Maluch ma już 40 lat i 40 tysięcy przebiegu. W komplecie jest książeczka PKO z przedpłatami, kompletna dokumentacja serwisowa i kartki na benzynę. To jeden z samochodów z prywatnej kolekcji Jarosława Janowskiego. Kolekcjoner postanowił pokazać swoje zbiory. 26 i 27 maja otworzy pierwsze w regionie prywatne muzeum motoryzacji, mieszczące się w Lublinie przy ulicy Kasprowicza. Warto już zaznaczyć w kalendarzyku tę datę i zarezerwować czas, bo będzie się działo...
W północnej części Lublina, przy ulicy Kasprowicza, tuż przy drodze, stoi nowy, pokaźny pawilon. Za olbrzymimi szybami parkują weterani szos. Wzrok przykuwa replika Bugatti, MG czy chevrolet corvette C3 stingray z 1977 roku. W samym kąciku skromnie puszcza oko mikrus z Mielca i cała gama warszaw, od „garbuski” po 223. To tylko wąski wycinek kolekcji Jarosław Janowskiego, liczącej blisko 100 pozycji. To miejsce nazywa się Jaro Retro Auto Classic Garage.
Syrena na początek
Wszystko zaczęło się 15 lat temu.
– Motoryzacja zawsze była obecna w moim życiu. Najpierw samochodówka przy Długosza, Politechnika Lubelska, a potem odezwała się pasja kolekcjonerska. Zacząłem od zakupu syreny 105. Nie ukrywam, że mam wielki sentyment do polskiej motoryzacji. I tak poleciało – opowiada Jarosław Janowski. – Kolekcjonowanie samochodów to jest i było moje marzenie. Wprawdzie pochłania to mnóstwo czasu i sporo pieniędzy, ale warto. Dziś towarzyszy mi satysfakcja, bo wiem że ludzie przyjdą zobaczyć zabytkowe samochody.
Lublin 51 pali jak smok
Dziś prywatna kolekcja Jarosława Janowskiego liczy już blisko 100 pojazdów. – Mam różne samochody, polskie, amerykańskie, europejskie, osobowe, ciężarowe, trolejbus, youngtimery, 100-letnie fordy T. Oczywiście czarne. Wszystkie te auta są dla mnie ważne, każdemu poświęcam sporo uwagi – dodaje kolekcjoner z Lublina.
Są wśród nich perełki. – Jedną z nich jest Lublin 51. Wyprodukowany po sąsiedzku, przy Mełgiewskiej. Fabrykę opuścił w 1953 roku. Poddaliśmy go gruntownej renowacji, przy zachowaniu technologii z tamtego czasu, z użyciem drewna w kabinie. Pojazd jest sprawny, jeździ i daje radę. Wprawdzie pali jak smok, ale frajda z jazdy niweluje ból głowy po tankowaniu – dodaje Jarosław Janowski.
Kolejną polską perełką jest „maluszek” z 1983 roku. 40-latek ma w kołach 40 tysięcy kilometrów i oryginalną dokumentację.
– Kupiłem go od pierwszego właściciela. Ma kompletną dokumentację, od książeczki PKO z przedpłatami, przez książkę serwisową, aż po kartki na paliwo wypisano właśnie na ten samochód – wylicza kolekcjoner. Młodszemu pokoleniu warto przypomnieć, że w latach 80-tych minionego wieku samochody były dobrem luksusowym. Za czasów Jaruzelskiego rząd, aby ściągnąć nadwyżkę pieniędzy z rynku, ogłosił program przedpłat na samochody. Pod bankami ustawiały się kolejki, aby założyć książeczkę samochodową. Na nowe auto czekał się w kolejce kilka lat, chyba, że uśmiechnęło się szczęście w losowaniu.
Na tor „amerykanami”
Jarosław Janowski swoją pasję realizuje także w praktyce. Swoje amerykańskie muscle cary zabiera w „teren”, na rajdy pojazdów zabytkowych.
– W garażu stoi m.in. chevrolet corvette C3 stingray z 1977 roku. Jest dosyć mocnym samochodem. Właśnie tym autem jeżdżę na Mistrzostwa Polski Pojazdów Zabytkowych, na Rajd Wielkopolski. Przyjemnie jest „polatać” tym potworem po Torze Poznań. Miło jest też popatrzeć, jak zabytki radzą sobie z nitką tego toru. Prowadzenie weterana szos jest w samo w sobie przeżyciem. Za każdym razem, gdy wsiadam za kierownicę jednego z moich samochodów mam nowe wrażenia.
Garaż pełen zabawek
O muzeum przy ulicy Kasprowicza pisaliśmy już nie raz. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany wcześniejszego otwarcia.
– Wielką inaugurację planujemy w dniach 26 i 27 maja. Imprezę powiążemy z kolejną rundą Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych (MPPZ). Na naszym placu zaparkują unikatowe pojazdy z całego kraju – mówi Jarosław Janowski. – Przez dwa dni będziemy celebrować święto weteranów szos. 26 maja zaczynamy o 11 rano, otwarciem MPPZ. Potem zaplanowaliśmy koncerty, zwiedzanie, rozmowy i pod wieczór retro potańcówkę. Drugi dzień, 27 maja, to powtórny przyjazd uczestników MPPZ, koncerty, zwiedzanie, trochę o FSC. I tak aż do godziny 19. Dwa dni miną szybko, bo będą grać znani muzycy, zespoły Second Life, Last Jump, Render i Michałowa Kapela. Imprezę poprowadzi Joanna Zientarska z tatą Włodzimierzem – dodaje Jarosław Janowski.
Dziennik Wschodni objął patronatem wydarzenie. Wstęp wolny.