Pani Grażyna razem z ukochanym kotem Maćkiem i psem Rufikiem trafiła w ubiegłym roku do jednego z lubelskich Domów Pomocy Społecznej. Wtedy dla walczącej z nowotworem kobiety było to najlepsze rozwiązanie. Teraz, gdy wraca do sił marzy też o powrocie do normalnego życia.
Grażyna Maciążek przez lata pracowała jako nauczycielka historii w jednym z lubelskich techników. Gdy przeszła na rentę, dorabiała jako opiekunka w PCK. Wynajmowała wtedy stancję przy ul. Świętochowskiego. - Jestem samotna. Mieszkałam tylko z kotem Maćkiem i psem Rufikiem. To do nich wracałam po całym dniu pracy przy pomocy potrzebującym. Byłam szczęśliwa – wspomina dziś.
Potem wraz z diagnozą stwierdzającą nowotwór przyszedł strach o przyszłość. Nie tylko swoją, ale i zwierząt.
- Dostałam skierowanie do DPS, ale sama. Musiałabym zostawić Maćka i Rufika, a jak można zostawić najwierniejszych przyjaciół?! Na pomoc przyszła mi pani prezydent Lipińska, która wystarała się dla mnie o miejsce w DPS-ie, który przyjął całą naszą trójkę - mówi Maciążek, wspominając interwencję Moniki Lipińskiej, dzięki której kobieta mogła zamieszkać ze swoimi zwierzakami.
Ten rok był dla kobiety wyjątkowo trudny. Chemioterapia. Operacja. Radioterapia.
- Teraz jest już ze mną dobrze. Tylko co dwa tygodnie wracam na kilka godzin do szpitala na badania. Poza tym mogę prowadzić normalne życie, którego mi właśnie najbardziej brakuje – przyznaje kobieta. – W moim DPS-ie jest wiele starszych i bardzo potrzebujących opieki schorowanych ludzi. To nie jest miejsce dla mnie. Ja się tu nie nadaję. Radzę sobie sama. Jestem na chodzie. Mogę się sama sobą zająć. Sobą i moimi pupilami.
Dlatego kobieta chce się wyprowadzić. Zwróciła się do miasta o przyznanie lokalu socjalnego.
- A może, to byłoby jeszcze lepiej, ktoś wziąłby mnie ze zwierzętami na stancję? Może ktoś dałby mi pracę, bo już nie mogę usiedzieć na miejscu. Siłaczką nie jestem, ale coś lekkiego wciąż mogą robić – podkreśla pani Grażyna. – W DPS-ie nie czuję się jak u siebie. Nie mam motywacji, a w terapii nowotworów ta jest bardzo ważna. Ja chcę po prostu żyć! Mieć kontakt z ludźmi! Robić to co uważam za stosowne i wtedy, kiedy chcę. Tutaj człowiek psychicznie wysiada. Ja proszę tylko o powrót do normalnego życia. To chyba nie za wiele…
W jej staraniach powrotu do samodzielności wspiera dyrekcja DPS, w którym mieszka; MOPR; Urząd Miasta Lublin.
- Kolejka oczekujących na mieszkanie socjalne jest długa. To nie wydarzy się z dnia na dzień, ale sprawa się toczy - podkreśla Monika Lipińska, zastępca prezydenta Lublina. – Kiedy pani Grażynka zachorowała, przenosiny do DPS były dobrą decyzją. Tam została całościowo zaopiekowana. Taki dom nie musi być jednak na zawsze. Gdy przeszła szczęśliwie proces terapii, skoro chce i może samodzielnie funkcjonować i wróciła jej chęć na aktywne, pełne życie to trzeba jej w powrocie do niego koniecznie pomóc.
Osoby, które chcą pomóc pani Grażynie mogą zgłaszać się na adres agnieszka.kasperska@dziennikwschodni.pl lub telefonicznie 533-164-474