Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

6 grudnia 2002 r.
10:48
Edytuj ten wpis

Zdruzgotali mi życie

0 0 A A


Bernarda Przesmycka nie ma już nic – ani zdrowia, ani pieniędzy. Został jej tylko dom, ale bank już wystawił go na licytację. – Prędzej wysadzę dom w powietrze, niż oddam obcym – płacze pani Bernarda. – To moja wina, że w szpitalu w Krasnymstawie zrobili ze mnie kalekę i zostałam bez środków do życia?..

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W domu państwa Przesmyckich ostatni raz byłam dwa lata temu. Już wtedy pani Bernarda – czwarty rok z rzędu – próbowała dochodzić sprawiedliwości. Od tamtej pory urosła ilość segregatorów z pismami z prokuratury, sądów. Zmieniło się tylko tyle, że rodzina popadła w skrajną nędzę.
– I znikąd nie ma żadnej pomocy, nikogo nie obchodzi nasz los – mówi Bernarda Przesmycka. – Więc niech pani powie, w jakim kraju my żyjemy?
Poszłam na nogach, wróciłam na wózku
Jej historię zna już chyba cała Polska. Pisały o niej gazety, były reportaże w telewizji. Bernarda Przesmycka wielokrotnie opowiadała o swoim losie. O tym, jak poszła do szpitala na nogach, a wróciła z niego na inwalidzkim wózku. We wrześniu 1996 roku trafiła na oddział reumatologii szpitala w Krasnymstawie z rozpoznaniem choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa. Podejrzewano korzonki. Dostała leki, robiono jej zabiegi. I wszystko szło ku dobremu dopóki z urlopu nie wrócił ordynator oddziału Wojciech W.
– Do dziś pamiętam, jak wszedł po wizycie na salę i powiedział: „Chodź Przesmycka, zrobię ci masaż” – mówi pani Bernarda. – Nigdy tych słów nie zapomnę, bo one zaważyły na reszcie mojego życia.
Pacjentkę zawieziono do gabinetu fizykoterapii.
– Tam W., nie pytając mnie o zgodę, zaczął gwałtownie odciągać mi bark, potem rysował długopisem kółka na kręgosłupie i w tym miejscu naciskał – opowiada. – Bolało, źle się czułam. Płakałam, prosiłam żeby przestał. Nie przestawał. Po zabiegu czułam się fatalnie, przewieziono mnie na salę. Od tej pory jestem skazana na wózek.
Szpital nie miał wątpliwości
Rodzina Bernardy napisała do ZOZ w Krasnymstawie skargę na działanie ordynatora. Dołączyli się też inni pacjenci. Specjalna komisja uznała, że W. nie nadaje się na ordynatora, stracił intratną posadę. Lista jego grzechów była długa: nie umiał organizować pracy oddziału, ograniczał innych lekarzy. Łamał prawa pacjentów poprzez wykonywanie zabiegów bez ich zgody i nie informowanie ani o rodzaju zabiegów, ani o związanym z zabiegami ryzyku. Preferował pacjentów prywatnych, lekceważył zaś tych, którzy kierowani byli na oddział przez innych lekarzy. ZOZ nie miał więc wątpliwości co do działań swojego pracownika. I sam szpital skierował sprawę pani Bernardy do izby lekarskiej.
Miało być jak po maśle
Wówczas państwo Przesmyccy wierzyli, że jest sprawiedliwość. Wszak nie byli jedynymi, którzy skarżyli się na Wojciecha W., ba – w całym Krasnymstawie ordynator miał już odpowiednią opinię.
Przeliczyli się jednak okrutnie. Ówczesny rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Lublinie Stanisław Kamiński nawet nie skierował sprawy do sądu! Umorzył ją w październiku 1997 roku, uwalniając w ten sposób Wojciecha W. od wszelkich stawianych zarzutów. Umorzył, chociaż pracownicy oddziału rehabilitacji zeznawali na korzyść pacjentki. Lekarze i pielęgniarki mówili o jej fatalnym samopoczuciu, o konieczności pełnej pielęgnacji i toalety. Zastępca ordynatora dr Alina Świetlicka, badająca Bernardę Przesmycką w dzień po zabiegu, stwierdziła u chorej niedowład połowiczy. Świadkowie potwierdzili, że pacjentka w ogóle nie chciała potem dać się zbadać ordynatorowi, ten zaś próbował ją przepraszać za to, co się stało.
Nie dadzą sobie krzywdy zrobić
Kamiński, umarzając sprawę, podparł się opiniami biegłych. I tak prof. Leszek Szczepański, kierownik kliniki reumatologii AM, miał na temat Wojciecha W. jak najlepsze zdanie. Według Szczepańskiego W. jest dobrym lekarzem. W zastosowanych przez niego metodach leczenia pan profesor nie dopatrzył się błędów i zaniedbań. Inni profesorowie, wypowiadający się w tej kwestii, mieli zdanie podobne. Pisali w swoich opiniach, że „tzw. medycyna manualna jest powszechnie uznawaną metodą leczenia w chorobach narządu ruchu.” Tak więc w opinii biegłych i Stanisława Kamińskiego ordynator W. miał pełne prawo bez zgody pacjentki manipulować przy jej kręgosłupie.
– Ręce człowiekowi opadają,
jak się takie opinie czyta – mówi Bernarda Przesmycka. – Oni wszystko zrobią, żeby swoje błędy tuszować, nawet będą pisać głupoty. Ale opinia biegłego – rzecz święta. I tak po kolei wszyscy uwalniali W. od zarzutów.
Bo najpierw była sprawa w prokuraturze. Umarzana, wznawiana i w końcu całkowicie umorzona. Bernarda nie ustępowała. Wszczęła sprawę karną z powództwa cywilnego. Wystąpiła też do sądu ze sprawą cywilną o odszkodowanie.
– Sprawa karna się ciągnęła, a sąd cywilny postanowił zawiesić sprawę o odszkodowanie do jej zakończenia – dodaje Przesmycka. – I tak wkoło Macieju. Moje segregatory puchły, rodzina popadała w długi, a końca nie było widać. W. na sprawach się nie zjawiał, niby był chory. Biegli pisali swoje, a mnie nikt nie słuchał, chociaż miałam i mam w ręku dowody.
Przesmycka jedzie po kolejny segregator. Dłuższą chwilę przerzuca dokumenty włożone w plastikowe koszulki. Wreszcie znajduje to, czego szukała. Na stole kładzie wizytówkę Wojciecha W. ze szpitala w Krasnymstawie: ordynator oddziału reumatologii, dr med. Wojciech W., reumatolog. Pod spodem napis: leczenie manualne kręgosłupa i stawów obwodowych.
Wyjmuje papier z następnego segregatora.
– To już kolejna opinia z Ministerstwa Zdrowia na ten sam temat – wzdycha. – Z października tego roku. Niech pani czyta...
Czytam. Ministerstwo Zdrowia przeczy biegłym profesorom:

Odpowiadając na pismo dotyczące tzw. „leczenia manualnego” – Departament Nauki i Szkolnictwa Wyższego uprzejmie informuje, że metoda, o której mowa zarówno w świetle ustawy z dnia 25 grudnia 1996 roku o zawodzie lekarza, jak i ustawy z 31 sierpnia 1991 roku o zakładach opieki zdrowotnej, nie jest świadczeniem zdrowotnym, a zatem nie było i nie jest dopuszczalne stosowanie tej metody w publicznych zakładach opieki zdrowotnej. Natomiast w świetle specjalizacji nie funkcjonowała i nie funkcjonuje dziedzina „leczenie manualne”.


W kwietniu tego roku przyszła odpowiedź z Biura Praw pacjenta przy Ministrze Zdrowia. Napisano w niej, że pani Przesmycka powinna starać się o odszkodowanie za „oczywiste i niedopuszczalne błędy, które zostały popełnione przez ordynatora oddziału reumatologii”.
– Okazuje się więc, że ani izba lekarska, ani prokuratorzy, sądy i biegli nie znają przepisów – mówi pani Bernarda. – Albo wolą ich nie znać, jeśli mają wybierać między dobrem schorowanej kobiety na wózku a dobrem lekarza.
Czekaj tatka latka
W październiku zeszłego roku ostatecznie umorzono sprawę karną.
– Nic nie mogłam zrobić. Stawałam w sadzie sama, bo odmówiono mi adwokata z urzędu. Sąd w Krasnymstawie napisał, że stać mnie na adwokata, chociaż wtedy cała rodzina żyła z 500 złotych mojej renty – mówi pani Bernarda. – W sierpniu tego roku wznowiono za to sprawę cywilną. Wystąpiłam o 390 tys. złotych odszkodowania. Ale ile to jeszcze potrwa i jaki będzie wyrok? Pan Bóg raczy wiedzieć. A my już jesteśmy w skrajnej nędzy.
Przesmyccy wyliczyli, że na leczenie Bernardy i na sprawy wydali blisko 100 tysięcy złotych. Z ludzi niegdyś dobrze sytuowanych zmienili się w żebraków. Popadli w finansowe tarapaty.
– W 1996 roku prowadziliśmy dobry interes – wspomina pani Bernarda. – Wzięliśmy wtedy w Banku Spółdzielczym w Krasnymstawie 60 tysięcy złotych kredytu. I wtedy W. zrobił ze mnie kalekę. Ja zostałam wyłączona z życia, a mąż sam nie podołał. W 1999 roku splajtowaliśmy. Mąż nie może znaleźć pracy, nie ma prawa do zasiłku.
Pętla długów rosła. Przesmyccy wzięli drugi kredyt, żeby spłacić ten pierwszy. Wszystko pod zastaw domu, bo tylko on im został.
– Mąż liczył, że znajdzie pracę za granicą, ja wierzyłam w sądy – płacze Przesmycka. – Nic z tego nie wyszło. Bank zajął moją rentę. Teraz ma być druga licytacja domu. Jest po prostu tragedia. Nic, tylko wysadzić się w powietrze...
Regina Wcisło, radca prawny i znajoma pani Bernardy, która bezpłatnie podjęła się prowadzenia jej spraw, mówi, że jeśli dom zostałby teraz zlicytowany, Przesmyccy dostaliby zaledwie 13 tysięcy złotych.
– Nieruchomość wyceniono na 153 tys. złotych, w drugiej licytacji cena spada do dwóch trzecich wartości – wylicza. – To znaczy, że dom może zostać sprzedany za 102 tys. złotych. Przesmyccy mają 44 tys. złotych długu i 39 tys. złotych karnych odsetek. Resztę łatwo obliczyć. To nieuczciwe. W Polsce ludzie w ogóle nie powinni brać kredytów!
I znikąd pomocy
Pani Bernarda prosiła o pomoc wszędzie. Wysłała list do premiera Leszka Millera. Dostała odpowiedź z jego kancelarii.
– Napisali, że premier nie może pomóc i kazali zwrócić się do opieki społecznej. Bo przecież lewica obiecywała pomoc najuboższym – mówi pani Bernarda. – Owszem, opieka społeczna pomogła. Dostajemy zasiłek. 180 złotych miesięcznie. Z tego ma się utrzymać cała rodzina, bo córka i zięć też są bez pracy i bez praw do zasiłku. A jeszcze mamy małego wnuczka.
Przesmyccy napisali więc do prezydenta Kwaśniewskiego. W czerwcu tego roku otrzymali kolejną odpowiedź z biura listów i opinii obywatelskich.

„Rozumiemy Państwa wyjątkowo trudną sytuację życiową, dlatego ponownie z przykrością informujemy, że merytoryczne rozpatrzenie przedstawionych problemów nie należy do zakresu i kompetencji Kancelarii Prezydenta PR. Nie mamy zatem możliwości udzielenia oczekiwanej pomocy. (...) Nie mamy również możliwości udzielenia Państwu wsparcia finansowego. (...) Wobec licznych próśb o pomoc finansową Pan Prezydent i Jego Małżonka nie mają także możliwości udzielania prywatnej pomocy charytatywnej.”

W sierpniu pani Bernarda poszła do Banku Spółdzielczego prosić o wstrzymanie komornika.
– Prezes w ogóle nie chciał ze mną rozmawiać, potraktował jak śmiecia, wyrzucił z gabinetu – mówi. – Wezwał nawet policję, jakby schorowana kobieta mogłaby mu wyrządzić jakąkolwiek krzywdę.
Stanisław Woźniak, prezes Banku Spółdzielczego w Krasnymstawie, mówi, że jest gotów na ugodę.
– Możemy rozmawiać, ale w obecności prawników – mówi. – A wtedy faktycznie wezwałem policję, bo ta pani zakłócała spokój. Kredyt rzecz święta – trzeba go spłacić. Możemy jednak wynegocjować całkiem nową umowę.
Może pomogą w Strasburgu
Państwo Przesmyccy mówią, że nie mają już nic do stracenia po tym jak zostali potraktowani w swoim kraju przez prokuraturę, sądy, premiera, prezydenta. Złożyli więc skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Dostali już nawet odpowiedź, że skarga „Przesmycka przeciwko Polsce” została przyjęta i że Trybunał zajmie się sprawą najszybciej jak będzie to możliwe. Napisali również do Komitetu Helsińskiego w Polsce. Tam też otrzymali obietnicę pomocy.
– Ponieważ mam nowe opinie dotyczące mojej sprawy, wysyłam też kolejne pismo do izby lekarskiej – dodaje pani Bernarda. – Wiem, że zmieniły się tam władze, jest nowy prezes, odszedł Stanisław Kamiński. A Wojciech W. siedzi sobie w ZUS i rozdziela renty. Taki lekarz w ogóle nie powinien pracować, a tym bardziej decydować o cudzym inwalidztwie. Może więc nowe władze izby lekarskiej obiektywnie spojrzą na ten problem.
Kości od schabu i siatka jabłek
Na razie jednak pozostaje słaba nadzieja i 180 złotych zasiłku. Jeszcze jest niezlicytowany dom przy ul. Litewskiej, który, jak powtarza pani Bernarda, woli wysadzić z rodziną w powietrze, niż oddać obcym.
– My wszyscy naprawdę jesteśmy u kresu wytrzymałości, cała rodzina potrzebuje jakiegoś wsparcia – mówi Przesmycka. – Przecież chciałabym spłacić kredyt, nie jestem złodziejem. Ale jesteśmy już zapożyczeni dosłownie wszędzie. Dalej tak nie można ciągnąć.
A codzienność składa się z czekania na kolejne pisma i strachu o to, czy będzie co do garnka włożyć.
– Mąż chodzi więc do znajomych po prośbie – płacze pani Bernarda. – Widzi pani te jabłka? Też darowane. A ostatnio dostaliśmy kości od schabu na zupę. Wiem, że z serca. I za to też dziękuję. Ale niech pani sama powie, czy to sprawiedliwe, że muszę tak żyć? Czy to moja wina, że zrobiono ze mnie kalekę?

Pozostałe informacje

Można szykować łyżwy na sobotę

Można szykować łyżwy na sobotę

Miłośnicy tego zimowego sportu powinni szykować się na sobotę. Wtedy Biała Podlaska otwiera sezon na swoich lodowiskach.

Start Lublin do 13 grudnia aż trzy razy zagra w hali Globus

Start Lublin przygotował pakiet biletów na najbliższe mecze. Trzy spotkania w cenie dwóch

Od 1 do 13 grudnia Start Lublin rozegra aż trzy domowe spotkania w ramach Orlen Basket Ligi. To doskonała okazja, żeby zaproponować kibicom promocję na bilety. Do 1 grudnia można zaopatrzyć się w pakiet wejściówek na wszystkie trzy spotkania, ale zapłacić tak naprawdę tylko za dwa.

Dlaczego warto współpracować z Totalizatorem Sportowym?

Dlaczego warto współpracować z Totalizatorem Sportowym?

Totalizator Sportowy to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich spółek, działająca nieprzerwanie od ponad 68 lat. Firma jest właścicielem marki LOTTO i oferuje swoim Klientom dostęp do szerokiej gamy produktów losowych w sieci sprzedaży obejmującą ponad 27 000 punktów. Współpraca z Totalizatorem Sportowym to gwarancja stabilnego i udanego biznesu.

Co do przebiegu posiedzenia komisji wiceprezydent Pfeifer i radna Klimczuk przedstawiały sprzeczne relacje. Obie były zgodne, że gdyby posiedzenie zostało nagrane, łatwiej byłoby stwierdzić, co naprawdę zaszło

Nagrywać czy nie nagrywać? Spór radnej z wiceprezydent

Nie o taki Zamość walczyłam – stwierdziła Agnieszka Klimczyk, radna Koalicji Obywatelskiej wnioskując o obowiązkowe nagrywanie obrad komisji i uzasadniając, co skłoniło ją do złożenia interpelacji w tej sprawie.

Lubelskie lotnisko radzi sobie coraz lepiej. Jaki to był rok?
film

Lubelskie lotnisko radzi sobie coraz lepiej. Jaki to był rok?

Nowe kierunki, coraz więcej pasażerów i ambitne plany na przyszłość. Tak w skrócie można opisać obecną sytuację lubelskiego lotniska. O tym, co obecnie dzieje się w porcie lotniczym Lublin i jaka czeka go przyszłość opowiada w programie Dzień Wschodzi rzecznik Piotr Jankowski.

Fredro w rytmie rocka
teatr
30 listopada 2024, 18:00

Fredro w rytmie rocka

Jedyne i niepowtarzalne zestawienie najciekawszych tekstów mistrza komedii – Aleksandra Fredry, w wykonaniu aktorów Teatru Seniora. Wszystko to w rytm klasycznych rockowych hitów już w sobotę w lubelskim Centrum Kultury.

"Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!". Protestują przeciwko zmianom minister Nowackiej

"Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!". Protestują przeciwko zmianom minister Nowackiej

Największy protest odbędzie się w Warszawie, ale 1 grudnia również w Białej Podlaskiej odbędzie się manifestacja pod hasłem "Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!".

W Ratuszu będzie można oglądać wystawę fotografii przedstawiającą wspaniały sezon Orlen Oil Motoru Lublin

W Ratuszu będzie można oglądać wystawę fotografii przedstawiającą wspaniały sezon Orlen Oil Motoru Lublin

Będzie to doskonała okazja, by przypomnieć sobie jakie emocje towarzyszyły mistrzom Polski w drodze po kolejny tytuł PGE Ekstraligi

Wycinka nad Bugiem pod zaporę. Posłanki Lewicy interweniują u minister klimatu

Wycinka nad Bugiem pod zaporę. Posłanki Lewicy interweniują u minister klimatu

Przy granicy z Białorusią powstaje zapora elektroniczna, a to wiąże się z wycinką drzew na odcinku ponad 170 kilometrów. Posłanki Lewicy interweniują w tej sprawie w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.

zdjęcie ilustracyjne

Śmiertelny wypadek o świcie. Dostawczak najechał na kobietę

Do śmiertelnego wypadku doszło dzisiaj nad ranem na drodze krajowej 74 w miejscowości Gorajec - Zastawie.

Filip Luberecki jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski do lat 20

Motor Lublin chce przedłużyć kontrakt z Filipem Lubereckim

Filip Luberecki trafił do Motoru w zimie 2023 roku z Escoli Varsovia. 19-latek systematycznie robi postępy i nie ma co ukrywać, że na pewno przyciąga uwagę większych klubów. Jego umowa z lubelskim klubem obowiązuje do 31 grudnia 2025 roku. Żółto-biało-niebiescy od jakiegoś czasu chcą jednak kontrakt przedłużyć

Będzie mniej asfaltu w Parku Bronowickim. Wykonawca wybrany

Będzie mniej asfaltu w Parku Bronowickim. Wykonawca wybrany

Miasto wybrało przedsiębiorcę, który podejmie się rewitalizacji Parku Bronowickiego w Lublinie. Początkowo mówiło się, że inwestycja może pochłonąć około 14 mln zł. Okazuje się, że może być mniej. Park w nowej odsłonie ma być gotowy do końca maja 2026 roku.

Siedziba rejonu w Radzyniu

Czy powtórzy się historia sprzed dekady? Pracownicy rejonu PGE zaniepokojeni

Czy historia z 2012 roku się powtórzy i PGE Dystrybucja zamknie placówkę w Radzyniu Podlaskim? Takie obawy mają pracownicy, którzy zwrócili się o pomoc do posłanki Małgorzaty Gromadzkiej (PO).

Projekt Volodia - piosenki Wysockiego w Domu Kultury LSM
koncert
29 listopada 2024, 18:00

Projekt Volodia - piosenki Wysockiego w Domu Kultury LSM

Projekt Volodia zrodził się z fascynacji twórczością Włodzimierza Wysockiego. Sprawcą powołania tego projektu jest Janusz Kasprowicz muzyk, aranżer, twórca i dyrektor artystyczny pierwszego w Polsce cyklicznego festiwalu poświęconego twórczości Wysockiego „Wołodia pod Szczelińcem”. Pieśni Wysockiego będzie można wysłuchać w piątkowy wieczór w Domu Kultury LSM.

W tym momencie nie ma możliwości zdobycia dofinansowania na budowę mieszkań komunalnych, więc miasto przekażę działkę Towarzystwu Budownictwa Społecznego, które ma szanse uzyskać preferencyjny kredyt i postawić blok z 48 mieszkaniami społecznymi

Rada jest na tak. TBS dostaje działkę i gotowy projekt

Nie mieszkania komunalne, jak pierwotnie zakładano, ale społeczne, należące do TBS powstaną najprawdopodobniej przy ul. Sikorskiego. Rada Miasta Zamość dała w poniedziałek zgodę na to, by miejskiej spółce przekazać działkę oraz przygotowaną wcześniej pełną dokumentację.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium