflera kilkakrotnie zaskoczyła słuchaczy wyjątkowymi albumami. Jako pierwsza w Polsce wypuściła płytę w metalowym pudełku; w srebrno-czarną puszkę opakowała koncerto-wy longplay „Akustycznie”. Potem wydała pionierski box „Antologia”. W gustownie zaprojek-towanym pudełku znalazło się dziesięć płyt, zawierających nie tylko dobrze znane przeboje i słynne utwory albumowe, ale także wiele unikatów, często znanym dotąd tylko członkom grupy.
Zjawiskowość nowego albumu jest jednak dużo poważniejsza. Cugowski: – To nie tylko kwe-stia zagranicznego studia. To także sprawa sławnych instrumentalistów i autorów tekstów, któ-rych zaprosiliśmy do współpracy. Wiele będzie różniło ten longplay od poprzednich.
Zagajewski i Carroll
Wielkie wrażenie na wszystkich zrobiła informacja, że słowa piosenek napisali dla Suflerów nie parający się dotąd taką działalnością poeta Adam Zagajewski i Jonathan Carroll.
– Zagajewski się jednak wycofał – prostuje Cugowski. – Najpierw się zgodził, wszystko zosta-ło uzgodnione na tak, dostał od nas muzykę, do której miał pisać słowa, ale po dwóch miesiącach przysłał nam maila, że się wycofuje, nie podając żadnych przyczyn. Ma prawo.
Na szczęście z Carrollem wszystko poszło według planu.
– Tak jak obiecał, tak zrobił. Miał napisać dwie piosenki i napisał. – opowiada wokalista. – To właśnie te dwie piosenki, które nagraliśmy już w Kalifornii. Jedna nosi tytuł „Dancing With Ghosts” (Tańcząc z duchami) i literacko jest utrzymana w typowej dla Carrolla poetyce przenika-nia się jawy i snu. Druga, zatytułowana „Breathing You” (Oddychając Tobą) to utwór miłosny.
Drugi z tych utworów już można usłyszeć w polskich stacjach radiowych. Robi niesamowite wrażenie ostrością i potęgą brzmienia. – Wróciliśmy do korzeni, do muzyki, z której wyrośliśmy – mówi z dumą w głosie Cugowski.
W obu „amerykańskich” piosenkach grają perkusistka Prince’a Sheila E, gitarzysta Toto Steve Lukather, znany z nagrań Milesa Davisa basista Marcus Miller oraz pianista Greg Philliganes. – Greg był także odpowiedzialny za produkcję muzyczną. To wielki specjalista, który pracował nad wieloma ważnymi albumami wielkich gwiazd – opowiada wokalista Budki. – Dla mnie przy jego wyborze ważne było, że ma na swoim koncie longplaye Erica Claptona.
Odkryli mój głos
Temat Phillinganesa wyraźnie pobudza Cugowskiego do opowiadania. – Na samym początku sesji powiedział: Nie gniewajcie się, ale będę was dusił. Koledzy musieli wielokrotnie grać te same partie, a ja śpiewać w nieskończoność te same wersy. Wszystko było nagrywane, a potem Greg odsłuchiwał i wybierał te najlepsze. W końcu układał piosenkę z tych fragmentów, które mu się najbardziej podobały.
W ten sposób odbywa się od dawna większość poważnych nagrań na świecie. Nie zawsze jest tak w Polsce, gdzie często oszczędza się na czasie i na taśmie. Cugowski zwraca uwagę na jesz-cze jeden aspekt pracy z Phillinganesem: – To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to sposób nagra-nia głosu. Ja po raz pierwszy usłyszałem swój głos tak, jak mi się wydawało, że on powinien brzmieć, a nie tak, jak był nagrywany w Polsce. U nas on brzmiał tak, jakbym śpiewał zza jakiejś kotary. Wszyscy mi mówili, że on taki widocznie jest. Okazuje się, że to nieprawda. Jest tak, jak myślałem, że powinno być.
Na polskich słuchaczach największe wrażenie zrobiła wiadomość o współpracy lublinian ze Stevem Lukatherem.
– Nie ma się, co dziwić, bo to świetny i sławny gitarzysta, członek bardzo popularnej grupy Toto – ocenia Cugowski. – Ja odebrałem go jako pewnego siebie profesjonalistę. Nie mieliśmy okazji, by się bliżej poznać. Przyjechał, aby zagrać w jednej piosence, po czym się oddalił. Oczy-wiście miał wcześniej nuty, więc nie było powodu, aby przeciągać nagrania.
Zespół spędził w studiu The Village na granicy Los Angeles i Santa Monica tydzień. W tym miesiącu leci tam ponownie, by zakończyć zgranie sześciu utworów. – Z przyjemnością tam wrócę. To niezwykle piękne, malownicze okolice. A hotel nad samym oceanem nazywa się – nomen omen – Hotel California – rozmarza się wokalista Budki Suflera.
Na koniec naszego spotkania pytam Krzysztofa Cugowskiego, czego dokładnie możemy spo-dziewać się 1 czerwca na półkach sklepowych. – Dwupłytowy album będzie zatytułowany „Było i jest”. Znajdzie się na nim trzydzieści utworów. Piętnaście premierowych wypełni dysk „Jest”, a 15 powtórkowych dysk „Było”. Przypomnimy na przykład „Szalonego konia” z debiutanckiego longa „Cień wielkiej góry”, „I tylko gwiazda – blask jej znikomy” z drugiego albumu. Z „Nocy” będą dwie piosenki, podobnie z „Giganci tańczą”. Największym przebojem, po jaki sięgnęliśmy, jest tytułowy utwór z albumu „Za ostatni grosz”, którego nigdy wcześniej nie śpiewałem.
Jacek Szymczyk
Mówi Jonathan Carroll:
Kiedy zaproponowali mi współpracę, poprosiłem o ich poprzednie albumy. Zachwyciła mnie różnorodność materiału. Praca nad piosenkami „Dancing with ghosts” i „Breathing You” była przyjemnością. Napisanie tych tekstów dla Budki Suflera było dla mnie świetnym odpoczynkiem od pracy nad drugą częścią „Białych jabłek”.
O pisarzu
Światowej sławy pisarz mieszkający w Wiedniu. Rocznik 1949. Jego najgłośniejszą powieścią jest „Kraina Chichów” z 1980 roku, w Polsce wydana w 1994 r.. Już w niej znalazły się typowe dla całej twórczości pisarza elementy: cienka granica między jawą i snem, zaskakująca magia codziennego życiu i dobrze nakreślone psychologicznie postacie.
The Village
Jedno z najsłynniejszych studiów nagraniowych świata położone na granicy Los Angeles i Santa Monica. Przed Budką Suflera swoje dzieła zrealizowały tam takie sławy jak Frank Sinatra, Aretha Franklin, The Doors, Neil Young, The Eagles, Steely Dan, Red Hot Chili Peppers, Ozzy Osbourne, Herbie Hancock, Elton John, Peter Gabriel, Jane’s Addiction i The Rolling Stones.