„Wszystkie szczepionki przeciwko COVID-19 korzystają ze zbrodni aborcji” – plakat z taką treścią oraz zdjęciem martwego płodu ludzkiego powiesiła w Lublinie Fundacja Życie i Rodzina. W naszym regionie, z tak małą liczbą szczepień, takie billboardy mogą być bardzo szkodliwe – alarmują naukowcy.
W przestrzeni publicznej miasta widnieją obrzydliwe plakaty, promujące zakłamane treści, nacechowane ideologicznie, błędnie wiążące aborcję ze szczepionkami przeciwko COVID-19 – nie kryje oburzenia nasza Czytelniczka, która w piątek poinformowała nas o plakacie powieszonym przy ul. Filaretów. – W obliczu kolejnej fali zachorowań na COVID-19, zniechęcanie do szczepień poprzez tak kłamliwą retorykę jest co najmniej naganne. Jakim prawem pozwala się na tego typu demonstracje w miejskiej przestrzeni, gdzie oglądać mogą je wszyscy bez wyjątku, w tym choćby osoby chore, bardzo wrażliwe czy małe dzieci? – pyta nasza Czytelniczka.
– Billboardy, które pojawiły się w Lublinie są skandaliczne i bazują na kłamstwie. Szczepionki genetyczne w ogóle nie są produkowane z udziałem linii komórkowych z abortowanych płodów. Bazują na nich tylko szczepionki wektorowe. Te linie pochodzą jednak z planowych aborcji wykonanych jeszcze w latach 70-tych XX wieku – tłumaczy prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. Zaznacza: – Ich wykorzystanie do produkcji szczepionek nie jest jednak niczym nowym ani zaskakującym. W badaniach wirusologicznych powszechnie korzysta się z takich linii, ponieważ w ich komórkach wirusy bardzo dobrze się namnażają, co jest ogromną zaletą.
Wirusolog przypomina, że papież Franciszek wielokrotnie namawiał do szczepień jako wyraz miłości bliźniego. – Kościół w Polsce co prawda oficjalnie wycofał się z początkowych zastrzeżeń co do wykorzystania podobnych linii komórkowych do produkcji szczepionek, w praktyce nie do końca tak jednak jest. Nadal docierają do mnie informacje, że niektórzy księża głoszą tezy o popełnieniu grzechu w razie przyjęcia szczepionki.
– Osobną kwestią jest brak jakiejkolwiek weryfikacji i nadzoru nad treściami, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, w eksponowanych miejscach. W ten sposób najbardziej absurdalny przekaz może dotrzeć do bardzo dużej grupy ludzi – zwraca uwagę prof. Szuster-Ciesielska. Podkreśla, że skandaliczne billboardy dotyczące szczepień mogą być bardzo szkodliwe. Zwłaszcza w naszym regionie, gdzie poziom szczepień jest niski (poniżej 40 proc.) i potrzeba bardzo rzetelnej informacji, żeby przekonać tych, którzy jeszcze się nie zdecydowali.
W sobotę rano billboard został zaklejony. Sprawą zajęła się także policja. – Jeden z mieszkańców miasta w piątek zawiadomił o sprawie policję. Policjanci udali się na ul. Zana i sporządzili stosowną dokumentację. W sprawie przesłuchano również świadka, który zgłosił sprawę – informuje kom. Anna Kamola, z zespołu prasowego KWP w Lublinie. Dodaje: – Przyjęliśmy formalne zgłoszenie. W tej chwili nie wiadomo jeszcze w jakim kierunku będzie prowadzone dalsze postępowanie.
Niektórzy starają się walczyć
Samorządy nie mogą zakazać prezentowania drastycznych zdjęć, choć niektóre próbowały. Szlak przecierała dolnośląska Oleśnica, gdzie sami mieszkańcy złożyli do Rady Miasta projekt uchwały wprowadzającej zakaz. Pod pomysłem podpisało się 700 osób.
– Każdy może wyrażać swoje poglądy polityczne, pod warunkiem, że nie godzą one w osobistą wrażliwość psychiczną pojedynczych osób, nie powodują lęku u dzieci i nie szkodzą ich zdrowiu – tłumaczył Arkadiusz Kębłowski, pełnomocnik komitetu mieszkańców.
Radni go poparli i uchwalili zakaz, ale został on unieważniony przez wojewodę dolnośląskiego, który powołał się m.in. na swobodę wypowiedzi. – Swoboda ta nie może ograniczać się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne – tłumaczył swoją decyzję wojewoda Jarosław Obremski.
W Polsce zapadł już wyrok skazujący działacza fundacji, który umieścił na ulicy plakat ze zdjęciem martwego płodu. Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał mężczyznę winnym wywołania zgorszenia nieprzyzwoitą treścią umieszczoną w miejscu publicznym, wymierzył mu karę nagany.
– Tak drastyczne zdjęcia nie są bowiem akceptowaną formą wyrażania swoich poglądów – stwierdził sąd. Zauważył też, że treści przekazywane przez fundację można było wyrazić subtelniej, a billboard był widoczny dla wielu osób, które nie miały wpływu na to, czy go zobaczą, czy nie. Sąd nie zgodził się z obrońcą przekonującym, że są inne, wstrząsające kampanie społeczne. – Kampania przeciwko nadmiernej prędkości i zapobiegania wypadkom na drogach nie realizuje swoich celów przez eksponowanie zwłok ofiar, a opakowania papierosów nie są dostępne dla szerokiego kręgu odbiorców.