- Kto podjął decyzję, by zmasakrować rezerwat Szwajcaria Podlaska? – dopytuje radny powiatu bialskiego Marian Tomkowicz (PiS). Dziwi go brak reakcji ekologów. A chodzi o wycinkę drzew wzdłuż Bugu, gdzie powstać ma bariera elektroniczna.
Już w lutym Straż Graniczna podawała do publicznej wiadomości, że wyłoniła wykonawcę - konsorcjum firm Elektrotim i Ostoya-DataSystem. - Długość bariery elektronicznej wyniesie około 172 km. W jej skład wejdzie m.in. około 1800 słupów kamerowych, około 4500 kamer dzienno-nocnych i termowizyjnych oraz specjalne czujniki zapewniające wykrywanie różnych cech fizycznych obiektów. Przewidywany jest montaż około 200 km kabli zasilających i tyle samo transmisyjnych, a także posadowienie około 10 kontenerów teletechnicznych" - przekazał wówczas rzecznik prasowy SG. Wszystko za blisko 280 mln zł. A kilka miesięcy później zaczęła się wycinka w pasie 10 metrów od Bugu na odcinku od Włodawy do Janowa Podlaskiego.
- To nie powinno się stać. Ja wiem, że wojsko, że bezpieczeństwo. Ale czy były rozważane inne opcje? Jak można wycinać stare drzewa nad Bugiem? Kto podjął taką decyzję, by zmasakrować rezerwat Szwajcaria Podlaska? – dopytywał na ostatniej sesji Marian Tomkowicz (PiS), radny powiatu bialskiego, tłumacząc, że wraz z żoną są miłośnikami przyrody. – Stała się zbrodnia w rezerwacie. Jak był mur budowany na granicy, to wtedy obrońcy praw człowieka tam protestowali, a gdzie teraz są ekolodzy, którzy wcześniej przywiązywali się do drzew w Puszczy Białowieskiej? – dziwi się Tomkowicz.
Przewodniczący rady odpowiada, że wycinka odbywa się zgodnie z prawem. – Reguluje to m.in. ustawa o ochronie granicy państwowej. Musimy w końcu zdecydować, czy chcemy chronić się przed nielegalnymi migrantami, czy chronimy drzewa – stwierdza Wojciech Mitura (Porozumienie Samorządowe).
Z kolei, zdaniem radnego Mariusza Kiczyńskiego (PSL) innego wyjścia nie było. - Decyzję podjął rząd, a do wykonania wydelegował Straż Graniczną, która wyłoniła wykonawcę. Są 3 ustawy, które to regulują- wskazuje Kiczyński, który na co dzień jest zastępcą dyrektora ds. gospodarki leśnej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. – To wszystko dzieje się dlatego, że przez ostatnie 30-40 lat ten pas granicznym 15-metrowy był zostawiony samopas. A powinien być czysty- zaznacza radny. – A było tak dlatego że były normalne stosunki z sąsiadami i nikt nie myślał, że będzie wojna po 2020 roku- podkreśla Kiczyński.
Jeszcze wcześniej w tej sprawie w Ministerstwie Klimatu interweniowały wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat i posłanka Daria Gosek-Popiołek. Póki co, resort wydłużył sobie czas na odpowiedź do 10 stycznia z uwagi na „konieczność zgromadzenia informacji”,
Zaś wiceminister obrony Cezary Tomczyk przekonywał niedawno w wywiadzie w TOK FM, że bariera elektroniczna ma służyć głównie powstrzymaniu nielegalnych migrantów przekraczających granicę od strony Białorusi. Z danych SG wynika jednak, że większość prób przekroczenia granicy odbywa się nie przez Bug, ale przez tereny leśne w województwie podlaskim. Przyrodnicy i ekolodzy bardzo negatywnie odnoszą się do wycinki. Adam Wajrak na łamach Gazety Wyborczej pisze, że to „zapewne jedna z największych masakr przyrody w historii Polski po 1989 r. Na liczącym 172 km granicznym odcinku Bugu, jednej z najdzikszych i najpiękniejszych polskich rzek, w pasie 10-15 m wycięto wszystkie drzewa - w tym wielkie topole i wiekowe dęby. Wycięto też wszystkie krzewy, w wielu miejscach zniwelowano teren”. Jego zdaniem długofalowe konsekwencje będą olbrzymie. „Zwiększy się erozja, do rzeki spłynie więcej zanieczyszczeń, pozbawiona cienia woda będzie cieplejsza, co może sprzyjać rozwojowi glonów. Do tego dochodzi utrata miejsc życia dla wielu gatunków” - ostrzega autor wielu książek i artykułów na rzecz ochrony przyrody.