Comeyah, Rotten Bark, Tallib, Canion i Eris Is My Homegirl. Grają często muzykę, której w mediach nie ma za dużo, jednak nie przeszkadza im to w rozwijaniu własnych karier. Pięć zespołów z naszego regionu: na swoim koncie mają dziesiątki koncertów, teledyski i występy w programach telewizyjnych.
Comeyah, czyli Jamajka na wschód
Grupa powstała ponad trzy lata temu. Debiut świeżo sformowanej grupy miał miejsce 4 października, kiedy otwierali koncert popularnych zespołów, Cała Góra Barwinków i Dubska.
Od tamtego czasu 6-osobowy skład pracował nad kolejnymi utworami.
– Przełomem w naszym graniu było wygranie festiwalu "Tressowisko” w Nowym Sączu, gdzie główną nagrodą było nagranie EP-ki (płyty składającej się z kilku utworów – przyp. red.) w "Pozytywnym studio” – opowiada Tomek Klisz, gitarzysta. – Współpraca z realizatorem układała nam się tak dobrze, że stwierdziliśmy, że chcemy nagrać pełny album.
Tak powstała płyta "Na wschód”, która czeka na wydanie.
– Obecnie prowadzimy rozmowy z trzema wydawcami, znalazły się na niej kompozycje z dwóch ostatnich lat naszego grania – wyjaśnia Klisz. Jaka muzyka znajdzie się na debiutanckim albumie? – Fundamentem na pewno jest reggae, jednak pojawiają się tam i dźwięki muzyki jungle, rnb czy hip-hop. Dużo jest brzmienia dubowego, tradycyjnych dla tej muzyki pogłosów.
Niemal cały album jest zaśpiewany po polsku. Tylko jeden utwór został nagrany po angielsku. – Efekt końcowy powinien zaskoczyć wiele osób. Mieliśmy już kilka sytuacji, kiedy doświadczeni muzycy gratulowali nam naszego brzmienia.
Utworem tytułowym jest "Na wschód”.
– Na każdym kroku chcemy podkreślać, że jesteśmy z tej części kraju, można powiedzieć, że jesteśmy lokalnymi patriotami – podkreśla Klisz. – Ale w dobrym tego słowa znaczeniu.
Ci, co mają ochotę posłuchać Comeyah, mogą wybrać się dziś do klubu Graffiti, w którym zespół wystąpi w ramach ogólnopolskiej trasy Unity Tour, gdzie pojawią się takie gwiazdy jak Abradab czy Marika.
Rotten Bark debiutuje w sklepach
Występ w Polsacie pomógł im w karierze. Szybko posypały się kolejne propozycje koncertów, zespół własnym nakładem wydał debiutancką płytę, którą miał już gotową przed wizytą w show "Must Be The Music”.
W miniony wtorek album "Stuck in here” pojawił się na półkach sklepów muzycznych w całej Polsce. Jak do tego doszło?
– Wytwórnia My Music sama się do nas odezwała – opowiada Adrian Owsianik, lider zespołu. – Zgodziliśmy się, chociaż wcześniej wytwórnia była znana z promocji gatunków muzycznych, jakie nie są nam pokrewne. Mamy jednak wolną rękę i uważamy, że mamy bardzo dobry układ z wydawcą.
Rotten Bark ma także szanse na wydanie płyty w Kanadzie, ich polska wytwórnia prowadzi na ten temat rozmowy z wydawcą zza oceanu.
Tallib i Jego Lady
Chociaż pseudonim ma dość egzotyczny, to ten wokalista sceny reggae/dancehall pochodzi z dzielnicy Dziesiąta w Lublinie.
Na scenie muzyki jamajskiej w polskim wydaniu udziela się od kilku lat. Po debiucie wydanym w internecie, kilkudziesięciu koncertach u boku największych gwiazd tego nurtu, przyszedł czas na jego debiut.
– Tytuł płyty to " Prosto z serca”. Płyta wzięła swą nazwę od utworu, który pewnie pojawi się jako drugi singiel i doskonale oddaje klimat mojej płyty i emocji, które są tam zawarte – mówi Tallib.
Prace przy debiutanckim albumie trwały 3 lata. Nad realizacją czuwał BobOne, realizator i popularny nawijacz sceny raggamuffin/dancehall.
– Niestety, rzadkie spotkania i oddalone od Lublina Katowice uniemożliwiały mi sprawne i regularne nagrywanie wokali. Pomimo dużego przekroju czasowego, płyta jest gatunkowo różna, ale lirycznie spójna. Najbardziej zadowoleni będą fani bujających brzmień – dodaje Tallib.
– Nie zabraknie też hip-hopu czy dancehallu. Teksty są refleksyjne, momentami trochę smutne, budują pozytywne myślenie, ale także świadomość otaczającej nas rzeczywistości, wiarę w swoje możliwości i miłość, która jest motywem przewodnim albumu – zaznacza wokalista.
Płyta powinna się ukazać na przełomie roku w wytwórni My Music.
Canion z Kraśnika w litewskim radiu
– Udało nam się zdobyć patronat Programu I Polskiego Radia, dzięki temu nasze utwory można usłyszeć w radiach całego kraju – mówi Dariusz Koneczny z zespołu. – Jak to zrobiliśmy?
Po prostu: przekazaliśmy nasz materiał szefowi muzycznemu radia, a ten na tyle mu się spodobał, że zgodził się nam pomóc.
Zespół zainwestował w dwa teledyski, które można obejrzeć w internecie. Tam też można kupić ich płytę (www.canion.eu).
Materiał to 12 utworów zaśpiewanych w całości po polsku. – Trudno określić, jaki jest klimat płyty, to na pewno materiał, który ma się dobrze sprawdzać na koncertach – zaznacza Koneczny.
Co ciekawe, zespół jest znany na… Litwie, gdzie pojawił się na liście przebojów jednej z lokalnych stacji radiowych.
Krzykacze z Eris Is My Homegirl
Różnica jest jedna: Eris Is My Homegirl to zespół bardziej bezkompromisowy, grający najostrzejszą muzykę. – Gramy mix różnych stylów, sami określamy to mianem mixstylecore – opowiada Jacek Moroziewicz, gitarzysta.
Inspiracje muzyków kręcą się wokół muzyki ciężkiej, lecz nie stronią od lżejszych klimatów i to bardzo dobrze widać podczas ich występów.
W niedzielę zrobili wielkie wrażenie na jurorach programu. – Czekałam na was całe życie – przyznała Kora Jackowska. – Wokalista charczy jak trzeba – z humorem zaznaczyła Elżbieta Zapendowska. Każdy z jurorów dał im głos na "tak”.
Podobnie było podczas pierwszego występu na eliminacjach do show telewizji Polsat. – Zobaczyliśmy ten program, kiedy jeszcze nie mieliśmy pełnego składu, gdy wreszcie zakończyliśmy poszukiwania i do naszej ekipy dołączył Piotrek i Szagi, podjęliśmy decyzję, że warto spróbować, i tak się stało – wspomina Jacek Moroziewicz.
Z pierwszym castingiem, gdzie w jury nie było jeszcze właściwych jurorów, poradzili sobie bez problemu. Stres pojawił się, kiedy mieli zaprezentować się przed kamerami, a przede wszystkim takim tuzom polskiej sceny jak Kora, czy Adam Sztaba.
– Zapomnieliśmy o nerwach, kiedy zaczęliśmy grać. Okazało się, że nasza muzyka tak spodobała się publiczności, że musieliśmy zagrać jeszcze jeden numer – opowiada Moroziewicz.
Zespół zaczyna też koncertować. Chociaż muzycy są dość młodzi – wokalista ma jedynie 17 lat, zaś najstarszy członek grupy 26 – to jak twierdzą, są już gotowi na nagranie debiutanckiej płyty. 6 listopada zespół zaprezentuje się w finale programu. – Nasi znajomi ciągle wysyłają na nas
SMS-y, pokazując nam przy tym rachunki – śmieje się Moroziewicz.
Przed nimi szansa na wygranie 100 tysięcy zł. Na co przeznaczyliby pieniądze? – Na dobry sprzęt, gdyby podzielić tę sumę, to każdy z nas będzie miał odpowiednią kwotę na kupno dobrej gitary czy bębnów.