W weekendy trzeba było mieć dużo cierpliwości, żeby dostać frytki w smażalni ryb. Nieliczne kawiarnie na Rynku były także oblegane przez gości, z których wielu przyjeżdżało specjalnie z Lublina na piwo. W stolicy województwa był z tym często problem. W Kazimierzu natomiast na zimne piwo można było zawsze liczyć.