Aż 100 mln zł zamierza naprędce pożyczyć prezydent Lublina, by załatać do końca roku dziurę w kasie miasta. O tyle mniejsze od założonych okazały się tegoroczne dochody samorządu. Ratusz obwinia za to przede wszystkim epidemię.
Prezydent poprosił już oficjalnie Radę Miasta o pozwolenie na zadłużenie Lublina na dodatkowe 100 mln zł. Radni będą głosować w tej sprawie już pojutrze. Dług miałby formę dodatkowej emisji obligacji komunalnych.
Przy układaniu tegorocznego budżetu Lublina zaplanowano, że miasto wypuści obligacje na 60 mln zł. Taka kwota została zatwierdzona przez radnych w grudniu ubiegłego roku. Ale już w lutym prezydent poprosił radnych o zgodę na kolejne 80 mln zł. Tłumaczył, że miasto potrzebuje pieniędzy na spłatę wcześniejszych długów i łatanie dziury w dochodach. Wtedy radni zgodzili się na większe zadłużenie i zwiększyli limit tegorocznej emisji obligacji do kwoty 140 mln zł.
Dlaczego prezydent chce zwiększenia limitu do 240 mln zł? Swoją prośbę tłumaczy „wystąpieniem ubytków w dochodach, będących m.in. skutkiem trwającej pandemii”. Wylicza też kilka przyczyn, a zaczyna od topniejących wpływów ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej, które okazały się mniejsze o 33 mln zł od zakładanych.
– Zmniejszona liczba pasażerów, a zatem mniejsze wpływy ze sprzedaży biletów, przy niezależnym od samorządu wzroście cen paliwa i energii elektrycznej, mocno zwiększają koszty miejskiego transportu – stwierdza Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta.
Ratusz tłumaczy, że mniejsze o 13 mln zł od zakładanych okazały się wpływy z zysków miejskich spółek.
Słabiej poszło też odzyskiwanie podatku VAT (o 10 mln zł poniżej planu), co urzędnicy tłumaczą „niezależnymi od miasta zmianami w harmonogramach realizacji inwestycji”. Chodzi głównie o komplikacje na budowie dworca, które poskutkowały również tym, że miasto nie dostanie w tym roku niemal 23 mln zł unijnej dotacji.
Władzom miasta nie udało się też wykonać planu dochodów ze sprzedaży nieruchomości. Dlaczego?
– Z uwagi na ustawowe przedłużenie możliwości ubiegania się o zwrot nieruchomości w okresie pandemii miasto zmuszone zostało do wycofania się ze sprzedaży nieruchomości, łącznie z unieważnieniem ogłoszonych przetargów – dodaje Duma.
Prezydenccy urzędnicy przekonują, że pandemia jest szczególnie dotkliwa dla miejskiej kasy pod względem wydatków na oświatę.
– Czwarta fala pandemii przełożyła się na absencje nauczycieli spowodowane kwarantanną i izolacją, co z kolei wymusiło organizację zastępstw i znacząco zwiększyło koszty funkcjonowania szkół w ostatnim kwartale tego roku – dodaje rzeczniczka prezydenta. – Wobec wieloletniego niedoszacowania subwencji oświatowej nałożyło to na miasto dodatkowe obciążenie finansowe, 46 mln zł, które zmuszeni byliśmy ponieść.
A tutaj mocno przybywa
Na czwartkowym posiedzeniu Rada Miasta ma też zdecydować o zwiększeniu dochodów Lublina o niemal 83 mln zł. O tyle większa od zakładanej ma być subwencja przekazywana z budżetu państwa. Cała ta kwota ma być od razu przeznaczona przez Ratusz na „utworzenie rezerwy celowej na zadania inwestycyjne”