Są dwie informacje. Dobra i zła. Zacznijmy od tej gorszej. Nowy RAV - 4, który właśnie wchodzi do sprzedaży, kosztuje nieznacznie ponad 100 000 złotych. Dobra wiadomość - jak wejdziemy do unii może potanieć, nawet do 18 proc.
Cła, cła , cła
TRC – numeryczny rozsądek
„Rawka” ma oczywiście napęd na cztery koła sterowany elektroniczne. To znaczy, że to komputer za nas wybiera, którego napędu użyć. Żongluje momentem obrotowym pomiędzy przednią a tylną osią, w zależności od rodzaju nawierzchni i przyczepności. Przerzuca także napęd na poszczególne koła, a to wszystko za sprawą systemu TRC. Ten unikalny system, seryjnie zastosowany w „rawce”, umożliwia jazdę nawet po utracie przyczepności przez trzy koła. Doskonale zademonstrowała to ekipa mistrza Makedońskiego (jeden z lepszych specjalistów w Polsce od jazdy samochodami terenowymi). Za pomocą dwóch najazdów sprawdzano wykrzyż osi. Konkurencyjna honda cr-v nie dała rady wjechać, bo koła przeciwległe podnosiły się, tracąc przyczepność i „zabierając” jednocześnie cały moment (mechanizm różnicowy zaczął działać). „Rawka” dzięki systemowi TRC pokonała najazd, nawet po przesunięciu jednego o 20 centymetrów w kierunku jazdy – postulat dziennikarzy, bo RAV jest krótszy od CR-V. System TRC przerzucał cały moment z koła, które traciło przyczepność na koło dociążone. Ten elektroniczny strażnik wraz z systemem VSC doskonale sprawdzają się podczas jazdy na śliskiej nawierzchni. TRC i VSC czuwają nad stabilnością toru jazdy. Sprawdziliśmy to na specjalnie ustawionym torze. To działa.
Oprócz wspomnianych systemów w RAV-4 montowane są ABS, EBD i BA. Wszystkie systemy działają w procesie hamowania.