Tuż przed wznowieniem rozgrywek II ligi trener Motoru Marek Saganowski zapewniał, że dla jego drużyny liczy się każdy najbliższy mecz. Po cichu w Lublinie mają jednak nadzieję, że ich pupile włączą się do walki o miejsce w strefie barażowej
W przerwie zimowej najważniejszą zmianą w Motorze była ta w sztabie szkoleniowym. Mirosław Hajdo szybko po ostatnim meczu w 2020 roku przeciwko Pogoni Siedlce pożegnał się z posadą. Jego miejsce zajął Marek Saganowski. W przeszłości piłkarz, którego znakiem rozpoznawczym był przede wszystkim charakter. „Sagan” nigdy nie odpuszczał żadnej piłki i zawsze na boisku zostawiał serce.
Nowy trener
Jako zawodnik ma za sobą występy w * Holandii (Feyenoord Rotterdam) * Niemczech (HSV Hamburg) * Portugalii (Vitoria Guimaraes) * Francji (Troyes) * Anglii (Southampton) * Grecji (Atromitos). A na krajowym podwórku znany jest z gry dla Legii, z którą zdobył trzy mistrzostwa Polski i trzy puchary. Oczywiście ma na swoim koncie również grę w reprezentacji Polski. W barwach Biało-Czerwonych uzbierał 35 spotkań i pięć goli.
Jako trener do tej pory nie prowadził jednak samodzielnie drużyny seniorów. W latach 2016-2018 zaczynał jako asystent w rezerwach Legii. Później prowadził drużynę występującą w Centralnej Lidze Juniorów. W kwietniu 2019 roku został asystentem Aleksandara Vukovica w pierwszym zespole.
– Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, że jestem w Motorze. Przychodzę tutaj, żeby grać, jak najlepszą piłkę. Wyobrażam sobie, że zespół będzie walczył od pierwszej do ostatniej minuty. Chcemy grać taką piłkę, która będzie przyciągnąć na trybuny, jak największą liczbę kibiców – zapewniał po podpisaniu umowy Marek Saganowski.
Wyjaśnił także, jak ma wyglądać jego zespół: – Całe życie zawsze ciężko pracowałem na swoją reputację i na to, co robiłem na boisku. Nie wyobrażam sobie, żeby moja drużyna nie walczyła, odstawiała nogę, czy ciężko nie pracowała. W większości przypadków zespół na murawie jest odzwierciedleniem charakteru trenera.
W Lublinie 42-latek skompletował swój sztab, w którego skład weszli także: Ariel Jakubowski i Kacper Marzec. Do pracy z bramkarzami wrócił również Arkadiusz Onyszko.
Tylko trzy transfery
W kadrze zespołu wielkich roszad nie było. Solidnym wzmocnieniem obrony powinien być Arkadiusz Najemski. 25-latek w tym sezonie zanotował dziewięć występów na zapleczu ekstraklasy w barwach GKS Bełchatów. Wcześniej zakładał koszulkę Legii, ale grał tylko w grupach młodzieżowych i rezerwach. Nie udało mu się zadebiutować w pierwszym zespole. Doskonale zna się jednak ze swoim obecnym trenerem. I nie tylko z nim.
– Trenera Saganowskiego poznałem jeszcze kiedy był drugim szkoleniowcem w rezerwach Legii. Z kolei z trenerem Jakubowskim miałem przyjemność pracować w pierwszoligowych Wigrach Suwałki. Nie powinienem mieć problemów z aklimatyzacją, szczególnie że jeszcze z czasów gry w drugiej drużynie Legii znamy się z Michałem Królem. To na pewno pomoże mi stawiać pierwsze kroki w nowej szatni, choć ogólnie nie mam problemów z odnajdywaniem się w nowych miejscach. Moim głównym celem jest regularna gra. Chciałbym być z każdym meczem lepszym zawodnikiem i dawać jeszcze więcej drużynie – przekonywał po podpisaniu umowy z żółto-biało-niebieskimi Najemski.
Poza tym w Lublinie zameldowało się jeszcze dwóch środkowych pomocników: Dawid Pakulski oraz Piotr Kusiński. Ten pierwszy jest wychowankiem Górnika Wałbrzych. W 2011 roku trafił jednak do Zagłębia Lublin i właśnie z tego klubu trafił do Motoru na zasadzie wypożyczenia. Pakulski już trzy lata temu debiutował w PKO BP Ekstraklasie. Do tej pory zaliczył 28 występów na najwyższym szczeblu i zapisał na swoim koncie dwa gole.
Drugi zaczynał w Legionovii Legionowo. Później był graczem Escoli Varsovia, Polonii, a także Legii. W barwach „Wojskowych” zagrał tylko w Centralnej Lidze Juniorów i zespole rezerw. Od poprzednich rozgrywek zakładał koszulkę Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. W obecnym sezonie w III lidze zagrał w 18 spotkaniach i strzelił jedną bramkę.
Inauguracja bez punktów
Na początek sezonu porażka. Na początek nowego roku? Też porażka. Kibice Motoru z dużymi nadziejami czekali na pierwszy mecz ligowy w 2021 roku. Niestety, ich pupile przegrali z jednym z najsłabszych zespołów w II lidze – Olimpią Grudziądz 0:1. Lublinianie mieli posiadanie piłki na poziomie 70 proc., ale nie oddali ani jednego celnego strzału. Na dodatek popełnili szereg błędów w jednej akcji, po której rywale zaliczyli zwycięskie trafienie.
– Myślę, że ten to był bardziej mecz na remis. Uważam, że zasłużyliśmy na ten punkt. W pierwszej połowie Olimpia wyprowadzała mocne kontry, a my staraliśmy się to opanować. W drugiej części spotkania, to my przejęliśmy kontrolę. Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli zespół ma taką kontrolę, jak w naszym przypadku, to mogą się pojawić kontry. Zdarzyło się jak się zdarzyło, a błąd naszej defensywy spowodował, ze wyjeżdżamy z Grudziądza bez punktu – oceniał po końcowym gwizdku trener Saganowski.
Jutro rywalem klubu z Lublina będzie kolejna drużyna z dołu tabeli, czyli Znicz Pruszków. Czy tym razem uda się przywieźć trzy punkty? Na inaugurację sezonu 2020/21 to właśnie ten rywal wygrał na Arenie Lublin 2:1. Wszyscy liczą na rewanż, ale ponownie nie będzie łatwo. Motor już od ośmiu kolejek nie wygrał w gościach. Ostatni raz trzy punkty na wyjeździe wywalczył 5 września. Z kim jednak powalczyć o przełamanie, jeżeli nie z przedostatnim zespołem w tabeli II ligi?
Awans jeszcze nie teraz?
Pytany o cele Motoru na rundę wiosenną trener Saganowski wyjaśnia, że liczy się tylko najbliższy mecz. Przed tygodniem było to spotkanie w Grudziądzu, a w tym starcie ze Zniczem. Żółto-biało-niebiescy w ekstraklasie mają się zameldować do 2025 roku. To oznacza, że oficjalnie wielkiej presji na piłkarzach nie ma. Kiedy właścicielem klubu jest jednak jeden z najbogatszych Polaków – Zbigniew Jakubas – to trudno, żeby w Lublinie przynajmniej po cichu nie marzyli o pierwszym awansie już teraz.