Żądają zmiany kierownika osiedla, oczekują wyjaśnień od Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz apelują o wstrzymanie kolejnych wycinek drzew pod drogi pożarowe w Puławach. Grupa mieszkańców z osiedla Norwida przekonuje, że wiele z nich można zachować bez blokowania dojazdu służbom ratunkowym.
Mieszkańcy osiedla Norwida są wściekli. Nie mogą pogodzić się z przeprowadzoną na zlecenie PSM-u wycinką drzew w pobliżu ich bloków, związaną z budową dróg pożarowych umożliwiających dojazd m.in. ciężkim pojazdom straży pożarnej. Zdaniem mieszkańców wycięto nie tylko te drzewa, które blokowały dojazd.
– Wycięto także 47-letnią wierzbę, 47-letniego klona i pięć 40-letnich rzadko występujących drzew z gatunku głogu szkarłatnego. Tak stare drzewa produkują ogromną ilość tlenu, tworzą ochronę akustyczną, magazynują wodę, obniżają temperaturę powietrza, dlatego należy je leczyć, pielęgnować lub przesadzać, a nie dokonywać na nich karygodnej rzezi – przekonuje Teresa Kuflewska, jedna z liderek akcji protestacyjnej.
Według oburzonych mieszkańców osiedla, puławskie instytucje działają lekkomyślnie i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Ich zdaniem, wycinka to ostateczność, której można było uniknąć.
– Projekty dróg pożarowych mogły zakładać przebieg dróg z zachowaniem istniejącej zieleni, będąc jednocześnie zgodnymi z obowiązującymi przepisami. Poszli jednak po linii najmniejszego oporu, celując w stary drzewostan – dodaje Kuflewska.
– A my nie chcemy żyć w betonowej dżungli, bez drzew – uzupełnia jej córka Anna Kuflewska. Podobnego zdania jest pan Tadeusz z tego samego osiedla. – Kto to projektował? Przecież te drogi mogli puścić zupełnie inaczej, mijając drzewa. Po cholerę je wycinali? – mówi, nie kryjąc zdenerwowania.
Spółdzielnia: wszystko zgodnie z przepisami
Tymczasem według władz PSM, proces budowy dróg pożarowych prowadzony jest zgodnie z przepisami, a wycinki drzew dokonano na podstawie zezwoleń, a informacje o planowanych wycinkach były udostępniane mieszkańcom. Oni twierdzą jednak, że o wszystkim dowiedzieli się, gdy było już za późno. Dlatego obecnie walczą o powstrzymanie usuwania kolejnych drzew zarówno na swoim osiedlu, jak również w innych częściach Puław. Ich zdaniem, należy szukać alternatywnych rozwiązań, które pozwolą uratować drzewa, zachowując możliwość dojazdu do budynków. Pod petycją w tej sprawie podpisało się 112 osób.
Zgodnie z rozporządzeniem MSWiA, drogi pożarowe muszą mieć przynajmniej 4 metry szerokości i przebiegać w odległości od 5 do 15 metrów od ściany danego bloku. Często rosną tam drzewa, ale nie zawsze stanowią problem. Według protestujących, wystarczy trochę chęci i wyobraźni, by pogodzić roślinność z przepisami. Na osłodę, władze Puław, nakazują zarządcom wykonywanie nasadzeń zastępczych.
– Dzięki temu, na osiedlach Norwida i Gościńczyk, na których obecnie buduje się drogi przeciwpożarowe, w zamian za usuwane drzewa udało się wynegocjować i zobowiązać stronę do posadzenia 28 drzew i 740 krzewów ozdobnych – przyznaje prezydent Paweł Maj. Skutkiem negocjacji jest także wygląd nowych dróg pożarowych, które po wzmocnieniu gruntu, zasiewa się trawą. – My również nie chcemy „betonowych autostrad” przecinających osiedla – zapewnia prezydent.
Jednak nie trzeba wszystkiego wycinać
Tymczasem oburzenie puławian gotowych walczyć o każde drzewo w mieście, przynosi pierwsze skutki. We wtorek w siedzibie ZDM odbyła się rozprawa administracyjna z udziałem przedstawicieli PSM i straży pożarnej. Temat dotyczył nowych dróg dojazdowych na os. Leśna. Tam do wycięcia pierwotnie przeznaczono cztery drzewa, w większości zdrowych. – Ale jest szansa na to, żeby część z nich zachować zmieniając projekt – przyznaje bryg. Krzysztof Morawski, zastępca komendanta puławskiej straży pożarnej.
Strażacy są więc otwarci na negocjacje w sprawie alternatywnego przebiegu nowych dróg przeciwpożarowych, o ile samochody będą w stanie z nich skorzystać. – Niestety nadal do wielu bloków nie jesteśmy w stanie dojechać. Oczywiście w czasie akcji możemy zatrzymać się dalej i rozwijać węże, ale drabiny już nie postawimy. Takich miejsc w Puławach nie brakuje, dlatego jestem wdzięczny spółdzielni za to, że sukcesywnie oddaje kolejne drogi pożarowe – mówi bryg. Morawski, przypominając, że podobne zadanie spoczywa także na pozostałych zarządcach nieruchomości.